Google Stadia wyglądało jak platforma, która z czasem będzie zyskiwać na popularności. Problem jednak w tym, że już teraz jest… bardzo źle.
Jeszcze do niedawna wierzyłem, że Google Stadia uda się wbić w rynek pomiędzy Xboxa, Sony i Nintendo. Trochę by to trwało, ale początkowy zapał dawał nadzieję na coś nowego. No i nie wyszło.
Google Stadia wtopą
Wielu śmiało się, że Google stworzyło projekt, który zaraz ubije. Już zamknięto wszystkie studia tworzące ekskluzywne tytuły na tę platformę, a teraz wyszły kolejne problemy.
Okazuje się bowiem, że sprzedaż kontrolerów i osób płacących abonament nie spełnia oczekiwań. Mówimy tutaj o setkach tysięcy gorszych wynikach. Po udanych, spokojnie prowadzonych testach chmury (pamiętacie jeszcze opcję grania tylko w Assassin’s Creed Odyssey?) rzucono się na głęboką wodę i wygląda na to, że nie wyszło.
Ale to nie koniec. Okazuje się również, że Google płaciło firmom deweloperskim ponad 10 milionów dolarów za porty gier! Nie za nowe tytuły AAA, a za zwykłe porty. Rockstar skorzystał z okazji i zarobił z Red Dead Redemption 2, a Ubisoft, który tak chętnie wspiera Stadię… już wiadomo czemu to robi.
Powstaje pytanie czy nie lepiej było te miliony dolarów przekazać ambitnym twórcom, którzy za jeden milion stworzyliby porządny tytuł ekskluzywny. Kilka takich zespołów może by stworzyło swojego Hadesa czy Valheim, a to rozpędziłoby Stadię.