Lightyear po dwóch latach pracy nad zapowiedzianym elektrycznym samochodem zasilanym energią słoneczną, zaprezentowało wreszcie pierwsze solidne informacje na jego temat. Mowa dokładnie o modelu One, który nie tylko doczekał się prototypów, ale też m.in. testu zasięgu w ramach WLTP.
Czytaj też: Koncept BMW Vision M Next, czyli hybryda w sportowym wydaniu
Oczywiście One od Lightyear nie będzie napędzany wyłącznie energią słoneczną. Panele fotowolatniczne na samochodzie nie są zwyczajnie w stanie sprostać napełnieniu tak pojemnych akumulatorów, ale firma twierdzi, że zastosuje taki rodzaj paneli, które zapewnią mu zdecydowanie większy zasięg i to nawet do 20000 km w skali roku. Nieźle, jak na obiecane 725 kilometrów zasięgu po naładowaniu „baku” do pełna i to ładowaniu nawet z gniazdka w naszych domach, co oczywiście zajmuje odpowiednio długo (400 km zasięgu w dobę), ale przynajmniej jest obecne. Nie zabrakło oczywiście szybkiego ładowania o mocy 60 kW, co przekłada się na 500 km w godzinę.
One ma na sobie całe pięć metrów kwadratowych ogniw słonecznych umieszczonych pod bezpiecznym szkłem zintegrowanym z dachem i maską. W teorii po godzinie postoju w nasłonecznionym miejscu powinny zapewnić do 12 kilometrów zasięgu, więc prawie 100 km podczas 8-godzinnej zmiany w pracy.
Samochód od Lightyear ma mierzyć 5 057 x 1 898 x 1 426 mm i być pięciomiejscowy pojazd wykonanym z zaawansowanych technologicznie materiałów, budujących sportową sylwetkę. Ta jednak zmienia się z wersji na wersję, ponieważ firma nieustannie pracuje nad aerodynamiką. Ta w połączeniu z czterema silnikami (ukrytymi w każdym kole) ma zapewniać sprint do setki w 10 sekund, ale to nie wydajność, a zasięg przy One ma być najważniejszy. Dlatego też można wytłumaczyć cenę 149000 euro za takie cudo, na które już teraz zdecydowało się 100 klientów.
Czytaj też: Elektryczny „Mustang” od Charge zachował klasyczny wygląd
Źródło: New Atlas