Cesarze ze starożytnego Rzymu zwykle umierali krwawo i gwałtownie. Rzymski gladiator miał większe szanse na przeżycie brutalnej walki na arenie niż cesarz na spokojną śmierć.
Od 14 do 395 roku 43 z 69 rzymskich władców (62%) zginęło w walce lub z rąk zabójców. Niektóre z tych zgonów były dość makabryczne. Geta, który zmarł w 211 roku, został zamordowany, gdy miał zaledwie 21 lat, z rozkazu starszego brata. Ten drugi został z kolei zabity sześć lat później, rzekomo podczas defekacji przy drodze.
Cesarz Kommodus, który panował od 177 r. do 192 r., również miał nieciekawą śmierć. Po nieudanej próbie otrucia morderca wysłany przez niezadowolonych rzymskich senatorów udusił cesarza podczas kąpieli. Niedawna analiza wykazała, że szanse przetrwania rzymskiego cesarza były mniej więcej równe szansom kogoś, kto grał w rosyjską ruletkę z czterema kulami w rewolwerze, a nie tylko jedną.
Co ciekawe ryzyko śmierci cesarzy było najwyższe podczas pierwszego roku władzy. Jeśli jednak władca zdołał przeżyć swój pierwszy rok i utrzymać się przy życiu przez następne siedem lat, jego szanse na śmierć znacznie się zmniejszały. Jednak ten okres spokoju trwał tylko cztery lata. Gdy cesarz osiągnął dwunasty rok władzy, jego szanse na śmierć ponownie rosły.
Aby to zobrazować, wystarczy wspomnieć, że Cesarz Geta zmarł w pierwszym roku swojego panowania. Karakalla zginął podczas siódmego roku sprawowania władzy, a Kommodusa spotkał krwawy koniec podczas szesnastego roku sprawowania władzy.