Reklama
aplikuj.pl

Recenzja komiksu Bomb Road

Skrzydła nad Wietnamem

Gooood morning Vietnam! Bomb Road zabiera nas do lat 60., gdy trzepot śmigieł Huey’a budził postrach w sercach ludzi przemierzających wietnamską dżunglę. To nietypowy komiks historyczny o konflikcie, który pozostawił blizny po obu stronach Pacyfiku.

Jak już miałem okazję nieraz wspomnieć, polscy czytelnicy przejawiają słabość do komiksu historycznego. Opowieść tego typu ma tym większe szanse na sukces, im bardziej znacząca skala wydarzenia, o którym opowiada. Bez dwóch zdań Wojna w Wietnamie jest takim zdarzeniem historycznym. Randze i jej późniejszych konsekwencjach trudno opowiedzieć w kilku prostych zdaniach. O tym konflikcie można mówić z różnych perspektyw, co rodzi wiele możliwości dla scenarzystów. Na ten przykład autor recenzowanego komiksu postanowił pokazać nam wojnę oczami pilota myśliwca.

Wspomnienia z innego życia

Za scenariusz i rysunki odpowiada francuz Michel Koeniguer. Naszym rodakom chyba do gustu przypadły komiksy poświęcone lotnictwu. Ogromny sukces zaliczyły pozycje Angel Wings i Książe Nocy. Dziś już raczej trudne do zdobycia, dlatego nie spodziewajcie się przystępnych cen na portalach aukcyjnych. Z tego powodu tym bardziej warto chwycić za Bomb Road, bowiem jestem gruntownie przekonany, że taki los czeka i ten komiks. Dzisiejszy tytuł, tak jak i wspomniane dwa wcześniejsze, zza granicą opublikowało wydawnictwo Paquet w ramach serii „Kokpit”. Jak sama nazwa wskazuje skierowano ją głównie do fanów militariów i przede wszystkim lotnictwa. Jednak szufladkowanie tej opowieści wyłącznie w tych kategoriach czytelniczych będzie bardzo krzywdzące.

Komiksy serii „Kokpit” powstają przy współpracy z artystami specjalizującymi się w problematyce militarnej. Do tematu podchodzą z należytym przywiązaniem do detali, dlatego nim padnie pierwsze pociągnięcie ołówka i tuszu musi zostać wykonana żmudna praca źródłowa. W efekcie spodziewajcie się dokładnych barw poszczególnych maszyn, oznaczeń jednostek a także innych detali, na które zwykły śmiertelnik rzadko zwraca uwagę. Główny bohater to jednak postać fikcyjna, choć wiele z elementów książki bazuje na wspomnieniach pilotów tamtego okresu. Jako historyk z wykształcenia wiem ile trudu kosztuje taka praca, dlatego tym bardziej doceniam pieczołowitość, z jaką odwzorowano realia wojny wietnamskiej.

O czym dokładnie traktuje scenariusz? Komiks skupia się na wspomnieniach pułkownika Lotnictwa Piechoty Morskiej Stanów Zjednoczonych Bradley’a „Redneck” Townsenda. Lotnik w stanie spoczynku opowiada dużo młodszemu pilotowi o swoich przeżyciach z służby w czasie Wietnamu. Co ciekawe, młody oficer pomaga w codziennych czynnościach seniorowi za karę. Został uziemiony za rozbicie F-22 Raptor, czego oczywiście przełożeni nie mogli puścić płazem. Ostatecznie to, co miało pierwotnie okazać się karą (pułkownik ma specyficzne podejście do ludzi), szybko przeistacza się w relację mentor-uczeń. Naszą nostalgiczną podróż po latach 60. zaczynamy od pierwszych misji w Da Nang w roku 1967, przez Chu Lai w roku 1969, aż po służbę na lotniskowcu „Kitty Hawk” w Zatoce Tonkińskiej w 1972 roku.

Z dala od polityki

Scream Comics do rąk czytelników oddaje wydanie zbiorcze, ujmujące trzy rozdziały opowiadające kolejno wydarzenia z 67, 69 i 72-ego. Sto pięćdziesiąt dwie strony prezentują się imponująco na formacie 24 x 32. Całość chroni dodatkowo twarda oprawa i obwoluta, co tylko dopełnia ogólnego wrażenia. W środku natomiast czeka na nas papier kredowy, który należycie uwydatnia żywe kolory jak i detal rysunków, którego zresztą tu nie brakuje. Każdy kadr, szczególnie ten poświęcony samolotom, kipi szczegółami oraz dynamiką. Bitwy powietrzne chyba jeszcze nigdy nie wyglądały tak ciekawie w komiksie. Jest to komiks o rodowodzie europejskim, ale wydaje mi się, że warsztatowo daleko mu do archetypowych pozycji powstających na starym kontynencie.

Jeśli nie rysunki, to sama opowieść i przedstawienie poszczególnych postaci powinno Was zaciekawić. Bomb Road to trochę jak połączenie Kompani Braci oraz Plutonu z domieszką Top Gun. Dlatego nie brakuje tu brawury, ciętych dialogów, żołnierskich rozterek oraz brzydoty wojny. W tym ostatnim widzimy pewne odniesienia do współczesności. Pułkownik wspomina pierwsze relacje telewizyjne z Zatoki Perskiej i fascynację słynnymi chirurgicznymi cięciami. Slogan o „czystej wojnie” wyśmiewa aż do bólu.

Dla doświadczonego pilota to oczywiście bzdury kompletne, przygotowane wyłącznie pod publikę. Lotnik jasno stwierdza, że dziś wojnę wygrywa się albo przegrywa na ekranie telewizora. Tak powstaje przysłowiowe show, ale nikt nie chce oglądać martwych ani rannych. Prawdziwy ciężar wojny ma być daleko i nie wpływać na codzienne obowiązki szarych ludzi. Tym samym nietrudno odnieść wrażenie, że przekaz komiksu to silny i celny cios w wartości współczesnego społeczeństwa oraz elit. Co jednak ważne, nie ma tu miejsca na przesadne moralizowanie a tym bardziej Bomb Road nie jest manifestem politycznym. U swoich podstaw to wciąż opowieść historyczna z fabularyzowaną narracją skupioną na doświadczeniach jednostek.

Nie tylko dla fanów lotnictwa

Mamy zatem do czynienia z spowiedzią pilota, którego od wojennej zawieruchy oddziela kokpit. Lecz gdy jakiś kolega zostaje zestrzelony lub on sam padnie ofiarą rakiet SAM lub innego myśliwca, nagle optyka zmienia się dramatycznie. Płynność, z jaką poprowadzono scenariusz, a także sposób przestawienia postaci, nie szczędząc również niewybrednego humoru, powoduje, że trudno oderwać się od tego komiksu. Jeśli mam być szczery, to w mojej ocenie autorowi udało się w pełni udźwignąć ciężar opisanego konfliktu. Trudno dopatrzyć się jakiś większych uchybień. Może, gdy podejdę ponownie do lektury z bardziej ostudzonymi emocjami, ale to innym razem.

Reasumując Bomb Road lekturą tanią nie jest, ale godną polecenia. Szczególnie dla fanów komiksu jak i osób obcujących szerzej z dorobkiem współczesnej kultury. To dojrzała opowieść zmuszająca miejscami do refleksji. Nie będzie także nowiną, że dla pasjonatów historii oraz lotnictwa opisana książka, to więcej niż obowiązkowa pozycja. Bez dwóch zdań przyszło mi przeczytać jedną z ciekawszych lektur dostępnych na rodzimym rynku wydawniczym.

Za udostępnienie komiksy dziękujemy wydawnictwu Scream Comics