Crying Suns, autorstwa twórcy Alt Shift, to taktyczny symulator kosmiczny w stylu FLT rozgrywający się w postkapitalistycznym uniwersum.
Opowieść
Akcja gry toczy się w kosmosie, po tym jak Imperium po 700 latach względnego spokoju dosłownie się rozpadło, służące ludziom roboty i androidy zostały wyłączone, a ludzkość jest o włos od wyginięcia. Wcielamy się w admirała Ellysa Idaho, a właściwie jego klona, obudzonego przez ostatniego ze strażników Omni (inteligentnej maszyny).
Już od samego początku pytań jest więcej niż odpowiedzi. Dlaczego OMNI zostały wyłączone? Jaka jest prawda o Imperium? Co wydarzyło się w przeszłości admirała Idaho? Czy Kaliban (OMNI) powiedział Ci o wszystkim?
Fabuła jest dość wciągająca – oprócz głównej historii mamy też wątki poboczne jak odkrywanie przeszłości głównego bohatera czy misje zlecane nam przez napotkane postacie. Biorąc pod uwagę całkiem sporą role SI w historii opowieść przypomina mi cykl Algorytm Wojny Michała Cholewy.
Rozgrywka
Mechanika rozgrywki przypomina mi FTL. Podobnie jak tam podróżujemy od układu do układu eksportując galaktykę, ulepszając okręt i walcząc z przeciwnikami po drodze. Z FTL skopiowano również motyw pościgu wrogiej floty, które nie pozwala nam za jednym zamachem odkryć wszystkich układów.
Crying Suns oprócz podobieństw ma jednak kilka różnic w stosunku do starszego brata. Niektóre są ciekawe, inne to krok wstecz.
Warto tutaj pochwalić działania twórców ukierunkowane na pewne zmniejszenie losowości FLT. Po pierwsze po ulepszeniu skanera okrętu możemy zaplanować trasę w ten sposób by po drodze odwiedzić np. stocznie dla dokonania niezbędnych napraw, czy skład z bronią. Dodatkowo po każdej bitwie z lokalnym bosem trafiamy na stacje, gdzie możemy naprawić okręt.
Eksploracja i rozwój
Ważnym aspektem rozgrywki w Crying Suns jest eksploracja planet przez załogę, w celu zdobycia surowców niezbędnych do ulepszeń i przeżycia.
Sama eksploracja przypomina mi relacje z Zaginionej Floty, mamy jedynie pogląd na wskaźniki zdrowia komandosów i komunikaty o przebiegu misji.
Duże znaczenie mają oficerowie wybrani jako dowódcy misji – to od ich umiejętności zależy sposób w jaki poradzą sobie z przeszkodami po drodze do celu. Obsada mostku wpływa również na zdarzenia losowe w trakcie podróży kosmicznej. Dobry dyplomata nie raz wybawi nas z opresji a doświadczony pilot pomoże nawet wydawałoby się beznadziejnej sytuacji.
Niestety nasza ekipa w żaden sposób się nie rozwija, choć zawsze po drodze możemy wymienić jej skład. Ograniczenie to nie dotyczy okrętu, który podobnie jak w FLT możemy usprawnić, przez zwiększenie pancerza, pojemności hangaru czy dokładności skanera.
Bitwy kosmiczne
Wszystkie potyczki obserwujemy z widoku izometrycznego, co pomaga lepiej zaplanować każdą z podejmowanych akcji.
Okręt, który mamy do dyspozycji oprócz kilku broni do walki wykorzystuje szwadrony dronów, myśliwców, fregat oraz krążowniki. Jednostki walczą na zasadzie papier, kamień, nożyce. Myśliwce świetnie niszczą drony, ale ulegają fregatom dla których z kolei drony są śmiertelnym zagrożeniem. Jedynie krążowniki są pozbawione zarówno wad jak i zalet. Dodatkowo jednostki te występują w kilku typach jak teleportujące, taranujące czy artyleryjskie. Teoretycznie daje to duże możliwości taktyczne w praktyce jednak największe znaczenie ma poziom jednostki i jej punkty wytrzymałości.
Sytuacja jest zbliżona w przypadku broni okrętu, choć teoretycznie mamy wiele typów broni do wyboru w praktyce liczą się tylko dwa typy broń do niszczenia kadłuba wrogiego okrętu i do niszczenia jego szwadronów. Wszystko to sprawia, że mnogość opcji w walce jest głównie teoretyczna.
Walka sama w sobie nie jest również szczególnie wymagająca, większe znaczenie ma tu odpowiednie planowanie trasy tak by między potyczkami naprawiać nasz okręt niż przebieg pojedynczego starcia.
Podsumowanie
O dziwo pikselowa grafika sprawdza się w Cryings Suns. Widok z perspektywy mostka w czasie eksploracji zwiększa poczucie bycia członkiem załogi okrętu. Ciekawa historia łącznie z mniejszymi i większymi wyborami po drodze potrafi wciągnąć zaś walka jest dość pomysłowa. Szkoda jedynie, że na dłuższą metę spotkania potrafią się powtarzać, okręty są mało zróżnicowane, zaś rozgrywka nie stawia przed nami wielkiego wyzwania.