Kolejna robotyczna nowość z MIT dotyka jednej z najtrudniejszych do zrealizowania cech robotów, jaką jest ich zdolność dostosowania się do nowych sytuacji. Zgraja robocików Particles uderza właśnie w ten problem i choć nie jest jakąś rewolucją, to i tak pokazuje, że w przyszłości możemy też oczekiwać współpracujących ze sobą robotów.
Te są niespecjalnie skomplikowanymi okrągłymi urządzeniami przypominającymi zabawkowe odkurzacze autonomiczne… ale to jedyna cecha, którą mają z nimi wspólną. Particles mogą się bowiem pochwalić magnesami na swojej powierzchni, które umożliwiają im łączenie się z innymi na wzór jakiegoś roju. Każdy z nich składa się też pierścienia paneli, które mogą się rozszerzać i kurczyć jak pierścień przysłony na kamerze, rosnąc od 15 cm do 23 cm średnicy. Cały ten mechanizm napędza mały silnik zasilany przez równie niewielką baterię oraz prosty mikrokontroler, zarządzający też czujnikiem światła i komunikatorem.
Robot Particles w pojedynkę nie może zrobić nic więcej poza rozszerzaniem i kurczeniem się, ale wystarczy, że się połączy i zacznie komunikować z drugim, aby mógł się poruszać. Wszystko dzięki wspomnianym magnesom, które łączą roboty, podczas gdy skoordynowane ruchy (niczym fala meksykańska) panelo-chwytaków pozwalają im czołgać się w kierunku np. źródła światła (stąd obecność czujnika). Kluczem jest więc komunikacja pomiędzy wszystkimi poszczególnymi Particles.
Cały system może składać się z dowolnej liczby robotów, które mogą układać się w dowolny kształt, a dzięki temu, że nie są połączone na stałe, jedna wadliwa jednostka nie unieruchamia pozostałych. W eksperymentach zespół zademonstrował, w jaki sposób 24 roboty cząstkowe mogą współpracować, aby czołgać się w kierunku światła i zmieniać kierunek, podczas manipulacji światłem.
Czytaj też: Oprogramowanie KPAM z MIT przybliża nas do robotów rodem z filmów
Źródło: New Atlas