Na orbicie okołoziemskiej znajduje się ok. 23 tysięcy fragmentów kosmicznych śmieci większych niż 10 centymetrów. Wlicza się w to ok. trzech tysięcy niedziałających satelitów.
Taki pojedynczy element może stanowić poważne zagrożenie, jeśli uderzy np. w lecącą rakietę, działającego satelitę czy też Międzynarodową Stację Kosmiczną.
Niedziałające satelity krążące po orbicie mogą stanowić zagrożenie dla innych urządzeń
Rosyjscy naukowcy twierdzą, że metoda stosowana w leczeniu raka może w zaskakujący sposób przyczynić się do usunięcia tych satelitów z orbity. W grę wchodzi tzw. ablacja laserowa, która prowadzi do odparowania materiałów po tym, jak zostaną one „trafione” wiązką lasera. W medycynie stosuje się ją do usuwania guzów, a w kosmosie można by zrobić to samo ze śmieciami.
Problem w tym, że skierowanie takich laserów z powierzchni ziemi byłoby nie tylko utrudnione, ale również niebezpieczne. Właśnie dlatego pojawił się pomysł umieszczenia ich w przestrzeni kosmicznej. Stoją za nim naukowcy związani z rosyjskim Bauman Moscow State Technical University.