Patrzący z utęsknieniem na kultowego już Skyrima gracze z pewnością czekają na jego następce, jak na szpilkach. Zapewne mają z tyłu głowy ogromne nadzieje na to, żeby nie podzielił losu Fallout 76, ale możemy być pewni, że jeśli Bethesda przestała mieć głowę na karku, to przed premierą The Elder Scrolls 6 dostanie kolejną szansę, na otrząśniecie się.
Czytaj też: Nie wierzcie w The Elder Scrolls 6 w 2019 roku
Wczoraj w rozmowie z IGN niezastąpiony Todd Howard z Bethesdy poinformował bowiem, że plany firmy obejmują najpierw premierę tytułu Starfield. Wszystko ze względu na to, że deweloperzy znudzili się z czasem, tworząc naprzemiennie kolejne Fallouty i Elder Scrollsy. Teraz chcą zrobić coś nowego i tym czymś jest Starfield – nadal RPG, ale już w klimatach science-fiction. Sam Howard nie ukrywał, że przed The Elder Scrolls 6 chciał zająć się tą produkcją.
Nie ma w tym nic dziwnego, że „The Elder Scrolls 6 będzie musiał poczekać jeszcze trochę”, bo patrząc na kondycję Skyrima, Bethesda ma przed sobą ogromne wyzwanie. Zaprojektowanie godnego następcy dla gry, która nieustannie ma się dobrze, pomimo ponad 8 lat na karku zwyczajnie nie może być proste. A (jak się domyślacie) studio chce, żeby w The Elder Scrolls 6 gracze „bawili się przez dekadę”. Innymi słowy, na tegorocznych targach E3 powinniśmy oczekiwać czegoś więcej ze Starfield i zaledwie teasera nowych scrollsów.
Czytaj też: Do The Elder Scrolls VI zawita pewna popularna babcia
Źródło: IGN