„Jak to nigdy nie grałeś w Cyklady?!”. Ano nie grałem. Od jakiegoś czasu przymierzałem się, żeby w końcu sprawdzić jedną z popularniejszych gier Area Control, jednak dopiero teraz w końcu mi się udało. Jak wrażenia? W sumie całkiem niezłe.
Zawartość pudełka Cyklady
Cyklady mieszczą się w dość sporym, prostokątnym pudle. Co mamy w środku? Po pierwsze planszę, którą składamy z dwóch dwustronnych elementów. Całkiem fajny patent, dzięki któremu mamy do dyspozycji inny teren w zależności od składu osobowego. Karty są przyzwoitej jakości, ale muszę je pochwalić za bardzo klimatyczne grafiki. Widziałem w swoim życiu ładniejsze, ale te prezentują się naprawdę dobrze. Podobnie jak bardzo grube żetony pieniędzy.
Niestety, wiek gry zdradzają figurki potworów. Te są niezbyt szczegółowe jak na obecne standardy, a niektóre (tak Krakenie, na ciebie patrzę) są po prostu fatalne. Nie ma się co dziwić, od premiery Cyklad standardy się zmieniły. Za to bardzo mi się podoba fakt, że w Cykladach każda armia ma inne figurki. Niby nic, a cieszy oko.
Zasady (skrót)
Cyklady są banalnie proste. Celem gry jest posiadanie dwóch Metropolii. Metropolia jest tworzona automatycznie na jednej z naszych wysp w dwóch przypadkach. Pierwszym z nich jest wybudowanie czterech różnych budynków, odpowiadających poszczególnym bóstwom. Drugim z nich jest posiadanie 4 filozofów.
Rozgrywka w Cyklady składa się z kilku faz. Po pierwsze pobieramy dochód z naszych wysp i szlaków handlowych. Następnie przechodzimy do najważniejszej fazy w grze – składania ofiar. Dlaczego najważniejszej? Ano dlatego, że akcje, jakie wykonamy, zależą całkowicie od przychylności bóstwa, które zlicytujemy. Warunkuje ona również kolejność graczy w tej rundzie. Następnie każdy z graczy przeprowadza swoje akcje oraz ma możliwość zakupu mitologicznych stworzeń do pomocy. Proste prawda?
Wrażenia
Po kilku pierwszych turach w Cykladach musiałem przyznać rację jednemu z moich kolegów, który wcześniej opisywał mi ten tytuł. Cyklady to bardziej gra licytacyjna niż Area Control. To właśnie licytacja jest głównym elementem rozgrywki. Sprytne podpuszczanie przeciwników do wydawania pieniędzy to klucz do sukcesu. Troszkę gorzej, że to zlicytowane bóstwa determinują nasze akcje. Często przez to robimy coś, na co niespecjalnie mamy ochotę, bo po prostu nie stać nas na inną opcję. Mimo wszystko uważam, że element licytacyjny sprawdza się bardzo dobrze.
Mitologiczne stworzenia są ciekawym urozmaiceniem, ale nie będę ukrywał – są nieco niewykorzystane. Duża część nie ma własnych figurek, a nawet jeśli któreś z nich ma, to zwykle znikają one z planszy w trybie ekspresowym. Największym problemem jest jednak Pegaz. Owy mitologiczny koń pozwala na… teleportację naszych wojsk na dowolną wyspę. Powiem krótko, to jest dramatyczne rozwiązanie, taka opcja nie powinna pojawić się w tej grze.
Niewątpliwym plusem Cyklad są bardzo proste zasady oraz krótki downtime. Ogarnięcie całości zajmuje dosłownie chwilę, ruchy wcale nie są dłuższe. Minusem tego rozwiązania jest dość łatwa do przewidzenia strategia poszczególnych graczy, jednak dla początkujących będzie to tytuł jak znalazł. Osobiście uważam również, że sama gra nieco za wolno się rozkręca, dopiero po kilku turach zaczynało być naprawdę ciekawie.
Troszkę boli mnie walka. Gracze rzucają kostkami, dodają liczbę jednostek w swojej armii…i to tyle. Brak temu większego polotu.
Czas trwania gry i skalowanie
Cyklady ogarniemy od godziny do maksymalnie dwóch, choć to już raczej ewenement. W moim gronie mieściliśmy się zwykle w 90 minutach. Nieco problematyczna jest dla mnie odpowiedź w jakim grać gronie. W Cyklady możemy grać od 2 do 5 osób. Mówiąc szczerze rozgrywka na dwie osoby ze specyficznymi zasadami niespecjalnie przypadła mi do gustu. Natomiast od 3 do 5 osób w górę jest naprawdę nieźle, zwłaszcza że możemy w miarę pewnie zaplanować nasze akcję. W miarę.
Podsumowanie
Wydaje się, że dzięki prostym zasadom Cyklady to idealny tytuł dla początkujących graczy, którzy chcą wkroczyć w świat gier typu area control. Osobiście uważam, że lepszą opcją jest Smallworld, ale także w Cykladach widzę potencjał do wciągania ludzi w świat gier planszowych. Nie każdemu jednak przypadnie do gustu licytacja oraz fakt, że jeden z graczy w swojej turze będzie właściwie warzywem zbierającym pieniądze od Apollona. Walka również nie stoi na najwyższym poziomie, a Pegaz potrafi właściwie zepsuć rozgrywkę. Podobno dodatki mocno urozmaicają i polepszają rozgrywkę z Cyklad, jednak nie miałem okazji ich sprawdzić. Niemniej warto spróbować choć raz zagrać w ten tytuł, nawet w podstawowej formie.
EGZEMPLARZ WŁASNY