Kilka dni temu Samsung zaprezentował nowego flagowca. Nie byle jakiego, bo na tle wielu poprzednich modeli firmy mocno wyróżniającego się ceną. Galaxy S20 FE 5G zrobił na mnie bardzo pozytywne pierwsze wrażenie. Zobaczcie dlaczego.
Plastikowa obudowa w Galaxy S20 FE 5G? Dobrze, że mi o tym powiedzieli
Na prezentację… prezentacji opowiadającej o Samsungu Galaxy S20 FE się spóźniłem. Z tego też powodu ominęła mnie informacja o tym, że tylny panel smartfonu jest plastikowy. Zupełnie poważnie – nie zauważyłem. Byłem pewny, że to metal pokryty matową farbą. Na tyle mi się ten mat spodobał, że kompletnie nie zwróciłem uwagi na to, że to może być plastik. Więc na pytanie, czy faktycznie czuć ten plastik odpowiadam zdecydowanie, że ani trochę. Dodatkowo z pełną świadomością dodam, że pod względem wykonanie Galaxy S20 FE robi lepsze pierwsze wrażenie niż Note20.
Wizualnie modelowi FE najbliżej jest oczywiście do Galaxy S20+. Jest od niego minimalnie niższy, szerszy i grubszy oraz delikatnie cięższy. Ale 190 gramów to optymalna waga i smartfon świetnie leży w dłoni. Co potęguje matowy tył.
Wykonaniu Galaxy S20 FE 5G zdecydowanie nie można nic zarzucić. A przy tym to zdecydowanie smartfon z tych ładnych. Do tego mamy całą gamę wariantów kolorystycznych do wyboru. Obok białego osobiście zdecydowanie postawiłbym na pomarańczowy. Granatowy jest nieco zbyt ciemny, a czerwony za mdły. Kwestia gustu oczywiście.
Ekran to zdecydowanie TEN ekran
Jakie to ładne! zdecydowanie przeważało w zdaniach na temat ekranu Samsunga Galaxy S20 FE 5G. Pod tym względem zdania wszystkich redakcji powinny być zgodne. W zasadzie można by powiedzieć, że w końcu to flagowy Samsung i na tym moglibyśmy skończyć dyskusję.
Koreańczycy przyzwyczaili nas do pewnych standardów i budżetowy flagowiec nie jest tutaj wyjątkiem od reguły. Dostajemy piękne, bardzo mocno nasycone kolory, który dosłownie wyskakują z ekranu. Wysoką jasność, świetny kontrast i perfekcyjną czerń również.
W ekranie znajduje się czytnik linii papilarnych i zrobił dobre wrażenie. Działał szybko i precyzyjnie nawet pomimo fabrycznej folii na ekranie. To oczywiście fabryczna folia najgorszej możliwej jakości. Zanim zauważyłem już się porysowała.
Galaxy S20 FE 5G działa dobrze
Ciężko jest ocenić szybkość działania i ogóle wrażenia na podstawie godziny ze smartfonem. Ale w tym czasie nie zauważyłem nic, co wskazywałoby na problemy z wydajnością lub działaniem. W końcu mamy tutaj układ Qualcomm Snapdragon 865 i 6 lub 8 GB pamięci RAM.
Tak, na rynku jest Snapdragon 865+. Tak, nawet w niższej półce są smartfony z 12 GB pamięci RAM. Po co to komu? Nie mam pojęcia, no chyba że komuś zależy na podbiciu ceny. Swoją drogą, jutro przeczytacie o nowym smartfonie, który pomimo 12 GB pamięci RAM działa… Niezbyt idealnie.
Wracając do Galaxy S20 FE 5G, jego specyfikacji nie można nic zarzucić. Cieszy wydajniejszy Snapdragon zamiast Exynosa, pamięci nie brakuje (wbudowanej i operacyjnej), łączność do wyboru do koloru. A i szybkie ładowanie o mocy 25W się znalazło. Można szybciej, ale tyle wystarczy żeby akumulator o pojemności 4500 mAh naładować do pełna w mniej niż 1,5 godziny. Ładowanie bezprzewodowe też jest dostępne.
Aparatem bawiłem się chwilę i wygląda przyzwoicie
Dwa z trzech aparatów Galaxy S20 FE dostał z serii S20. Chodzi tutaj o aparat główny o rozdzielczości 12 Mpix (F/1.8, 26mm, 1/1.76″) oraz szerokokątny o rozdzielczości również 12 Mpix (F/2.2, 13mm, 1/3″). Inny, nieco słabszy, jest za to aparat o rozdzielczości 8 Mpix z teleobiektywem odpowiedzialnym za zoom (F/2.0, 73mm, 1/4.5″). Cieszy optyczna stabilizacja obrazu, a do dyspozycji mamy 3-krotny zoom optyczny oraz 30-krotny zoom hybrydowy.
Jako, że zdjęcia robiłem tylko w pomieszczeniu, z ostateczną oceną zdecydowanie wstrzymam się do pełnej recenzji. Fotografie, które udało mi się zebrać robią pozytywne wrażenie. Szum jest zazwyczaj trzymany w ryzach. Aparat dobrze radził sobie z ustawianiem ostrości i chyba tylko dwa razy automat nie wyostrzył w miejscu, w którym chciałem. Ale przy kolejnym ujęciu szybko poprawiał swój błąd. Efekt bokeh wygląda naturalnie i jest miły dla oka.
W ogólnym rozrachunku Galaxy S20 FE 5G powinien robić zdjęcia, poza większym zoomem, na poziomie Galaxy S20 i Galaxy S20+. W końcu ma te same aparaty. Dlatego też o jakość zdjęć ani trochę się nie martwię.
Kompletnie nie rozumiem Samsunga, ale Galaxy S20 FE 5G powinien się dobrze sprzedać
W portfolio Samsunga zawsze było dosyć ciasno. Ale teraz tłok robi się naprawdę konkretny. I to tam, gdzie go do tej pory nie było, bo wśród flagowców. Mamy w końcu trzy modele z serii Galaxy S20. Dwa Note’y. Do tego Galaxy Z Flip w wersji zwykłej i 5G oraz Galaxy Z Folda2. Teraz dołącza do nich Galaxy S20 FE.
Smartfon, którego zakup już w dniu premiery wygląda na dużo lepszą decyzję, niż zakup Galaxy S20 (3 849 zł), Galaxy S20+ (4 399 zł) oraz Note20 (4 349 zł). Wariant 5G kosztuje bowiem 3 399 zł i 2 899 zł jeśli 5G jeszcze nie potrzebujemy. To świetna cena jak na tak wyposażony sprzęt. Kompletnie nie rozumiem decyzji Samsunga, który właśnie uśmiercił trzy z pięciu dotychczasowych, nieskładanych flagowców.
Jakby nie patrzeć, to już problem Samsunga jeśli coś nagle zacznie się sprzedawać słabiej kosztem czegoś. Nas, konsumentów, smartfon taki jak Galaxy S20 FE powinien cieszyć. Bo w końcu firma, która do tej pory z roku na rok śrubowała ceny swoich flagowców daje nam coś z wysokiej półki, ale w znacznie niższej cenie. Jedna jaskółka wiosny nie czyni, ale daje nadzieję na słoneczne dni. Póki co tak widzę Galaxy S20 FE. Mam nadzieję, że po spędzeniu z nim większej ilości czasu zdania nie zmienię.