Czasem pojedynek SUVów na torze jest bardziej ekscytujący od rywalizacji najbardziej odpicowanych supersamochodów. Jak myślicie, elektryczna moc Modelu X Tesli, czy jednak Urus, który Lamborghini być nie powinien?
Oczywiście przez te ostatnie słowa mam na myśli wątpliwości najbardziej zagorzałych fanów Lamborghini, które wyrosły przed i w dniu rynkowej premiery modelu Urus. Ten jest jednak ciągle jednym z najpotężniejszych SUVów, które można kupić i potwierdza to sprint do setki w zaledwie 3,6 sekundy. Zadziwiające, biorąc pod uwagę jego wagę i zdolność do przewożenia do pięciu osób w kabinie.
Umówmy się jednak, że energia elektryczna to potęga. Potwierdza to Tesla Model X, która w wersji P100D i z trybem Ludicrous Plus może wykonać ten sam sprint co Urus – ale szybciej, bo w 3,1 sekundy.
Wynik pojedynku tych dwóch SUVów jest więc ciekawy, ale zanim go obejrzymy, to musimy wspomnieć o tym, że Urus przeszedł modyfikację w kwestii swojego silnika V8 o pojemności 4 litrów z podwójnym turbodoładowaniem. Dzięki temu dobił do mocy 725 KM, czyli o około 75 więcej w porównaniu do podstawowej wersji. Model X z kolei zrzucił około 90 kilogramów bez zmian w napędzie.
Nic więc dziwnego, że na tym torze oba samochody osiągnęły same z siebie rekord, ale kto wygrał? Tego nie zdradzę, choć walka zdecydowanie była zażarta, a elektryczny napęd tradycyjnie pokazał klasę w początkowym przyśpieszeniu.