Reklama
aplikuj.pl

Średniowieczni rzemieślnicy zbudowali na pustyni szklany pałac

Nowa analiza szkła pochodzącego z Samarry wskazuje na jego lokalną produkcję oraz długodystansowy handel.

W 836 roku kalif Al-Mutasim nakazał budowę nowej stolicy na wschodnim brzegu rzeki Tygrys. Miasto miało być alternatywą dla Bagdadu. Na miejscu powstał m.in. zespół pałacowy ze szklanymi ścianami i bogatymi zdobieniami. Teraz archeologowie badają skład chemiczny szkła znalezionego w wykopaliskach. Wskazuje on na bogatą tradycję w tej dziedzinie.

W 892r. władcy opuścili Samarrę i powrócili do Bagdadu, jednak fragmenty szkła tworzącego dawne pałace są obecne do dzisiaj. W dużej mierze znajdują się one w muzeach, dzięki poszukiwaczom z początków XX wieku. Próbki pochodzące z 256 elementów zostały przebadane dzięki tzw. spektrometrii masowej. Metoda pozwala określić, z czego i w jaki sposób zostało wyprodukowane szkło.

W przypadku tytułowego pałacu źródłem materiału były huty szkła znajdujące się przy brzegach Tygrysu. Niemal całe szkło użyte do tworzenia zdobień oraz przeszklenia okien zostało wytworzone lokalnie. Odznaczało się ono niezwykle wysoką jakością. Jego skład wskazuje na to, że szkło powstało mniej więcej wtedy, kiedy założono miasto.

Do produkcji szyb użyto krzemionki z najczystszych źródeł, podczas gdy do tworzenia szklanych ozdób wykorzystano tę, która była lekko zanieczyszczona. Może to świadczyć o chęci zminimalizowania kosztów budowy, choć mimo wszystko musiały one być bardzo wysokie. Co ciekawe, część elementów trafiła do Samarry z zupełnie innych regionów. Mówi się m.in. o terenach dzisiejszego Izraela, Egiptu, Syrii czy Arabii Saudyjskiej. Najprawdopodobniej przedmioty znalazły się tam dzięki wymianie handlowej.

Po opuszczeniu Samarry przez Abbasydów miasto zaczęło podupadać. Pozbawione środków finansowych nie miało dostępu do wody i żywności. Postawione na środku pustyni w ciągu kilku dekad wymarło, pozostawiając po sobie jedynie ruiny. Teraz miejsce stanowi raj dla archeologów.

[Źródło: arstechnica.com; grafika: Nadine Schibille]