Reklama
aplikuj.pl

Generacja narcyzów? Słów kilka o Selfie i jego kontekście społeczno-kulturowym

ellen-selfie-oscars

Większość z nas nawet nie ma świadomości genezy a także mechanizmów społecznych stojących za tym z pozoru niewinnym sposobem aktywności. Warto pochylić się nad tematem, ponieważ selfie posiada nie tylko ciekawe tło historyczne.

W poszukiwaniu artystycznych przodków

Aplikacji Art Selfie dostępna na smartfony w dniu swojej premiery szturmem podbiła rynek mobilny. W skrócie jest to algorytm, polegający na uczeniu maszynowym, dopasowujący zdjęcie twarzy użytkownika telefonu z malarskimi portretami. Celem realizacji tego ciekawego pomysłu platforma Google Arts & Culture podjęła współpracę z muzeami, galeriami i instytucjami kulturalnymi z siedemdziesięciu krajów. Od stycznia do września 2018 roku dokonano za jego pomocą siedemdziesiąt osiem milionów dopasowań. Główne zadanie aplikacji to rozbudzić w zwykłych ludziach zainteresowanie malarstwem. Po kliknięciu na swojego „sobowtóra” ze świata sztuki zobaczymy informacje o szczegółach życia danego artysty.

Google Arts & Culture

Algorytm, na którym oparta jest aplikacja, odnajduje dzieła pokrywające się z naszymi twarzami w ok. 60%. W wypadku jeszcze większej zgodności – a takie przypadki miały już miejsce – możemy nawet zakładać, że mamy styczność z naszym genetycznym przodkiem. Reasumując, cała idea a zarazem sukces Art Selfie bazuje na wykorzystaniu kulturowego zjawiska, jakim jest selfie. Co jednak ciekawe chęć uwiecznienia własnej persony z pomocą fotografii nie jest niczym nowym. Żeby lepiej zrozumieć, o czym mowa musimy cofnąć się aż do XIX stulecia.

Moda stara jak świat

Sztuka autoportretu narodziła się w średniowieczu, ale jej rozkwit według niektórych źródeł należy umieścić w renesansie. Dziś portret własny, jak pisze Słownik terminologiczny sztuk pięknych, to sposób uwiecznienia artysty wykonany przez niego samego w formie obrazu, rzeźby oraz oczywiście fotografii. Ostatnia metoda autoportretu, wykonanego przy użyciu aparatu fotograficznego, jest równie stara, co sama fotografia. Literatura przedmiotu za pioniera tej metody wskazuje Roberta Corneliusa mieszkającego w Filadelfii. Po ustawieniu całej aparatury usiadł przed obiektywem na niecałą minutę, aby następnie wykonać prawdopodobnie pierwsze w historii selfie. Był rok 1839.

Robert Cornelius
Robert Cornelius, 1839 r.

Współcześnie „samouwiecznienie” z pomocą aparatu fotograficznego przez wiele lat, podobnie zresztą jak pamiętniki i pierwsze blogi internetowe, uchodziło wyłącznie za domenę nastolatek. Zaskakujące, ale także i na tym polu można wskazać prekursorkę. Podobno młodocianą osobą mającą prawdziwą smykałkę do autoportretów była Księżna Anastazja Nikołajewna – najmłodsza córka cara Mikołaja II, ostatniego władcy Imperium Rosyjskiego. Hobby księżnej wiąże się z wprowadzeniem na rynek pierwszego poręcznego aparatu fotograficznego Kodak Brownie. W tamtym czasie najpopularniejszą metodą na wykonanie autoportretu było stanięcie przed lustrem, co zasadniczo przy przeglądaniu współczesnych mediów społecznościowych wydaje się strasznie znajome.

Anastazja Nikołajewna
13-letnia Anastazja Nikołajewna i aparat Kodak Brownie.

Obecnie rozkwit selfie wiąże się z popularyzacją na szeroką skalę social media, nabierając szczególnego rozmachu po 2000 roku. Na tym polu szczególnie bryluje platforma MySpace, popularna na terenie Stanów Zjednoczonych. Mniej więcej od 2009 roku Facebook rozpoczyna swój globalny marsz po koronę lidera. Dla imperium Marka Zuckerberga prawdziwy przełom nastąpi jednak 6 października 2010 roku. Wtedy została uruchomiona platforma Instagram, dziś działająca w trzydziestu trzech językach i skutecznie przyciągająca młodych użytkowników Sieci udostępniających miliony zdjęć każdego dnia. Oczywiście mówiąc o nowym trendzie nie można pominąć ewolucji smartfonów. Gdyby nie boom w sektorze technologii mobilnych, dzisiejszy pejzaż platform społecznościowych mógłby wyglądać zupełnie inaczej.

Degradacja wartości fotografii?

Wydaje się, że kiedyś zdjęcia miały charakter zbiorowej, przeważnie rodzinnej pamięci. Dokumentowały, co ważniejsze i także te mniej istotne momenty z przeszłość naszych przodków. Natomiast selfie ewidentnie podąża w przeciwną stronę. Główną ideą stojącą za tą aktywnością jest tworzenie własnej, indywidualnej narracji. Co jednak istotne, pod płaszczykiem spontanicznej aktywności niejednokrotnie ukrywa się skrzętnie wyreżyserowany teatr. Ervin Goffman w publikacji Człowiek w teatrze codzienności pisał, że każdego dnia przymierzamy nowe maski, tylko po to, aby pokazać się w innym, przeważnie jak najlepszym świetle. W ten sposób za sprawą mediów społecznościowych wszyscy ostatecznie jesteśmy zarówno aktorami i widzami.

Dolly Parton
Social media i kreowanie własnego wizerunku. Powyższy post Dolly Parton zrobił furorę w Internecie.

Tym sposobem przyjmujemy nawet wiele osobowości, kreując wokół siebie kilka różnych, niekiedy całkowicie odmiennych narracji. Najlepiej ujmuje to dość świeży trend wśród memów, który wyrósł z wpisu zamieszczonego przez amerykańską gwiazdę Dolly Parton. 74-latka zamieściła w Sieci kolarz zrobiony ze swoich czterech zdjęć, powiązanych z LinkedIn (poważne), Facebookiem (luźne i rodzinne), Instagramem (luzackie i artystyczne) oraz Tinderem (seksowne). „Znajdź kobietę, która potrafi robić to wszystko” – takim komentarzem skwitowała swój post artystka. Nie trzeba było czekać długo, aby inni internauci podchwycili ten pomysł, miejscami tworząc również dość humorystyczne wariacje.

selfie_danger
Dla wykonania tego jednego, unikalnego ujęcia ludzie potrafią nawet zaryzykować. Szacuje się, że w latach 2014-2016 przeszło 127 osób zgięło podczas próby wykonania selfie w niebezpiecznym miejscu.

Tym sposobem widzimy, że spora część współczesnych odbiorców kultury popularnej to jednostki aktywne, które dzięki postępowi technologicznemu mogą brać czynny udział w tworzeniu nowych treści. Tak powstaje nowy gatunek człowieka – prosument, a więc odbiorca i nadawca w jednym. Na tym właśnie zasadniczo polega siła mediów społecznościowych, ponieważ sami sobie dostarczamy nigdy niekończącej się rozrywki oraz dostępu do informacji. W przekonaniu Goffmana ta swoista gra, pod postacią interakcji symbolicznej, jest niezbędnym składnikiem do prawidłowego funkcjonowania współczesnego społeczeństwa. Co więcej twierdzi on, że selfie tylko w tym pomaga.

Dość odważne stwierdzenie, zwłaszcza, gdy selfie wydaje się mieć charakter wyłącznie powierzchowny, wynikający z jego szybkiego przemijania. Aktualności bombardujące użytkownika poprzez social media każdego dnia nie mają nic wspólnego z trwałością. Jest wręcz przeciwnie. Dzieje się tak, bowiem w potopie nowych informacji i wiążących się z nimi silnych bodźców emocjonalnych, mamy coraz mniej przestrzeni na refleksję nad tym, co widzimy i słyszymy. Osobną kwestię stanowi jeszcze jakość reprodukowanej masowo informacji, a tu jak wiemy bywa bardzo różnie.

F16_pilot_selfie
Niektóre selfie powodują czasem opad szczęki. Powyżej pilot F-16 na tle Boeinga 787.

Mimo tego Aldona Guzik w swoim tekście Selfie, jako styl życia wskazuje, że fotki zrobione tu i teraz są ważniejsze niż te z przeszłości. Fotografie gromadzimy na cyfrowych nośnikach często bez szerszego opisu, nie mając później wystarczająco czasu, by przeglądać te steki fotek wykonanych na szybko. Jej zdaniem kiedyś aparat fotograficzny wymagał pieczołowitości, przemyślanego działania i chociaż minimalnej znajomości (lub chociaż wyczucia) tego jak wykonać dobrą fotografię. Nie wspomnę już o ograniczeniach technicznych, jak choćby w długości filmu, a więc ilości możliwych zdjęć do wykonania. Dziś wystarczy zasadniczo szybkie „pstryk” a smartfon wykona wszystko za swojego użytkownika. Naturalnie nie chcę demonizować postępu technicznego, bo byłbym ostatnią osobą chętną podjęcia takiej polemiki. Jednak nie ulega wątpliwości, że gdy coś łatwo nam przychodzi niespecjalnie nad tym reflektujemy.

Selfie a współczesny styl życia

Indywidualny ekshibicjonizm w Sieci to nie tylko skrupulatnie wyreżyserowany spektakl na pokaz naszych krewnych, znajomych, współpracowników i wszystkich tych, mogących przypadkowo odwiedzić nasze konto społecznościowe. Kluczowa jest tu także natychmiastowość. Kreujemy swoją nową, często spreparowaną w konkretnym celu, tożsamość tu i teraz. Dzieje się tak dlatego, ponieważ odczuwamy pewnego rodzaju presję społeczną, bowiem wydawać by się mogło, że takie działania to absolutna społeczny przymus. Nie bez przyczyny pół żartem a pół serio krążyło powiedzenie, że jeśli nie ma Cię na Facebooku, to znaczy, że nie istniejesz.

selfie
Co tu dużo gadać, dobre selfie nie jest złe, szczególnie w doborowym towarzystwie.

W ten sposób powstaje zupełnie nowy styl życia. Co ważne kiedyś termin ten odnosił się do płci, wieku, miejsca zamieszkania a dziś sięga raczej do wzorów zachowań w sferze szeroko pojętej konsumpcji. Już Zygmunt Bauman współczesną kulturę nazywał wprost „spółdzielnią spożywców”. W tym przypadku sedno sprawy najlepiej odda chyba parafraza sentencji Kartezjusza: konsumuję, więc jestem. Jest to przypadłość całego współczesnego zachodniego społeczeństwa oraz ośrodków peryferyjnych (jak np. Polska) aspirujących do tego statusu, wyznaczanego najczęściej poprzez poziom zamożności całego społeczeństwa i/lub pojedynczych jednostek.

Dzisiejszy homogeniczny świat, starający ujednolicać wszystko i wszystkich, sprzyja takim wzorcom zachowań. W konsekwencji tradycyjne wartości uległy zatarciu lub w niektórych przypadkach nawet całkowitemu przeinaczeniu. Naturalnie, jako jednostki społeczne, instynktownie szukamy nowych punktów zaczepienia, pozwalających zrozumieć rzeczywistość. Pochodną tych przemian jest wyraźna potrzeba zaspokojenia dwóch potrzeb: bycia indywidualistą i przynależności do szerszej zbiorowości. Nasza aktywność w mediach społecznościowych, w tym selfie, to środek ku ich realizacji.

oscars 2014
Oskarowa gala z 2014 r. W przygotowaniach do selfie wyglądają niemal jak wycięci z renesansowego płótna.

W zamian oczekujemy masy lajków i fali udostępnień, bo wedle dwóch powyższych potrzeb jednocześnie szukamy akceptacji i bycia zauważanym. Dlatego niektórzy traktują zdjęcia jak sposób na życie i nie mogą powstrzymać się od zrobienia kolejnej fotki a następnie umieszczenia jej w Sieci z komentarzem, co, gdzie, z kim i dlaczego. Social media nie tylko potrafią tak uzależnić, bo kolejne lajki działają niczym stymulant ośrodka przyjemności, ale tym sposobem budujemy także poczucie własnej wartości.

Co ciekawe ten konsumpcyjny mechanizm przejawia się również w innym zjawisku pod postacią fanboy’stwa, czyli odwiecznych potyczek między „wyznawcami” różnych marek. Przykładowo – z pozoru kuriozalne wojny między fanami konkretnych produktów biorą swój początek w próbie wyznaczenia nowego systemu wartości, w tym wypadku opartego na konsumpcjonizmie. Określa on nie tylko styl życia, ale pomaga poprzez uproszenie zrozumieć i odnaleźć się w niejasnym świecie. Dlatego kwestionując przykładowo wyższość Iphone’a nad Samsungiem spotykamy się nawet z agresją, bowiem kwestionując czyjś styl życia podważamy również system osobistych wartości i społeczną tożsamość jednostki.

Słowem podsumowania

Wspominając o marce Samsung warto przypomnieć galę Oscarową z 2014 roku. Ellen DeGeneres, która po raz drugi prowadziła to doniosłe wydarzenie, ochoczo używała smartfonu do robienia zdjęć, które natychmiast zamieszczała na swoim koncie na Twitterze. Najsłynniejsza „słitfocia” grupy aktorów oczywiście pobiła rekordy udostępnień. Jednak to, co pozornie wydawało się spontanicznym selfie ostatecznie można było odczytać również, jako kryptoreklamę gadżetu produkcji koreańskiej marki. Ponownie w dość zwartej formule widzimy sumę współczesnych trendów.

Ostatecznie nie chciałbym jednak całkowicie demonizować selfie, bowiem nie jest ono źródłem problemów współczesności. Jest to raczej element składowy i symbol dość złożonych oraz obejmujących szeroki zakres przemian społecznych. A jak pokazał wspomniany przypadek Google Arts & Culture, za nowym trendem ukrywać mogą się również dobre inicjatywy. Najlepszą metodą jak zawsze okazuje się obranie dystansu i patrzenia na rzeczywistość z przymrużeniem oka. Pomaga w tym popkultura, bo w końcu taka jej rola.

Dość dobrym przykładem będzie choćby klip sprzed sześciu lat udostępniony na kanale YouTube The Chainsmokers. Finalnie o znaczeniu omawianego dziś zagadnienia może świadczyć fakt, że już w 2013 roku użycie frazy selfie wzrosło o niebagatelne siedemnaście tysięcy procent, wyprzedzając choćby zagadnienie bitcoin w wynikach wyszukiwarki Google. Nawet redaktorzy Oxford English Dictionary ogłosili je wtenczas słowem roku. Dlatego prawdopodobnie mody pod postacią sweet foci nie da się już zatrzymać.

Lektury warte polecenia (uzupełniające)

  • Anna Fin, Łucja Kapralska (red.), Sieć Pamięci. Cyfrowe postaci pamięci społecznej, 2016
  • Andrzej Siciński (red.), Styl życia: koncepcje i propozycje, 1976
  • Barbara Fatyga, Rzeczy i ich miejsce w konsumpcyjnym stylu życia, 2008 (online)
  • Jerzy Stachowicz, Technogadżet w magicznym świecie konsumpcji, 2016
  • Zygmunt Bauman, Ponowoczesność, jako źródło cierpień, Warszawa 2000