Naukowcy z Uniwersytetu Stanowego w Oregonie, którzy zajmują się wykorzystywaniem energii słonecznej, postanowili skupić się na materiałach o krystalicznej strukturze, które odkryto niemal dwieście lat temu.
Tzw. perowskity oparte na metalu mają ogromny potencjał w kontekście produkcji ogniw fotowoltaicznych. Mogłyby one być znacznie tańsze niż krzemowe, które są powszechnie wykorzystywane od lat 50. ubiegłego wieku.
Badania prowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Oksfordzie, wykazały, że organiczny związek – sól na bazie piperydyny – znacznie poprawia żywotność perowskitowych ogniw. Odkrycie to sięga pierwszej połowy XIX wieku, kiedy to Gustav Rose, podczas pobytu na Uralu natrafił na tlenek wapnia i tytanu o intrygującej krystalicznej strukturze. Nazwa jaką mu nadał miała stanowić hołd dla szlachcica Lwa Pierowskiego.
Czytaj też: Fukushima z atomowej tragedii przekształci się w serce energii odnawialnej w Japonii
Wydajność ogniw słonecznych jest określana na podstawie mocy uzyskiwanej dzięki światłu słonecznemu, które jest przetwarzane na elektryczność. Siedemdziesiąt lat temu, ogniwa od Bell Labs miały wydajność rzędu 6% i były kosztowne w produkcji. Z czasem koszty spadły, a wzrosła efektywność. W przypadku perowskitowych paneli współczynnik ten osiąga nawet 25%.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News
Plusem takich ogniw jest ich stosunkowo niski koszt produkcji, która jest nieskomplikowana. Z drugiej strony – perowskitowe panele są dość niestabilne w obliczu wysokich temperatur. Rozwiązaniem problemu mogłoby być połączenie ogniw krzemowych i perowskitowych, które podczas testów uzyskały wydajność 28%. Półprzezroczyste, perowskitowe folie mogłyby być również używane np. w szklarniach, zmieniając część przychodzącego światła słonecznego w energię elektryczną.