Mam nieodparte wrażenie, że rajdy nie są już tak popularne jak w czasach mojego dzieciństwa. W mediach trudno właściwie o jakiekolwiek doniesienia z tej dyscypliny – zwykle musimy wyszukiwać konkretnych informacji co, gdzie i jak. Jakby na przekór temu w ostatnim czasie pojawiło się więcej gier traktujących o tej tematyce.
O moich rajdach słów kilka
Kiedy zaczynałem swoją przygodę z „rajdówkami” to bez problemu mogłem posłuchać w TV o wielkich nazwiskach aktualnie ścigających się na odcinkach całego świata. McRae, Burns, Sainz, Mäkinen – obecnie legendy tego sportu. Na moim kompie królował wtedy niezapomniany Colin McRae Rally, którego niesamowicie wręcz kochałem…
…ale jestem trochę dziwny, więc mówię o jedynce, dwójką gardziłem. Niemniej z serią pozostałem do dnia dzisiejszego, choć nie ukrywam, że próbowałem także innych tytułów (Richard Burns Rally, Sebastian Loeb Rally czy oficjalne gry WRC).
Dlaczego uwielbiam rajdy? Z prostego powodu – to zabawa dla perfekcjonistów. Nie możemy za zły wynik winić nikogo, poza własną osobą. Jasne, zdarzają się problemy techniczne, ale w grach są one raczej rzadkością.
Chciałbym jeszcze zaznaczyć jedną rzecz – nie jestem hardcore’owym rajdowcem. Preferuję raczej wymagający model jazdy pomiędzy arcade a symulacją niż czysty tryb symulacyjny. Uważam chociażby serię WRC za bardzo przyjemne tytuły… które przez rajdowych hardcore’ów są obrzucane błotem z każdej strony. Chyba już wiecie to, co powinniście o mnie wiedzieć, zaczynamy zabawę!
Menu główne
Pierwszy DiRT Rally miał przejrzyste, choć nieco sterylne menu, w którym dość łatwo szło się połapać i w gruncie rzeczy było dość wygodne. Oczywiście rozumiem, że komuś mogło nie podobać się przekliliwanie kolejnych okienek, ale wszystko mieliśmy wygodnie podane jak na dłoni. Dwójka postanowiła postawić na bardziej konsolowe rozwiązania, dając nam kilka menusów wybieranych za pomocą bumperów do wyboru. Szczerze mówiąc niespecjalnie mi się to podoba. Jest zdecydowanie mniej czytelnie niż w poprzedniej części.
Co znajdziemy w samym menu? Właściwie to samo co w poprzedniczce. DiRT Rally 2.0 oferuje nam karierę, wyzwania online oraz możliwość stworzenia własnego rajdu. Tutaj pojawia się pewien zgrzyt w postaci RaceNet. Otóż jeśli z jakiegoś powodu nie będziemy mogli połączyć się z serwerem to nie będziemy mogli korzystać W OGÓLE z trybu kampanii. Słowem, mamy do czynienia z niezbyt przyjemnym DRMem. Jest to o tyle dziwne, że w jedynce rozwiązano ten problem poprzez zachowanie naszego stanu gry na dysku, a w momencie odzyskania połączenia dane przesyłano na serwer. Duży minus ode mnie.
Co ciekawe DiRT Rally 2.0 jest w całości po polsku! Mamy tu zarówno polskie menu główne, jak i pilota. Wykonał on naprawdę przyzwoitą pracę, jednak po kilku rajdach przełączyłem głos na angielski – po latach grania trudno mi było przyzwyczaić się do polskich komend.
Warto zaznaczyć, że teraz nasze samochody nie są już automatycznie naprawiane po rajdzie. Zamiast tego musimy je manualnie naprawić z poziomu menu głównego. To rozwiązanie DiRT Rally 2.0 do mnie przemawia, choć musiałem się do niego przyzwyczaić.
Ulepszenia
Podobnie jak w jedynce, także w DiRT Rally 2.0 istotną rolę odgrywa nasza ekipa. Dzięki niej możemy szybciej naprawić nasz pojazd w strefie serwisowej, wynajdować kolejne moduły czy zmniejszać karę za popełnienie błędu na trasie. To ostatnie rozwiązanie wydaje się dziwne, ale nie wnikam jak nasz pilot „załatwia” niższą karę.
Nieco zmienił się upgrade naszych samochód. W DiRT Rally 2.0 musimy zarówno odblokować, jak i później zakupić odpowiednie ulepszenia. W niezmienionej formie pozostała natomiast kwestia modyfikacji ustawień naszych samochodów.
Rajdy i samochody
W DiRT Rally 2.0 znajdziemy ponad 50 samochódów podzielonych na na 14 klas oraz dwie grupy – Rally i Rallycross. Znajdziemy tu właściwie wszystkie najpopularniejsze wozy. Od Mini Coopera, przez Lancie Stratos i Delte Integrale po Subaru Imprezę i Citroena C5. Jedynym brakiem, który być może zostanie nadrobiony w DLC, była nieobecność Toyoty Corolli WRC. Każdy samochód zachowuje się zupełnie inaczej i to czuć. I nie mówię tylko o różnych klasach, ale o autach wewnątrz poszczególnych klas. Znalezienie samochód odpowiedniego dla siebie może nieco potrwać.
Nieco dziwnie wygląda natomiast sytuacja z samymi dostępnymi trasami. Codemasters zdecydowali, że w DiRT Rally 2.0, przynajmniej na starcie, nie uświadczymy żadnej zimowej trasy. Mówiąc szczerze jestem tym faktem zdziwiony. Owszem, sam nigdy fanem śnieżnych rajdów nie byłem (na ciebie patrzę Szwecjo), ale ich brak wydaje mi się słabym posunięciem. Same lokacje również nie byłby moim pierwszym wyborem. Miło, że mamy Rajd Polski oraz że powraca lubiana przeze mnie od jedynki Australia, jednak brak Szwecji, Rajdu Monte Carlo czy super szybkiej Finlandii to dla mnie nieporozumienie. Wprawdzie „Mistrzowie Kodu” zapowiedzieli długie wsparcie dla DiRT Rally 2.0 w DLC, ale osobiście dla mnie taka sytuacja jest trudna do zaakceptowania. Nawet mimo dodania takiego fajnego ficzera jak degradacja nawierzchni, jeśli nie jedziemy jako pierwsi. Widać również powtarzalność fragmentów poszczególnych etapów.
No to ruszamy!
Swoje na otoczkę ponarzekałem, teraz czas na najważniejsze – jak wygląda sam model jazdy. Przede wszystkim jeździ się nieco inaczej niż w jedynce, z którą mam bezpośrednie porównanie – jeżdżę w nią praktycznie codziennie. Auta częściej wpadają w nadsterowność, ale też łatwiej utrzymać ją w ryzach. Rzadziej natomiast auto jest podsterowne. Dla przypomnienia:
W DiRT Rally 2.0 zbyt łatwo nie jest, co sprawdziłem przy pomocy trzech różnych kontrolerów. Od razu chciałbym zaznaczyć, że mam zupełnie inne podejście w zależności od tego na czym gram. Klawiaturę uważam za jeden z lepszych kontrolerów do szybkich, arcade’owych rozgrywek w niewymagających grach, z pada zwykle korzystam do pół-symulacji bądź symulacji jeśli jest to w miarę wygodne. W obu przypadkach korzystam z „chase cam”, tj. widoku zza samochodu. Z kierownicy korzystam TYLKO w grach, w których na padzie grać się za bardzo nie da/jest średnio przyjemnie. I tam gram z kokpitu. To tak na wstępie dlaczego na filmikach jest taki, a nie inny widok.
Od razu uprzedzam – granie w DiRT Rally 2.0 na klawiaturze jest właściwie niemożliwe. Chyba że jesteśmy masochistami. O ile w jedynce na upartego dawało radę, o tyle w dwójce jest to prawdziwa katorga. Zapis z mojego pierwszego kawałka odcinka poniżej. Właściwie mogłem podłożyć tam dźwięki z popularniejszych filmików jak „ale urwał” czy „k..wa moje pole”.
https://www.youtube.com/watch?v=TXSQonhy7Ts&feature=youtu.be
Następny w kolejce był pad i tutaj, mimo sporego doświadczenia z poprzedniczki, lekko nie było. Jeździ się jednak trochę inaczej. Pierwszy rajd wyglądał tak:
Po lekkiej korekcie ustawień kontrolera i przyzwyczajeniu się do tego co i jak sytuacja wyglądała już nieco bardziej znośnie, choć nie idealnie:
Słowem – da się grać w DiRT Rally 2.0 na padzie, jednak moim zdaniem wymaga to dobrego skonfigurowania kontrolera (na szczęście udostępniono odpowiednie opcje) i przyzwyczajenia do jazdy. Dopiero po jakichś 4-5h zacząłem jeździć po trasie, a nie walczyć o utrzymanie na torze. Oczywiście nadal, mimo tych „nastu” godzin w grze jeżdżę zbyt zachowawczo i przez to zbyt wolno, ale podejrzewam że niedługo się wkręcę.
Ostatnim i właściwie jedynym słusznym kontrolerem jest kierownica. Tu już nie nagrywałem filmiku z rozgrywki, bo takich znajdziemy tysiące w sieci, jednak jest o niebo lepiej niż na padzie, o klawiaturze nie wspominając.
Spytacie więc – dlaczego najwięcej grałem na padzie? Z prostego powodu, jest mi po prostu najwygodniej i zwykle używam właśnie tego kontrolera. Przygotowanie miejsca na kierownice jest nieco upierdliwe i nie mogą się z nią położyć na łóżku :-)
DiRT Rally 2.0 jest szybszy, a auta sprawiają wrażenie bardziej niebezpiecznych (zwłaszcza RWD). Samochody są cięższe, opór gruntu wydaje się większy. Z drugiej strony mamy już mniej „betonowe” krzaki na trasie i nadal nasze auto podejrzanie często ląduje z powrotem na odpowiednim torze jazdy bo koziołkowaniu/odbiciu od przeszkody, nadal trudno o naprawdę porządne uszkodzenie samochodu (ale da się). Jeśli ktoś oczekiwał poziomu trudności na poziomie Richard Burns Rally – proszę dzwonić pod inny adres. Na chwilę obecną (po tych ~20h w grze) jeździ mi się nieco trudniej niż w DiRT Rally 1.0, aczkolwiek w niektórych sytuacjach, takich jak np. nawroty, dużo łatwiej opanować mi auto niż w poprzedniczce. Mówiąc krótko – jest trochę inaczej, podejrzewam że to kwestia przyzwyczajenia do fizyki gry. Ogólne wrażenia są jednak bardzo podobne do poprzedniej odsłony tego spin-offu serii DiRT – jest to gra stojąca w rozkroku pomiędzy arcade’m a symulacją, z nieco większym naciskiem na symulację.
Na marginesie, nieco rozczarowała mnie fizyka jazdy po asfalcie. Ma się wrażenie „płynięcia” samochodu po trasie. Ma się wrażenie, jakby ktoś użył rozwiązań z szutru i jedynie zmodyfikował parametry. Z tego co udało mi się dowiedzieć to twórcy wiedzą, że nie jest to idealne rozwiązanie, ale zostało ono zachowane ze względu na to, że AI nie dawało sobie rady ze zmiennymi zachowaniami samochodu.
Grafika i audio
Oprawa audiowizualna stoi na wysokim poziomie, choć nie obyło się bez zgrzytów. Graficznie DiRT Rally 2.0, co zrozumiałe, zwykle prezentuje się lepiej od poprzedniczki. Dlaczego „zwykle”? Już wyjaśniam. Nie mogę nie zauważyć znacznej poprawy w wyglądzie modeli samochodów czy efektów kurzu albo deszczu. Z drugiej strony – trasy wyglądają zdecydowanie gorzej, ładne miejscówki mniej zapadają w pamięć. Nie wiem jak to wyjaśnić, ale DiRT Rally 2.0 potrafi wyglądać dużo lepiej, jak i dużo gorzej od poprzedniczki. Chociażby obok ślicznie wyglądającego Rajdu USA mamy zupełnie przeciętną Nową Zelandię.
Kolejną kwestią jest sama optymalizacja. Początkowo winę na spadek klatek zrzucałem na mój nie najmłodszy sprzęt i program do nagrywania, jednak okazało się, że nie jestem odosobniony z problemami. DiRT Rally 2.0 potrafi zupełnie bez powodu, bez znaczenia na jakich detalach, mieć spore wahania klatek. Zdarzyło mi się parę razy, że gra zjeżdżała z płynnych 60 klatek do 26 zupełnie bez powodu. Na spadki nie miało też wpływu miejsce na trasie – po restarcie równie dobrze cała trasa mogła śmigać idealnie. Nie była to może nagminna sytuacja, ale jednak spadki klatek należało odnotować w tekście.
Do audio właściwie nie mogę się przyczepić. Dźwięki samochodów czy głosy pilotów są naprawdę porządne. Nieco mnie irytuje maniera angielskiego pilota do przeciągania niektórych słów, ale to już jest kwestia gustu.
Podsumowanie
Gdybym miał wybierać, to na chwilę obecną chętniej zagram w DiRT Rally niż w DiRT Rally 2.0. Bolą mnie spadki klatek, połączenie do przerywającego RaceNeta i niezbyt ciekawe trasy. Nie znaczy to jednak, że DiRT Rally 2.0 jest złą grą. Po prostu jeszcze nie ma do zaoferowania tego, co ma poprzednia część. Jeśli twórcy naprawią błędy techniczne oraz dorzucą nieco większy i ciekawszy wybór tras to DiRT Rally 2.0 ma szansę konkurować z poprzedniczką. Czy to zrobi? Pożyjemy, zobaczymy. Na chwilę obecną jestem na TAK, chociaż widzę tu ogromne pole do poprawy.
Dziękujemy firmie Techland za udostępnienie gry do recenzji