Reklama
aplikuj.pl

PORADNIK: Dlaczego pojemniejsze dyski SSD są szybsze?

Pewnie każdy z Was stanął kiedyś przed wyborem nowego dysku SSD i patrząc na poszczególne pojemności, zastanawiał się, dlaczego wydajność rośnie wraz z większą ilością dostępnego miejsca. Czy jest to niecny plan producenta na zwiększenie swoich zysków, wymuszając na nas wybór pojemniejszego nośnika?

Aby zrozumieć genezę tego zjawiska, musimy zagłębić się do tematu samej budowy dysku półprzewodnikowego (SSD). Pod jego obudową znajdują się m.in. kości pamięci oraz zarządzający nimi kontroler, który odpowiada za mechanizm zapisu i odczytu danych. W większości przypadków to właśnie te dwa elementy określają pojemność i prędkości wszystkich dysków SSD. Nie możemy jednak zapominać również o innych komponentach, jak np. pamięć cache współpracująca bezpośrednio ze wspomnianym kontrolerem.

Dla odpowiedniego porównania warto również napomknąć dwa słowa o tradycyjnych dyskach talerzowych. W nich rolę kości pamięci odgrywają nieustannie obracające się talerze, z których informacje odczytuje i zapisuje fizycznie zmieniająca swoje położenie głowica, czyli swojego rodzaju odpowiednik kontrolera SSD. Pomimo tego, że ilość talerzy może rosnąć (co skutkuje jedynie większą pojemnością), to obsługujący je zestaw mechanicznych głowic będzie mógł skupić się z pełną wydajnością wyłącznie na jednym zadaniu. Sprawa ma się całkowicie inaczej w przypadku dysków SSD. Obecny tam kontroler może zapisywać i odczytywać dane równocześnie z kilku kości pamięci, które właśnie określają dostępne miejsce.

Innymi słowy, im więcej kości producent wpakuje na laminat, tym większą wydajność w określonych zadaniach zaoferuje dysk. Oczywiście o ile zaimplementowany kontroler będzie w stanie obsłużyć wszystkie z nich. To też większość producentów stosuje — wyobraźmy sobie 128 GB nośnik, na który składają się cztery kości pamięci o pojemności 32 GB każda. Równoległe czerpanie (i zapisywanie) informacji z czterech źródeł musi być zdecydowanie wolniejsze niż robienie tego z np. ośmiu, czy szesnastu. To właśnie dlatego różniące się pojemnością dyski SSD w tej samej serii posiadają w większości przypadków odmienne wyniki w operacjach losowego i sekwencyjnego zapisu oraz odczytu. Ze względu na możliwość eksploatacji większej ilości komórek pamięci (co umożliwia technologia Garbage Collection i komendy TRIM) rośnie nawet ich ogólna żywotność.

Oczywiście im są pojemniejsze, tym wspomniana różnica robi się wyższa. Jednak w niektórych przypadkach taka zasada nie znajduje potwierdzenia, ponieważ zamiast zwiększać ilość kości pamięci, producent zastępuje je pojemniejszymi wersjami, albo pomija kwestię ulepszenia kontrolera. Wtedy ten może nie poradzić sobie ze wszystkimi kośćmi w jednym momencie i będzie stanowił tak zwany ”bootleneck”. Zupełnie jak w przypadku głowic w dyskach HDD.

Setki kości na jednym laminacie?

Uprzedzając pytania — rozwiązanie w postaci stworzenia dysku SSD składającego się z setek kości pamięci nie ma racji bytu. Wszystko ze względu na tak zwany ”złoty środek”, który określa wydajność poszczególnych układów krzemowych (bo to właśnie one grają rolę wspomnianych kości) oraz same koszty produkcji. Uwierzcie lub nie, ale wyprodukowanie stu produktów jest znacznie droższe, niż wyprodukowanie jednej, nawet znacznie wydajniejszej wersji. To tak, jak w przypadku zestawów frytek w restauracjach. Różnice cenowe pomiędzy mniejszymi i większymi porcjami są znikome, ponieważ na ich wyprodukowanie składa się szereg wielu czynników.