Mieszkańcy jednej z wiosek położonej wysoko w Himalajach twierdzą, że znają przyczynę ostatnich śmiertelnych powodzi. Ponoć zawinił porzucony amerykański pluton.
Porzucony amerykański pluton doprowadza do powodzi?
Jeśli nie słyszeliście, powodzie nawiedziły indyjski stan Uttarakhand na początku tego miesiąca, doprowadzając do znacznych szkód i zabijając aż 50 osób. Wedle naukowców ta powódź zaczęła się, gdy kawałek lodowca wpadł do wody i spiętrzał górski strumień, aż w końcu ten wysłał ogromną falę wody w dół rzeki.
Jak podaje Yahoo News, mieszkańcy wioski Raini twierdzą, że zawinił porzucony amerykański pluton, którego wspólna amerykańsko-indyjska misja wywiadowcza pozostawiła w latach 60. w okolicy szczytu Nanda Kot i do tej pory go nie odnalazła. Mowa o czujniku zasilanym dwutlenkiem plutonu, mającym monitorować chińskie działania jądrowe. Ten finalnie zaginął w Himalajach w 1965 roku.
Mieszkańcy wioski uważają, że ten porzucony amerykański pluton, którego nie odnaleziono, nadal wytwarza ciepło odpadowe, które topi śnieg i lód wokół niego i powoduje powodzie. Jednak jak podaje Popular Mechanics, to mało prawdopodobne, bo gdyby ten pluton był zdolny do powodowania powodzi, zrobiłby to już dawno temu, a nie dopiero teraz, czyli po jakichś 55 latach.