Eksperci ds. bezpieczeństwa z grupy non-profit Electric Information Sharing and Analysis Center (E-ISAC) i firmy ochroniarskiej Dragos śledzą właśnie grupę hakerów, która sonduje sieć pod kątem słabych stron, szukając sposobów na uzyskanie dostępu do amerykańskich systemów energetycznych.
Czytaj też: Obejrzyj jednoczesny start kilkudziesięciu wiropłatów i śmigłowców w pokazie
Na ten moment nic nie wskazuje, że grupa uzyskała dostęp do amerykańskiej sieci energetycznej, ale eksperci wciąż obawiają się ataków. I to głównie przez to, że mowa o konkretnej grupie hakerskiej – Xenotime, która stworzyła złośliwe oprogramowanie Triton. Ten koniec 2017 roku Triton zaatakował przemysłowe systemy kontroli stosowane w elektrowniach i mógł zostać wykorzystany do spowodowania szeroko zakrojonych zniszczeń poprzez manipulacje przy sterowaniu elektrownią.
Ostatnie wydarzenia nie są pierwszym przypadkiem ataku na amerykańską sieć energetyczną. W 2016 roku sponsorowana przez państwo rosyjska grupa próbowała włamać się do amerykańskich narzędzi za pośrednictwem zainfekowanego konta e-mail kontrahenta, o czym donosiła jedna z tamtejszych gazet. Pomysł polegał na skompromitowaniu celu niskiego poziomu (wykonawcy), a następnie wdrożeniu łańcucha bezpieczeństwa poprzez phishing i inne taktyki. Atak wymierzony był w 60 różnych narzędzi i udało mu się złamać 24 z nich. Podobny z nich (o nazwie Sandworm) zakłócił w 2015 roku sieć energetyczną Ukrainy i ponownie obwiniono za niego Rosję.
Opanowanie wrogiej infrastruktury energetycznej jest z pewnością tym, czego chciałby największy wróg danego państwa. Trudno nawet sobie wyobrazić to, jak wielkie zniszczenia i problemy wywołałby brak energii np. podczas wybuchu wojny, ale nawet bez niej katastrofalne skutki dotyczyłyby służb ratunkowych, szpitali, elektrowni, uzdatniania wody i wielu innych podstawowych usług.
Czytaj też: Huawei spodziewa się ogromnego spadku dostaw smartfonów
Źródło: DigitalTrends