Wprawdzie pomysł na roboty w postaci „ryb-czujników” (oryginalnie Sensor Fish) ma już na karku kilka lat, a te już teraz panują w określonych zbiornikach wodnych, gromadząc informacje o prawdziwych rybach, ale dopiero teraz ich zleceniodawcy z amerykańskiego Departamentu Energii postanowili rozpocząć ich sprzedać na skalę światową, aby lepiej zrozumieć ich związek z ekosystemami, w którym zamieszkują.
Te robotyczne ryby zostały zbudowane po raz pierwszy przez laboratorium PNNL, mierząc 3,5 cala długości. To upodabnia je pod kątem wielkości do fazy młodzieńczej smolta łososiowego, w której te rozpoczynają swoją pierwszą podróż od słodkowodnych strumieni do oceanu. Chociaż nie wyglądają tak jak ryby, to ich wielkość umożliwia im „odczucie” tego samego, co ich organiczni przyjaciele, kiedy po raz pierwszy spotykają się z zaporami hydroelektrycznymi. Ich przejście zajmuje sztucznym rybom mniej niż dwie minuty, co pozwala na wykonanie około 2000 pomiarów na sekundę. To z kolei są kluczowe dane dotyczące przyszłości elektrowni wodnych.
„Ogromna większość młodzieńczych łososi i stalowców przechodzących przez turbiny przetrwa bez urazu w dorzeczu rzeki Columbia”. Mówi Daniel Deng, pracownik laboratorium w PNNL w oświadczeniu prasowym. „Chcemy jednak dowiedzieć się więcej na temat urazów i śmiertelności ryb, które mają miejsce w wyniku gwałtownych zmian ciśnienia w komorach turbin w zaporach. Sensor Fish dostarcza informacji, które pomogą inżynierom opracować bardziej przyjazne dla ryb turbiny w przyszłości „.
Swoją przygodę w wodzie Sensor Fish kończy w przyziemny sposób, będąc po prostu wyławianym przez pracowników. Teraz ich zastosowanie jest jeszcze ważniejsze, ponieważ ryby może i migrują na cały świat, ale globalne ocieplenie spowodowało, że ich ruchy są teraz nieprzewidywalne. Te czujniki odgrywają obecnie też ważną rolę w opracowaniu technologii JSATS, skupiającej się na monitorowaniu migracji ryb przez tamy.
Czytaj też: Implant wykorzystujący miedź do walki z infekcją kości
Źródło: Popularmechanics