Reklama
aplikuj.pl

Diament ze skazą – test Xiaomi Mi Mix 2

Flagowiec okiem Xiaomi

Chińczycy coraz śmielej rozpychają się na rynku smartfonów i to wbrew pozorom nie tylko na niskich czy średnich półkach. Tam osiągnęli oni już znaczną dominację, co widzę już po swoich znajomych, którzy w dużej mierze biegają z telefonami od Xiaomi czy Huawei. Czy jednak jest szansa na to, że Chińczycy zdominują również segment rynku premium? Patrząc przez perspektywę Xiaomi Mi Mix 2, mam wrażenie, że jest to niezwykle prawdopodobne.

Shine bright like a diamond!

Pierwszy rzut oka na telefon mówi mi tylko tyle, że designerzy Xiaomi mogą już śmiało konkurować z takimi liderami branży jak Samsung czy Apple. Mi Mix 2 absolutnie mnie oczarował. Smartfon wygląda wprost spektakularnie. Szkło… wróć, ceramika którą opatulony jest telefon, pięknie oraz płynnie łączy się z aluminiowymi ramkami. Wszystko zostało zachowane w czarnej, mocno minimalistycznej stylistyce, zaś delikatne złote akcenty, idealnie komponują się z całością. Jedyna wada? Plecki bardzo lubią się palcować i zwykle rzadko napominam o tym w swoich testach, ale tutaj zjawisko to jest aż nadto widoczne. Całe szczęście producent w zestawie dołączył świetne etui, które całkowicie pozbawia nas tego kłopotu, a dodatkowo zapewnia lepszą ergonomię.

Jakość wykonania oraz wygoda użytkowania również stoją na praktycznie najwyższym poziomie. Mi Mix 2 bardzo dobrze leży w ręku, dzięki przyjemnie zaokrąglonym bokom, choć przez dominującą ceramiką, lubi się nieco ślizgać w ręku. Nie mówię tu nawet już o kieszeniach, z których to smartfon stara się wręcz samoistnie wydostać za każdym razem, gdy tylko znajdzie ku temu okazję. Całe szczęście ceramika ma znacznie większą wytrzymałość niż szkło, co potwierdzam praktyką. Mi Mix 2 wielokrotnie spadł mi na podłogę podczas okresu testowego (oczywiście całkowitym przypadkiem) i to z różnych wysokości. Na obudowie nie zrobiło to większego wrażenia, stąd też z dodatkowym szkłem hartowanym urządzenie może być niezwykle ciężkie do potłuczenia.

Żegnajcie krawędzie

Jak przystało na 2017 rok, mamy tu do czynienia z 5,99-calowym wyświetlaczem IPS, który został pięknie rozciągnięty na niemalże cały przód urządzenia. Ekran pokrywa 80,8% przedniej powierzchni i żeby osiągnąć taki wynik, Xiaomi zdecydowało się przenieść kamerkę na dolną belkę. Tym razem nie zamontowano za to głośnika piezoelektrycznego i postawiono na standardowy głośniczek, który znajduje się na samej górze w niemalże niewidocznej przerwie. Projektanci pięknie to wszystko ułożyli i pokazali Apple, że wcięcia można robić z dużym rozsądkiem.

Nie omówiłem jednak wszystkich aspektów ekranu. Mi Mix 2 posiada rozdzielczość 2160 na 1080 pikseli, co daje nam łącznie zagęszczenie rzędu 403 pikseli na cal. Jakby nie patrzeć jest to Full HD+, z zachowanym współczynnikiem 18:9. Wynik jest ok, ale przyzwyczailiśmy się już do tego, że pretendenci do miana flagowych smartfonów, powinni oferować wyższą ilość pikseli na ekranie. Niemniej jednak Full HD+ w zupełności wystarcza, o ile nie myślimy o naszym telefonie jak o centrum VR. Wyświetlacz broni się za to stosunkowo wysoką jasnością, dobrym kontrastem i pięknie odwzorowanymi kolorami. Dawno żaden IPS nie zrobił na mnie tak dobrego wrażenia, tak jak ten zastosowany w Mi Mix 2.

We need to go deeper

Co jednak siedzi w sercu urządzenia, tuż pod ekranem? Tutaj nie będzie większych zaskoczeń, bo mamy do czynienia ze Snapdragonem 835 oraz układem graficznym Adreno 540, a to wszystko wsparte jest przez 6 GB pamięci RAM. W momencie, kiedy to piszę na rynku zaczynają się już pojawiać Snapdragony 845 i następca Mi Mix 2 oczywiście już go posiada. W moim mniemaniu wersja 835 w zupełności daje radę w praktycznie wszystkich zadaniach. Codzienne użytkowanie to bułka z masłem i niezależnie jak wiele aplikacji uruchomiłem na raz, nie udało mi się specjalnie „zamulić” smartfonu. Wszystko pozostawało płynne, szybkie i responsywne, w tym również wszelakiej maści gry. Powiem krótko – korzystanie z Mi Mix 2 było ogromną przyjemnością!

Ostatni smartfon od Xiaomi jaki testowałem był to Redmi Note 4X, niezupełnie rok temu i od tamtej pory w przypadku chińskiej nakładki MIUI niewiele się zmieniło. Ma ona obok siebie teraz numerek 9 i w przypadku Mi Mix 2, stoi ona na Androidzie 7.1. Szybko się tu jednak odnalazłem, bo zmiany w stosunku do poprzednich wersji są naprawdę niewielkie. Praktycznie nie ma tu bloatware’u, co jest moim zdaniem znaczącą zaletą. Nie jestem jednak specjalistą w wyszukiwaniu różnic w kolejnych to odsłonach systemu. Dla mnie MIUI nie otrzymało rewolucyjnych zmian, czyli jest miłe dla oka, przystępne oraz intuicyjne, a przy okazji nie sprawia jakichś problemów w postaci crashowania aplikacji. Przesiadka z Huaweiów czy innych modeli Xiaomi, albo iPhone’a, powinna być zatem stosunkowo płynna oraz przyjemna.

Skaza… i to nie ta z Króla Lwa

No i dochodzimy tak naprawdę do pięty achillesowej, jeśli chodzi o Mi Mix 2 – aparatu. Jeśli miałbym wskazać w czym Xiaomi nie domaga najbardziej w stosunku do flagowej konkurencji, to zawsze jest to kamerka. Niewiele się na tym polu zmieniło i śmiałbym powiedzieć, że różnice między tańszym telefonem Xiaomi a takim Mi Mix 2 są niewielkie. Główny aparat posiada rozdzielczość 12 megapikseli oraz przesłonę f/2.0. Pojawiła się też nawet 4-osiowa, optyczna stabilizacja. Nie wnosi to jednak za wiele pozytywów. Smartfon radzi sobie jeszcze całkiem nieźle w warunkach z dobrym nasłonecznieniem, choć także tutaj kolory wydają się być czasem troszkę nijakie oraz wyblakłe. Niemniej jednak po zmroku widać luki Mi Mix 2 najbardziej. Sensor lubi zgubić ostrość, niektóre fotki są przybarwione lekko kaszą, obiekty się rozmazują, zaś kolory wyglądają na mocno wyprane. Do flagowej konkurencji troszkę brakuje.

Przednia kamerka świetnie nada się do wszelkiej maści selfie, choć i tutaj nie ma większej rewolucji. Jest ok, powyżej przeciętnej, ale bez zaskoczeń.

Nagrywanie wideo również nie zwaliło mnie z nóg. Ogólnie jest ok, szczegółowość jest całkiem niezła, łapanie ostrości w biegu także można ocenić delikatnie pozytywnie. Jest też możliwość nagrywania w 4K w 30 klatkach na sekundę. Niemniej jednak 4-osiowa, optyczna stabilizacja obrazu nie daje tu jakichkolwiek efektów. Podczas ruchu kamera lubi się trząść, a materiały wychodzą po prostu mało płynnie. Filmiki przy pomocy Mi Mix 2 można zatem nagrywać, jest nieźle, ale spektakularnych rezultatów nie ma co oczekiwać… tak jak w sumie z całym aparatem.

Kolejny haczyk

Zostałem też niemile zaskoczony przez baterię. Ta posiada pojemność 3400 mAh i wydawałoby się, że jest to wystarczająca ilość jak na 6-calowy wyświetlacz z rozdzielczością Full HD+. W końcu konkurencja wyciska z podobnych ogniw całkiem niezłe rezultaty. W przypadku Mi Mix 2 coś musi nie grać, bo dzień kończyłem zwykle z niewielką ilością procent mocy akumulatora, choć raczej nie nazwałbym swojego użytkowania specjalnie ekstremalnym. Winowajca? Prawdopodobnie system operacyjny. Całe szczęście moduł Quick Charge 3.0 pozwala nam podnieść baterię od 0 do około 45% w niecałe półgodziny.

Warto czy nie warto?

Przy okazji Mi Mix 2 widać, że Xiaomi nie tylko goni konkurencję, ale też stara się godnie staje z nią w szranki czy nawet próbuje ją wyprzedzać. Zresztą pod wieloma względami smartfon ten prezentuje najwyższą światową klasę. Wydajność, wykonanie, wyświetlacz – ta trójca została pieczołowicie oszlifowana i są to zdecydowanie najmocniejsze strony tego urządzenia. Niestety, aparat oraz bateria ciągną ten sprzęt w dół w walce z innymi flagowcami.

Trzeba tu jednak powiedzieć, że Mi Mix 2 nie kosztuje ponad 3 czy nawet 4 tysięcy złotych. Smartfon zamyka się za to w podobnych granicach jak OnePlus 5T, czyli około 2500 złotych. Można zatem powiedzieć, że jest to wyższa półka średnia i w tych ramach urządzenie prezentuje się jako naprawdę ciekawy kąsek. Mi Mix 2 oferuje w zasadzie flagowe doświadczenie z lekkimi ubytkami i przy zakupie tego telefonu, trzeba je mieć na uwadze. Jeśli jednak wady tego produktu Xiaomi uważacie za nieznaczące przy swoim trybie pracy, to ciężko mi zakupu nie polecić. W końcu za te pieniądze ciężko znaleźć równie świetny sprzęt.

Polecamy