Netflix w sam środek wakacji wrzuca na platformę kontynuację The Kissing Booth, romantycznego filmu o nastolatkach, który tak bardzo spodobał się widzom w 2018 roku. Czy druga część okaże się podobnym sukcesem? Zapraszam do lektury recenzji.
The Kissing Booth to luźny, bardzo pozytywny film z gatunku teen drama. Są romanse, zawsze jakieś nieporozumienia, ale kończy się dobrze, choć wiemy, że w tym wieku zakończenia nigdy nie są „wieczne”. I dokładnie tak jest w przypadku tego filmu. W The Kissing Booth 2 główna bohaterka, Elle Evans kończy wakacje. Jej związek z Noahem zostaje wystawiony na próbę, gdyż przed dziewczyną jeszcze rok nauki w liceum, a on wyjechał już na studia do Bostonu, a dokładniej na Harvard. Jak to zwykle bywa z podobnymi związkami pojawia się wiele niedomówień, wiele podejrzeń i nieufność wynikająca z tęsknoty i dzielącej bohaterów odległości. Fabuła lawiruje więc pomiędzy problemami w związku, wystawianą na próbę przyjaźnią, nowymi znajomościami i wyborem uczelni. Temu wszystkiemu zwariowana Elle musi sprostać i wierzcie mi, to nie jest łatwe. W tym wszystkim, jak na prawdziwą nastoletnią dramę przystało jest wiele emocji i niedomówień, choć jestem pełna podziwu, że bohaterowie i tak bardzo dużo ze sobą rozmawiają. Ostatecznie oczywiście musi się zdarzyć coś o czym jednak nie pogadają, ale i tak to duży krok w tym gatunku.
Film Netfliksa duży nacisk kładzie na przyjaźń między Elle i Lee. Ich kodeks i ciągłe spędzanie ze sobą czasu wyraźnie przeszkadzają dziewczynie chłopaka, Rachel. W związku, w którym nie można być ani na chwilę we dwoje, a przyjaciółka wydaje się bliższa niż ukochana nie trudno o kryzys. A gdy wesoła i przebojowa dziewczyna zaczyna spędzać bardzo dużo czasu ze szkolnym przystojniakiem Marco nie trudno o iskry. Do tego dodajmy piękną harvardzką przyjaciółkę Noaha i wrodzony talent Elle do komplikowania życia i mamy mieszankę iście wybuchową.
The Kissing Booth 2 pomimo problemów z jakimi zmagają się nasi bohaterowie pokazuje nam beztroski świat nastolatków, którzy nadal są na takim etapie życia, że imprezy, przebierane bale i szkolne romanse są centrum życia. Dzięki takiemu podejściu film jest bardzo przyjemny w odbiorze, nie komplikuje tego wszystkiego dodatkowymi, poważnymi dramatami. Bardzo podoba mi się odejście od typowego obrazu amerykańskiej szkoły, która kipi jadem i działa na zasadzie systemu klasowego. Tutaj między uczniami widzimy więź, znają się, lubią, pomagają sobie i kibicują. Znajdziemy tam stereotypowe dziewczyny, które we wszystko się wtrącają, są modnie ubrane i przechadzają się korytarzami jakby do nich należała szkoła, ale bardzo daleko im do Wrednych Dziewczyn. To miła odmiana, może równie nierzeczywista, jednak zdecydowanie bardziej pozytywna i działająca na plus.
Czytaj też: The Witcher: Blood Origin – kolejny serial ze świata Wiedźmina na horyzoncie
Zarówno w porównaniu do poprzedniej części, jak i na przestrzeni całego filmu nasi bohaterowie się zmieniają. Dojrzewają pod wpływem wydarzeń, ale trzon ich osobowości pozostaje ten sam. Gdy jedna z postaci staje się bardzo popularna druga nie odwraca się od niej, gdy ktoś robi coś głupiego inni się śmieją, ale nie znajdziemy tutaj wyszydzania, tylko zdrowy i normalny humor. Oczywiście, nie spodziewajcie się, że The Kissing Booth 2 będzie bardzo realistycznym filmem, to nie ten gatunek. Fabuła jest trochę przesłodzona, jednak na szczęście bez przesady. Jest to produkcja, która ma wyraźne przesłanie. Przyjaźń jest ważna i dla przyjaciół można zrobić bardzo wiele, jak choćby zrzec się na rzecz tej drugiej osoby kilkudziesięciu tysięcy dolarów. Miłość jest również ważna i warto o nią walczyć, nawet gdy jest to trudne i wymaga zmiany naszego punktu widzenia. Stary jak świat motyw w sequelach komedii romantycznych czyli ten trzeci w związku również się pojawia i jest nim wspomniany już Marco. Banalnie, owszem, ale wątek poprowadzony jest w sposób na tyle ciekawy, że chce się wiedzieć jak to wszystko się zakończy.
Czytaj też: Teaser Galaxy Unpacked potwierdza nadchodzące urządzenia
Po tych pochwałach czas na trochę narzekania, ale dużo tego nie będzie. Najbardziej przeszkadzało mi chyba umieszczenie aktora tuz przed trzydziestką w roli nastolatka. Taylor Zakhar Perez jest za stary do tej roli i w moim odczuciu bardzo rzucało się to w oczy zwłaszcza, gdy reszta rzekomo nastoletnich bohaterów grana jest przez osoby w przedziale 20-25 lat. Takiego wyboru nie rozumiem, bo jest wielu utalentowanych i przystojnych młodych mężczyzn, którzy sprawdziliby się idealnie w tej roli. Mogłabym również pomarudzić na przewidywalność fabuły, ale nauczyłam się, że niewiele komedii romantycznych i nastoletnich dram potrafi zaskoczyć, więc to już zostawiam pod Waszą rozwagę. I w tej części dostajemy budkę do całowania, choć ona ma chyba za zadanie nawiązywać do pierwszej części, a także do tytułu. Jest nieco wciśnięta na siłę, choć i tak podoba mi się jej wykorzystanie. Samo całowanie z największymi ciachami schodzi na dalszy plan, bo budka pełni rolę miejsca, w którym podejmuje się uczuciowe decyzje. Jedni wracają do siebie, inni odkrywają kogo naprawdę kochają, a jeszcze inni wychodzą z tej przysłowiowej szafy.
Doskonale zdaję sobie sprawę, że docelowym odbiorcą The Kissing Booth 2 raczej nie jestem. Bliżej mi do trzydziestki już niż do dwudziestki, ale to nie przeszkadzało mi dobrze się bawić podczas seansu. Myślę, że za tydzień fabuły nie będę już pamiętała, więc nie jest to jakieś wybitne i niezapomniane dzieło kinematografii. Na szczęście nie było to celem twórców. Chcieli nam dać prosta, przyjemną rozrywkę z sympatycznymi i dobrze zagranymi bohaterami. W moim odczuciu udało im się to i mogę polecić The Kissing Booth 2 każdemu, kto szuka czegoś nieskomplikowanego na wieczór. To nie jest produkcja nad którą wybitnie trzeba się skupić, a to tez duży plus, jeśli chcemy czegoś czysto rozrywkowego. Oczywiście o ile teen drama nadal Was rusza.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News