Raspberry Pi mają za sobą sporą drogę od premiery w 2012 roku, ale na szczęście na tyle owocną, że doczekały się właśnie czwartej generacji. Co tym razem przygotował dla nas producent „mini komputerów” ukrytych w niewielkiej płytce?
Czytaj też: Wydajność Ryzen 7 3800X zachwyca i rozczarowuje
Oczywiście Raspberry Pi 4 to praktycznie ulepszenia na każdym kroku, które zaczynają się od czterordzeniowego ARM Cortex-A72 o taktowaniu 1,5 GHz na 28 nm (zejście z 40 nm procesu). Ten jest obecnie wspólnym sercem każdego z trzech wariantów, które różnią się wielkością pamięci operacyjnej. Tym razem mowa o LPDDR4, czyli znacznie szybszym podsystemie w wydaniu 1, 2 i 4 GB. To ta różnica jest wyznacznikiem ceny, która kształtuje się kolejno na poziomie 35, 45 i 55 dolarów.
Oczywiście procesor i pamięć RAM nie jest wszystkim. Łączność USB również została zaktualizowana i tak więc, port zasilania microUSB-B ustąpił miejsca USB-C, który obsługuje dodatkowe 500 mA natężenia prądu. Jednak Raspberry Pi 4 nadal oferuje dwa porty USB 3.0 i dwa USB 2.0. Odszedł również pełnowymiarowy HDMI, którego zastąpiono dwoma złączami micro-HDMI, aby dostosować się do konfiguracji z dwoma monitorami. Obsługiwana jest rozdzielczość do 4K, przy 60 klatkach na sekundę dla pojedynczych wyświetlaczy lub 30 FPS w konfiguracjach z dwoma monitorami. Grafiką zajmuje się sterownik Mesa V3D. Resztę uzupełnia moduł Wi-Fi 802.11ac, gigabitowy port Ethernet i 4-pinowe złącze PoE.
Ogólny projekt fizyczny został tak starannie przemyślany, że Pi 4 B jest kompatybilny ze starszymi produktami Pi.
Czytaj też: Kano przygotował edukacyjnego Kano PC we współpracy z Microsoftem
Źródło: New Atlas