Obecnie jest testowanych niemal 80 szczepionek na SARS-CoV-2. Co najmniej sześć z nich weszło w fazę pierwszych testów na ludziach. Nie wygląda jednak na to, żeby którakolwiek miałą zostać dopuszczona do powszechnego użytku w najbliższym czasie.
Standardowe procedury testowania zakładają, że na szczepionkę czeka się zwykle ok. 18 miesięcy. W przypadku koronawirusa być może wcześniej zaszczepieni zostaną m.in. pracownicy służby zdrowia. Mieliby oni otrzymać dostęp do szczepionki jeszcze tej jesieni. Reszta społeczeństwa musiałaby jednak poczekać. Choć istnieje pewne rozwiązanie problemu.

Pojawiły się bowiem głosy, że ochotnicy mogliby zostać zaszczepieni, a następnie wystawieni na kontakt z SARS-CoV-2. Byłby to ostateczny test skuteczności szczepionki. Sęk w tym, że naukowcy musieliby zakazić wirusem kilkuset młodych, zdrowych uczestników eksperymentu. Nie wszyscy byliby jednak zaszczepieni i dostaliby jedynie środek placebo, aby dało się ocenić efektywność zastosowanych metod.
Czytaj też: Pandemia koronawirusa spowodowała, że delfiny na dobre zadomowiły się w Bosforze
Zdania w tej kwestii są podzielone, a cała sprawa budzi pewne kontrowersje, szczególnie etyczne. Nie ma przecież pewności, że celowo zakażone osoby przeżyją COVID-19. Zgony wśród młodych osób – choć rzadkie – to również się zdarzają. Jednocześnie pomysł popiera m.in. Stanley Plotkin, legendarny twórca szczepionki przeciwko różyczce.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News