Bose zaprezentował swój inteligentny głośnik Home Speaker 500 i to właśnie mi przypadł zaszczyt jego przetestowania. Podekscytowany i lekko zestresowany podszedłem do tego zadania z pewną dozą niepewności – czy jako osoba, która stroniła od takich rozwiązań w przeszłości, będzie w stanie wejść w synergię z asystentem głosowym?
Czy to naprawdę tak proste rozwiązanie, że każdy da sobie radę z jego obsługą? Sprawdźmy!
Nigdy nie korzystałem z tzw. Smart głośników. Nie odczuwałem takiej potrzeby. W świat urządzeń określanych jako wspomaganych sztuczną inteligencją wchodzę dopiero od roku. Niedawno zacząłem korzystać z usług Google Home i w ten sposób planować rozkład dnia, zakupy i inne czynności codzienne i uznaję to rozwiązanie za szalenie wygodne. Nie zrozumcie mnie źle, uwielbiam gadżety, nowinki technologiczne i wszelkie produkty techniczne, które w jakikolwiek sposób mogą mnie zbliżyć do świata sci-fi znanego z filmów – ten gatunek jest moim ulubionym. Z racji wykonywanego zawodu, skupiałem się głównie na świecie gamingu i rozwiązaniach mobilnych.
Tak bardzo przejąłem się testem, że zrobiłem coś, czego żaden Polak nie robi – przeczytałem od deski do deski instrukcję. Zazwyczaj robię to na szybko i zahaczam tylko o najważniejsze funkcje, ale w tym przypadku chcę mieć pewność, że przetestuję większość funkcji, które oferuje ten sprzęt, szczególnie, że jest to „mój pierwszy raz”.
Unboxing
Po wyjęciu z kartonu moim oczom ukazała się czarna, cylindryczna bryła z anodowanego aluminium – dosyć ciężka, ale jednocześnie na tyle elegancka, że będzie doskonałym dodatkiem wnętrza. Home Speaker 500 nie jest najmniejszy, ma nieco ponad 20 cm wysokości i 17 cm szerokości i waży ponad dwa kilogramy. U góry głośnika znajdują się przyciski do sterowania głośnością, piosenkami i aktywnym wejściem sygnału. Od dołu, w specjalnie przygotowanym kanaliku, podłączamy kabel zasilania i minijack – naturalnie obsługuje też dźwięk po WiFi i bluetooth. Krótka konfiguracja za pomocą aplikacji Bose i jesteśmy gotowi do działania. Domyślam się, że Bose chciało sprawić, by Home Speaker 500 był jednocześnie elegancki i stonowany, by dopełniał pomieszczenie, w którym się znajduje, ale nie był na tyle krzykliwy, by od razu wyróżniać się z otoczenia. Ma być, działać, spełniać swoją funkcję, kiedy go potrzebujemy, oferować wysokiej jakości dźwięk i funkcjonalność, ale nie krzyczeć „HEJ! TU STOJĘ!”.
Pewnie poszłoby mu lepiej, gdyby nie wyświetlacz LED na froncie. Szczerze powiedziawszy nie wiem po co zdecydowano się na jego zamieszczenie. Nie jest dotykowy, jest na tyle mały, że z daleka i tak nic nie rozczytamy, nawet okładki utworów ze Spotify są mikroskopijne, a wątpię, by ktoś siedział na tyle blisko głośnika, by z niego korzystał. Nie wspomnę o tym, że niektórych może denerwować podświetlenie frontu wieczorem lub w nocy, kiedy z głośnika wydobywa się dźwięk utworów z np. Spotify, a w pomieszczeniu jest już ciemno. Podczas bezczynności wyświetla się godzina na ściemnionym ekranie i to chyba jedno z najbardziej sensownych zastosowań. Na miejscu projektantów Bose, zrezygnowałbym z tego rozwiązania, tym bardziej że obsługa głosowa działa bez zarzutu, a w razie czego na górze mamy pełny pakiet sterowania dotykowego.
Głośnik testowałem dwa tygodnie, zanim wrócił do producenta. Przez ten czas przechodziłem przez wiele etapów od fascynacji, aż po codzienną rutynę, która w tym wypadku nie jest wadą, a ogromną zaletą. Przyzwyczaiłem się do korzystania z funkcji Alexy, odpalałem muzykę z Amazon Music, wyszukiwałem informacje, pytałem o pogodę i ustawiałem minutnik, kiedy ciasto siedziało w piekarniku. Rozpoznawanie mowy działało naturalnie, nawet kiedy głośnik odtwarzał muzykę – za izolację wokalu odpowiada aż 8 mikrofonów i algorytm izolujący. Bose sięgnęło tu po technologię znaną z m.in. wojska – pomyślcie o obsłudze lotniskowców w trakcie startu odrzutowca – robi wrażenie, prawda? Na początku mówiłem głośno, wyraźnie i powoli. Więcej odwagi miała żona, która mówiła naturalnie i ku mojemu zdziwieniu, głośnik rozpoznawał bez problemu każdą komendę. Ogarnąłem się i po tygodniu stało się to na tyle naturalne, że momentami czułem się jak bohater filmu „Her”. Świetne uczucie.
Konfiguracja
Do poprawnej kalibracji głośnika i potrzebujemy dwóch aplikacji: Bose Music i Amazon Alexa. Obie można pobrać za darmo ze sklepu Google Play. Zainstalowałem je na swoim telefonie i tutaj kolejny krok: jeśli jeszcze nie macie konta w serwisie Bose i Amazon – polecam zrobić to z poziomu komputera, będzie wygodniej i szybciej. Konto Amazon jest potrzebne do poprawnej obsługi Alexy. Oczywiście można to pominąć, ale po co w takim wypadku kupować smart speaker?
Sama konfiguracja jest prosta jak budowa cepa – jeśli telefon z aplikacją i głośnik są w tej samej sieci domowej, urządzenia same się sparują, a głośnik dokona odpowiedniej konfiguracji. Pozostaje odpalić ulubione aplikacje muzyczne i można zacząć testować. Obecnie Bose chwali się w Polsce obsługą takich rozwiązań jak Amazon Music, Deezer, Spotify i TuneIn dla stacji radiowych i podcastów.
Dźwięk
Kupując głośnik kosztujący 1700 zł, oczekujemy, że jakość dźwięku na przynajmniej bardzo dobrym poziomie. Firma Bose w sferze audio zawsze staje na wysokości zadania i nie inaczej jest w tym przypadku. Z rozwiązań tej firmy korzystają luksusowe marki samochodowe, studia fonograficzne i twórcy audio na całym świecie. Jak więc Bose, z takiego małego głośniczka, chce wypełnić dźwiękiem całe pomieszczenie? Jedną z technologii jest odbijanie dźwięków od ścian. Dwie membrany roznoszą fale wokół głośnika przez wycięte w obudowie otwory. Jednocześnie warto tutaj wspomnieć, że każda membrana to jeden kanał, więc słuchanie utworów korzystających z przestrzeni lewa-prawa wypada bardzo naturalnie. Odpalcie sobie Bohemian Rhapsody i poczekajcie na fragmenty nagrane w stereo. Polecam.
Podoba mi się to, że nawet na domyślnych ustawieniach, bez ruszania basu i treble, Bose gra czysto i nie przesadza z basem. Jeśli ktoś chce, może go sobie podkręcić i nawet takie utwory jak Moderat – New Error nie stanowią problemu dla rozpiętości basowej. Mieszkając w bloku, w pokoju o powierzchni 21 m2, już na 60% mocy uznawałem, że dźwięk jest wystarczająco głośny, by zagłuszyć normalną rozmowę. Z powodzeniem można za pomocą tego głośnika nagłośnić całe pomieszczenie np. na potrzebę zorganizowania małej domówki.
Dotykanie jest fajne
Na górnym panelu znajdziemy 6 programowalnych przycisków, które można skonfigurować według własnych potrzeb. Może to być odpalenie konkretnej playlisty, podcastu lub stacji radiowej. Na YouTube widziałem też zastosowania przez IFTT, gdzie po nadaniu komendy głosowej odpala się skrypt odpalający smart żarówki w danym pomieszczeniu. Możliwości konfiguracji jest wiele. Wracając do przycisków multimedialnych, wciśnięcie odtwarzania/pauzy jednokrotnie, zatrzymuje odtwarzanie. Wciśnij ten przycisk dwa razy, by odpalić następną piosenkę na playliście lub trzykrotnie, by wrócić o jedną do tyłu. Oczywiście wygodniej zrobić to z poziomu telefonu lub głosowo, ale miło, że jest jeszcze jedna opcja.
Warto?
Jako główny głośnik domowy do muzyki i informacji, a który ma być jednocześnie asystentem z wykorzystaniem Amazon Alexy – jak najbardziej. Zdaję sobie sprawę, że z racji wysokiej ceny, nie każdy będzie mógł sobie na Home Speaker 500 pozwolić, ale zarówno jakość odtwarzanych materiałów oraz ułatwienie jakości życia jest tego warte. Przykład z przedwczoraj – oglądamy z żoną Marsjanina, zastanawiamy się jaka temperatura panuje na marsie, proste pytanie do Alexy i już wiemy, że „temperatura powierzchni Marsa waha się, spadając do około −133 °C podczas zimy na biegunach i dochodząc do +27 °C w ciepłe dni na równiku”. Bardzo przyjemnie działa też dodawanie produktów do listy zakupów na Amazonie – wystarczy podać nazwę produktu i poprosić o dodanie do wishlisty, a następnie można sobie przejrzeć na spokojnie w wolnym czasie i zdecydować o zakupie. A to tylko dwa z wielu zastosowań.
Bose obiecuje, że w przyszłości liczba kompatybilnych serwisów, komend i zastosowań będzie się regularnie powiększać. Ciężko dziś wyrokować, czy np. Asystent Google’a będzie obsługiwany przez Home Speaker 500, niemniej nawet z Alexą, jest to produkt w pełni wpisujący się w ramy smart speakera. Nie mogę napisać tego bardziej szczerze – gdyby było mnie na niego stać, prawdopodobnie bym go kupił, głównie z powodu wygody, jaką oferuje. Jednocześnie warto pamiętać, że na rynku są dostępne tańsze rozwiązania, jednak nie mogę dać gwarancji, że zaoferują podobną jakość dźwięku i rozpoznawania mowy [szczególnie w głośnych pomieszczeniach]. Po dwóch tygodniach testowania ciężko będzie wrócić do życia bez inteligentnego głośnika i zacząć znowu sięgać po smartfona. Nie ma opcji – muszę sobie sprawić smart głośnik. Żona zrozumie.