Nietrudno zauważyć, że pomiędzy dzikimi kotami oraz tymi udomowionymi występuje wiele różnic. Jedną z nich jest obecność u domowych sierściuchów białych „skarpetek” – ale skąd się wzięła taka odmienność?
Cała historia ma swój początek około 10 tysięcy lat temu, kiedy ludzie zmieniali swój tryb życia i jednocześnie udomawiali koty. Zależność, jak można się domyślić, była prosta. Nasi przodkowie nie radzili sobie ze szkodnikami wyjadającymi plony, więc w walce z nimi wyręczały ich koty, które przy okazji zyskiwały łatwy posiłek.
Dziki kot, Felis silvestris, nadal zamieszkuje tereny Afryki oraz Eurazji, a niewielka liczba osobników występuje nawet na Sycylii we Włoszech. Przedstawiciele tego gatunku posiadają kamuflaż ułatwiający im polowanie – rzadko można więc u nich zobaczyć białe plamki. Zdarzają się jednak mutacje genetyczne, które prowadzą do pojawienia się odmiennych kolorów.
Wygląda na to, że tysiące lat temu ludzie uznali, iż owe „skarpetki” wyglądają interesująco – tym samym dbali o to, by osobniki o takim ubarwieniu nadal się rozmnażały. Takie umaszczenie jest więc związane z conajmniej dwoma czynnikami – selektywną hodowlą w wykonaniu ludzi oraz genetycznymi mutacjami, które przejawiają się w nieprawidłowym łączeniu komórek na etapie embrionalnym, prowadzącym do występowania niejednolitego umaszczenia.