Światowe agencje zwą ten region Niezamieszkałą Strefą Południowego Pacyfiku, lecz potoczna nazwa jest nieco inna: Cmentarzysko Statków Kosmicznych.
Ruch okrętowy jest tam niewielki, nie ma wysp, lądy są oddalone o tysiące kilometrów. To idealne miejsce na taki „kosmiczny śmietnik”, gdzie statki kosmiczne mogą spadać z nieba bez ryzyka dla ludzi. Region znajduje się niedaleko tzw. „oceanicznego bieguna niedostępności” (tzw. Punkt Nemo) – wyliczonego matematycznie punktu gdzie jest najdalej od jakiegokolwiek lądu. Znajduje się tam 161 zatopionych machin, głównie rosyjskich – jest tam np sześć orbitalnych stacji Salyut oraz słynna stacja kosmiczna Mir.
Oczywiście nie oznacza to, ze są one w jednym kawałku – spadające na Ziemię elementy (np meteoryty) spalają się w atmosferze planety, toteż do oceanu docierają zwykle już tylko osmalone kawałki. Tak samo jest z kosmicznymi odpadkami, które później odnajdują wieczysty spokój na morskim dnie. Dla przykładu: Mir, podczas swojego „odchodzenia na emeryturę” w marcu 2001 roku, już na wysokości 95 kilometrów zaczął się powoli rozpadać na kawałki. Ze 143-tonowej stacji do planety dotarło ok. 25 ton pogiętego, osmalonego żelastwa. Można to obejrzeć na tej animacji:
[źródło: gizmodo.com]