Inżynier David Burns zaprojektował masywny silnik w kształcie spirali napędzany akceleratorem cząsteczek. Burns nazywa urządzenie „silnikiem spiralnym”.
Taki silnik mógłby być wykorzystywany do długoterminowego napędzania stacji satelitarnych bez konieczności tankowania. Może również napędzać statki kosmiczne na odległościach międzygwiezdnych, osiągając prędkość zbliżoną do prędkości światła.
Czytaj też: Rocket Lab chce ratować silniki rakiety Electron helikopterami
Projekt opiera się na prostym eksperymencie wykorzystywanym do pokazania trzeciej zasady dynamiki Newtona: każda akcja ma równą i przeciwną reakcję. Burns proponuje popychanie akceleratora cząstek w przód i w tył wzdłuż spirali – masa będzie zwiększała się wraz z ruchem do przodu i malała podczas cofania. W ten sposób, gdy obracający się pierścień jonowy uderzy w przód przedziału, wytworzy przyspieszenie. Naukowiec uważa, że gdyby silnik spiralny miał wystarczająco dużo czasu i mocy, mógłby osiągnąć potencjalnie relatywistyczną prędkość za pomocą akceleratora cząstek.
Niestety realizacja tego pomysłu wydaje się trudnym przedsięwzięciem. Po pierwsze, projekt będzie wydajny jedynie w środowisku całkowicie beztarciowym. Na Ziemi, wymagałby do działania około 125 megawatów mocy – tyle energii wystarczy, aby zasilić małe miasto. Po drugie, akcelerator musiałby być ogromny. Mowa o wymiarach rzędu 200 metrów długości i 13 metrów średnicy. Dla porównania, Międzynarodowa Stacja Kosmiczna ma prawie 100 metrów długości.
[Źródło: popularmechanics.com; grafika: DAVID BURNS]
Czytaj też: Rakieta ESIS pozwoli lepiej zrozumieć eksplozje na Słońcu