Jaka przyszłość czeka były okręt amerykańskiej marynarki wojennej USS Bonhomme Richard? Są dwa wyjścia – albo złom, albo… rafa ze spalonego okrętu.
Rafa ze spalonego okrętu
12 lipca 2020 roku zapalił się okręt desantowy klasy Wasp Bonhomme Richard podczas cumowania w macierzystym porcie w San Diego. Próba jego uratowania trwała cztery dni i choć finalnie po tym czasie udało się ugasić pożar, który opanował praktycznie cały statek, sprawiając, że jego naprawa nie jest warta kosztów i wysiłków.
Jak więc pozbyć się wraku? Wystarczy go zezłomować i zachować te elementy, które przetrwały dla pozostałych okrętów tej klasy. Jednak ostatnio okazało się, że dwaj ustawodawcy z Florydy wezwali Marynarkę Wojenną Stanów Zjednoczonych do nadania spalonemu kadłubowi okrętu wojennego drugiego życia pod powierzchnią morza. Uważają bowiem, że byłaby to idealna część rafy koralowej.
Takie rozwiązanie ma mieć kilka zalet. Po pierwsze, będzie znacznie tańsze od procesu utylizacji, który ma kosztować całe 30 milionów dolarów, a po drugie, nie tylko wzbogaci morskie życie u wybrzeży Florydy, ale też stworzy kolejną atrakcję turystyczną (via Popular Mechanics).
Dołączyłby do całej masy innych zatopionych sprzętów wojskowych w tamtej okolicy na czele z lotniskowcem USS Oriskany, czy czołgom, spoczywającym w głębinach od prawie trzech dekad.