17-letni student ze Stanów Zjednoczonych w czasie pandemii i lockdownów miał tyle wolnego czasu, że postanowił przekuć go na coś pożytecznego. Tak w jego piwnicy powstała tania proteza ręki sterowana myślami, której wyprodukowanie wymagało tylko drukarki 3D i… żyłki wędkarskiej.
Powstała proteza ręki sterowana myślami
Tym studentem jest niejaki Benjamin Choi, który drukował element po elemencie, będąc ograniczonym wydrukami o wielkości maksymalnie 12 centymetrów. Łączył je za pomocą gumek, uzupełniał je o serwomechanizmy i sterował ich pracą z wykorzystaniem własnego oprogramowania. To z jednej strony umożliwiało sterowanie ramieniem, ale nie w byle jaki sposób, a z wykorzystaniem… mózgu użytkownika, co zostało osiągnięte poprzez opracowanie systemu sztucznej inteligencji na podstawie danych elektroencefalografii.
W praktyce korzystanie z ramienia wymaga nałożenia specjalnego osprzętu do wykrywania aktywności mózgu. Ta jest następnie transferowana do modułu Bluetooth i przekształcana w sensowne działania przez model sztucznej inteligencji wbudowany w chip zainstalowany w protezie. Sześć miesięcy po rozpoczęciu projektu Choi zamieścił w serwisie YouTube film o swoim wynalazku.
Ten z jednej strony przyciągnął uwagę osoby po amputacji kończyny górnej z Pensylwanii, który wniósł swój wkład w projekt protezy, podczas gdy światowej klasy Massachusetts Institute of Technology zapewnił fundusze i nadzór techniczny. Dwa lata po rozpoczęciu projektu ta eksperymentalna proteza ramienia przeszła ponad 75 iteracji i jest obecnie wykonana z materiałów inżynieryjnych, które mogą wytrzymać obciążenie do czterech ton.
Czytaj też: Sztuczna skóra żyjąca własnym życiem. Jak ten YouTuber ją stworzył?
Dokładność tej protezy wynosi ponoć 95%, podczas gdy komercyjne konstrukcje osiągają maksymalną dokładność 73,8%. Mimo tych zalet, budowa ramienia kosztuje zaledwie 300 dolarów, więc nic dziwnego, że twórca chce obecnie udoskonalić swój projekt i przeprowadzić badania kliniczne z udziałem pacjentów, którzy utracili kończyny górne.