Niewiele mamy w kraju znanych strategii, choć Frostpunk niewątpliwie się wybił. Jednak gra firmy Star Drifters jest inną strategią, po prostu inną. Więc zacznijmy od początku, jest to gra RTS połączona z klasyczną wersją 4x (ekspansji, eksploracji, eksploatacji i eksterminacji). Z wyglądu i mechaniki może przypominać Settlersy i, jak dobrze pamiętam, Twórcy opowiadali, że inspiracją ta gra była właśnie dla nich inspiracją.
Dzięki uprzejmości studia Star Drifters ja i mój przyjaciel Michał dostaliśmy kody do niej na PGA. Miałem więc sporo czasu, aby w spokoju sprawdzić mechanikę tej gry, a także zwrócić uwagę na aktualizacje, jakie się pojawiały. Obserwowałem również częstotliwość aktualizacji i zmiany, jakie ze sobą niosły.
Historia
Historię poznajemy już w intro z ładnymi artami, które przedstawiają historię planety.
Od zarania dziejów cztery rasy walczyły ze sobą o dominację nad światem. Każda z nich dysponowała potężnymi czarodziejami/magami/druidami, którzy w swej potędze i pysze zaczęli niszczyć świat, którego tak pragnęli dla siebie. Gdy zorientowali się, że zostanie on niedługo zniszczony, ten jeden raz połączyli wszyscy swe siły, by go uratować. W wielkim rytuale, który pochłonął magię wraz z nimi, planeta i tak się rozpadła, choć nie całkowicie.
Otóż dzięki ich zjednoczeniu planeta podzieliła się na tereny, które orbitują wokół jądra (tak sądzę, bo nic dokładnie nie jest wytłumaczone). Minęło wiele lat, odrodziła się magia, a wraz z nią nowi czarodzieje. Pragną oni odbudować świat, ale każdy z nich chce to zrobić tylko dla swojej rasy. Podsumowując krąg tego świata się znowu zamyka.
Dla mnie historia ta jest stara i trochę oklepana, ale w nowej imponującej oprawie, w której czujesz, że wiele może się jeszcze wydarzyć. Sama gra wydaje się prosta i schematyczna, jednak ciężko się od niej oderwać, bo mimo wszystko ma wiele do zaoferowania. Mechaniki wymagają od gracza dużo pomyślunku, szczególnie walcząc z innym graczem.
Rozgrywka
Mamy cztery rasy – Elfy, Ludzie, Krasnoludy, Mroczne Elfy. Nie wiem, czy tylko mnie się wydaje, że mroczne elfy zastępują tu „Orków”. Takie działanie może wynikać z dwóch rzeczy, albo Twórcy nie chcieli dawać kolejnej oklepanej rasy, albo szanują swój czas i chcieli skorzystać z łatwiejszych modeli postaci. Umieszczenie w grze orków wiązałoby się z większą pracą. Studio wolało ten czas poświęcić na rozwój i aktualizacje. Moim zdaniem to dobry ruch.
Każda z ras ma coś wyjątkowego, ale w to się już nie chcę się zagłębiać. Wolę coś więcej napisać o tych lądach/heksach/wyspach, które dryfują w przestrzeni jak miasto akademii w Herosach 5. Jest to świetny pomysł i daje wiele możliwości strategicznych. Tym bardziej, jeśli dodasz do tego magię, która potrafi przesuwać, niszczyć albo tworzyć następne wielkie lądy, które są jak bazy wypadowe twoich wojsk ofensywnych.
Jednak żeby nie było za łatwo, mapa składa się z wielu takich lądów, oczywiście zależnie od wielkości, jaką wybraliśmy. Każda z tych wysp ma ograniczoną ilość budynków od 0 do 3, z tego, co zauważyłem. Nie dotyczy to budynków wytwarzających surowce ani wież obronnych tylko chat, które odpowiadają za populację. Tu się zaczyna kolejna fajna rzecz w grze Driftland: The Magic Revival. Aby dobrze zarządzać przychodem surowców, musimy przesuwać i ogarniać według naszych potrzeb paski ludzi przydzielonych do budynków obsługujących wydobycie jakiegoś surowca. Kolejnym utrudnieniem jest to, że na każdej wyspie nie występują wszystkie surowce co wymaga od nas albo umiejętnego korzystania z targowiska, albo małego Blitzkrieg-a.
Kolejną ciekawą rzeczą, która mnie osobiście bardziej męczyła niż zachwycała, to wydawanie rozkazów wojskom. Dokładniej tłumacząc, nie możemy zaznaczyć swoich wojsk i rozkazać im atakować. Możemy za to postawić sztandar z jakimś rozkazem typu obrona, atak, szturm, zniszczyć itp. Wówczas najbliższe wojska, oczywiście też nie wszystkie, pójdą we wskazany cel. Za dodatkowe 10 golda można zwiększać priorytet każdego takiego rozkazy, co oczywiście skutkuje zaangażowaniem większych sił. Niestety minusem w tej grze wydał mi się poziom trudności, który był nieco za niski jak dla mnie. Przez to wszystkie potyczki wydały mi się zbyt łatwe. Co do rozgrywki, chcę jeszcze dodać, że w ostatnich aktualizacjach doszła dyplomacja, która znacznie urozmaica rozgrywkę.
Aktualizacje
Na temat wcześniej poruszonych aktualizacji, od PGA minęło wiele czasu, więc można było dokładnie spojrzeć na okres i częstotliwość ich wypuszczania. Otóż pojawiały się 1-2 miesięcznie i każda coś dodawała lub zmieniała, i nie były to błahostki. Patrząc na to, czuję, że Twórcom bardzo na grze Driftland: The Magic Revival zależy. Dbają o to, by gra się rozwijała, co jakiś czas dorzucają coś nowego, czy też poprawiają grafiki. W niedługim czasie mają dodać tryb multiplayer i chyba na końcu kampanie.
Grafika
Grafika jest taka, jaka być powinna. To jest RTS, więc nie musi być ona prześliczna i dopieszczona w każdym detalu. Nikt z szanujących siebie strategów gier RTS na to nie zwraca uwagi. Kolory w grze zachwycają, a styl jest baśniowy, co daje nam miły i ciepły efekt. Dzięki tej średnio dokładnej grafice i pięknym kolorom gra się przyjemnie i jak dla mnie odprężająco.
Muzyka
Muzyka ma ważniejsze zadanie niż grafika i na szczęście dla mojego ucha jest jak najbardziej na miejscu. Stylem pasuje do tego świata, sielanki i bajkowości a jej bitewna odmiana również pasuje do tych klimatów. Jedyne co zauważyłem, to zbyt późne przejścia w momencie ataku i powrotu do sielankowego rozrostu imperium. Jest to ważne, ponieważ czasem w RTSach one alarmują nas o wmieszaniu się w konflikt zbrojny naszych sił.
Ocena
Osobiście daję jej 7/10, ponieważ gra jeszcze nie jest skończona, brakuje jej ważnych dwóch opcji takich jak kampania i multi (gra jest w early acces i zostanie to dodane w pełnej wersji). Kolejne są drobne irytacje, takie jak sposób rozkazów, niby ciekawy jednak na dłuższą sprawę męczący. Dodatkowo muzyka, która psuje trochę wewnętrzny alarm. Plusem jest wiele ciekawych rozwiązań, które umożliwiają podjęcie interesującej taktyki i strategii, lecz, niestety, rozwiną się dopiero w trybie multi. Jestem weteranem takich gier jak Total Wary, Civilization, Stroghold, Heroes, Stellaris, Settlers i porównując Driftland: The Magic Revival do nich mógłbym napisać, że jest ona mało ambitna. Tylko po co? Ja się przy niej świetnie bawiłem i, mimo że jest o wiele mniej wspomagająca, to była dla mnie przyjemnym i spokojnym spędzeniem czasu. Mimo że dostałem klucz to chcę ją kupić i wesprzeć wydawcę. Jednak zrobię to dopiero wtedy, kiedy uznam, że gra jest skończona (kampania+multi).
PS: Język, którym się tam posługują został stworzony przez Twórców, mają oni cały alfabet i opowiadali, że bardzo chcą wpierać ich Lore (uniwersum).