W ostatnim czasie poszukiwacze skarbów cieszą się w naszym kraju raczej mieszanymi opiniami. Po początkowych zachwytach nad odkryciem „złotego pociągu” szybko okazało się bowiem, że cała sprawa może być mistyfikacją. Obecnie jakieś podejrzane osoby zaczynają głosić z kolei wieści o podziemnym mieście pod Ślężą. Jednak w Anglii archeolodzy-amatorzy przyczynili się właśnie do realnego poszerzenia wiedzy historycznej, odkrywając prawdziwe skarby.
Pierwszy z dwóch skarbów odnaleziono w wiosce Little Carlton w hrabstwie Lincolnshire. Zawierał on przedmioty pochodzące z VII i VIII wieku, w tym monety, noże, klucze, ozdobne guziki i spinki, pionki do gry, ceramikę, metalową tablicę oraz 20 rylców, używanych do pisania na woskowych tabliczkach.
Sprowadzonych na miejsce profesjonalnych archeologów zaciekawiły zwłaszcza rylce, ponieważ świadczyły one o tym, że w tej, dzisiaj, zabitej dechami wsi, w VIII wieku ludzie potrafili pisać. To oraz bogactwo innych skarbów pozwoliło na wysnucie wniosków, że Little Carlton było niegdyś bogatą osadą kupiecką, prowadzącą handel z innymi rejonami wysp brytyjskich oraz prawdopodobnie z kontynentalną Europą.
Co ciekawe, bogata osada, pomimo rozkwitu w czasach najazdów Wikingów, nie była ogrodzona żadnym murem. Jak udało się ustalić archeologom, wynika to z faktu, że dzisiejsza wioska była wówczas… wyspą. Takie położenie nie tylko utrudniało przeprowadzenie ataku na osadę, ale też ułatwiało jej mieszkańcom uczestniczenie w handlu.
Kolejny skarb odkryto bardziej na południe, w Watlington, hrabstwie Oxfordshire. Ten pochodzi z IX wieku, czasów panowania króla Alfreda, znanego głównie z podbicia Mercii oraz skutecznej obrony swoich ziem przed Wikingami. Odnaleziony skarb, poza srebrną biżuterią, zawierał również 186 monet, które rzucają nowe światło na angielską historię IX wieku.
Alfred, aby włączyć Mercię do swojego królestwa, pokonać musiał jej władcę Ceowulfa (delikatnie mówiąc, obsmarowanego w późniejszych kronikach, czego nie można powiedzieć o Alfredzie). Okazuje się jednak że, o czym dotychczas nie wiedziano, wcześniej obaj musieli blisko współpracować. Świadczą o tym monety odnalezione w Watlington, spośród których znaczna część zawiera imiona obu władców.
Angielscy archeolodzy mogą się cieszyć odkryciami dokonanymi przez swoich kolegów amatorów. Poszukiwacze skarbów chętnie współpracują również z profesjonalistami. Pozostaje nam mieć nadzieję, że i w naszym kraju skarby odkrywane przez amatorów częściej zaczną trafiać w ręce naukowców zamiast do prywatnych „kolekcji”.
[źródło i grafika: arstechnica.com]