Rok 2020 jest wyjątkowy. Zupełnie niespodziewanie pojawił się wróg, jakiego nie widzieliśmy od dawna – niewidzialny i niebezpieczny. Pandemia COVID-19 zmieniła nasze postrzeganie codzienności. Eksperci są zgodni, że na kolejną pandemię nie będziemy czekać długo.
Kolejna pandemia nie wydarzy się za 100 lat, a znacznie szybciej. Naukowcy są co do tego zgodni. Ale skąd nadejdzie? Czy będzie to kolejna zoonoza (choroba przenoszona na ludzi ze zwierząt), czy też może zupełnie nieznany patogen uwolniony z topniejącej wiecznej zmarzliny? Pewności nie ma, choć są sygnały, na które trzeba być wyczulonym.
Nowa pandemia tuż, tuż
Przed atakiem COVID-19 największym zmartwieniem ludzkości był regularnie powracający wirus grypy. To właśnie w nim upatrywano nadchodzącej pandemii, o czym nawet ostrzegał Bill Gates. Mimo że na początku 2020 r. światem zawładnął zupełnie nowy (choć nie całkowicie) patogen, nie oznacza to jednak, że inne zniknęły. Ostatnie doniesienia sugerują, że zagrożenie ze strony grypy jest jak najbardziej realne. Podobno w Chinach pojawił się nowy szczep świńskiej grypy, który ma potencjał pandemiczny do rozprzestrzenienia się wśród ludzi.
Każdego roku odnotowuje się miliony przypadków grypy, które powodują tysiące zgonów. Są one wywołane przez wirusa grypy typu B (grypa sezonowa). Istnieją jednak inne rodzaje wirusów grypy, które są przenoszone przez zwierzęta, np. wirus grypy typu A u ptaków. Na szczęście, większość z nich słabo przedostaje się na ludzi. Ponieważ jednak wspomniane wirusy grypy różnią się od wirusów grypy sezonowej, mamy niewielką odporność na nie.
Wirus grypy typu A, który nabędzie zdolność do łatwego zarażania ludzi i przenoszenia się między nimi, prawdopodobnie doprowadzi do pandemii jeszcze groźniejszej niż COVID-19. Mimo iż czasy się zmieniły, to potencjalną pandemię porównuje się do pandemii „hiszpanki” z 1918 r., która zabiła co najmniej 50 mln osób.
Nowa grypa o hybrydowych cechach
Wirusy grypy infekują komórki oddechowe, wiążąc się z określonym receptorem na powierzchni komórki (nieco inaczej jest w przypadku SARS-CoV-2). Ludzie i ptaki mają różne wersje tego receptora, co oznacza, że wirusy ptasiej grypy słabo wiążą się z komórkami ludzkimi i vice versa. Dlatego też współczynnik R0 (współczynnik zarażania przez wirusa innych) jest tak niski.
Ale wirusy grypy mogą łatwo wymieniać całe segmenty swojego materiału genetycznego w procesie tzw. reasortacji genowej. Może do tego dojść, gdy dwa różne szczepy wirusów grypy zakażą tę samą komórkę. Często prowadzi to do powstania nowych wirusów o połączonych cechach wirusów „rodzicielskich”. Niektóre są na tyle niestabilne genetycznie, że szybko wymierają, ale inne mają potencjał, by przetrwać. Wirus grypy powstały w wyniku reasortacji genowej może łączyć wysoką szkodliwość wirusów ptasich z wysoką zaraźliwością wirusów ludzkich. Gdy tak się stanie – mamy poważny problem.
Świnie mogą być organizmem, który taką transformację umożliwi. Ich komórki oddechowe zawierają obie wersje wspomnianego wcześniej receptora, co czyni je podatnymi na wiele różnych wirusów grypy. Oznacza to, że to właśnie świnie są najbardziej prawdopodobnym organizmem, w którym zachodzi reasortacja genowa. Dla naukowców nie było zaskoczeniem namierzenie nieznanego wcześniej wirusa świńskiej grypy obdarzonego wieloma cechami, które można by przypisać potencjalnie pandemicznym szczepom.
Świnie i fretki
Wśród wirusów wyizolowanych od świń w latach 2011-2018 zidentyfikowano sześć różnych typów grypy. W 2011 r. dominującym był wariant wirusa świńskiej grypy H1N1 z cechami świadczącymi o reasortacji genowej. Jeden typ (nazwany G4) został wykryty po raz pierwszy w próbkach pobranych w 2013 r., a do 2018 r. stał się typem dominującym. Zbiegło się to w czasie z wyraźnym wzrostem zachorowań na choroby układu oddechowego świń. Oznacza to, że oryginalny wirus G4 stał się szczególnie dobrze przystosowany do zakażania świń.
Badania dotyczące możliwości zakażenia ludzi przez wirus G4 dały niepokojące wyniki. Przeprowadzono je na fretkach, bo te zwierzęta mają podobne wzorce receptorów jak ludzie i chorują na podobne choroby. To czyni je dobrym modelem do badania potencjalnego wpływu wirusa grypy na ludzi.
Wykazano, że wirus G4 powoduje u fretek cięższą postać choroby niż inne przebadane typy, a także o wiele łatwiej się przenosi – zarówno przez bezpośredni kontakt, jak i kropelki oddechowe. Naukowcy wywnioskowali, że wirusy G4 mogą potencjalnie powodować ciężkie zachorowania także u ludzi.
Sprawdzono również, czy przeciwciała rozpoznające patogeny, które powodowały zachorowania ludzi z powodu grypy sezonowej w ostatnich latach, traktują wirusa G4 jako zagrożenie. Niestety, nic takiego nie miało miejsca. To sugeruje, że ludzie mają niewielką lub wręcz żadną odporność na szczep G4.
Czy powinniśmy się martwić?
Próbki krwi pochodzące od pracowników hodowli trzody chlewnej, którzy mają bliski kontakt ze świniami, a także od szerszej populacji, zostały przebadane pod kątem obecności przeciwciał rozpoznających szczep G4. Co zaskakujące, 10% próbek pracowników i ok. 4% próbek z całej populacji zawierało takie przeciwciała. To sugeruje, że wirus G4 już wcześniej infekował ludzi.
Brak jakichkolwiek zauważalnych objawów u osób z grupy ryzyka sugeruje, że na ten moment nowo rozpoznany szczep wirusa grypy nie wywołuje poważnej postaci choroby i nie rozprzestrzenia się łatwo. Ale może on stanowić dla nas ostrzeżenie, że podobnych, „zmutowanych” wirusów grypy w kolejnych latach będzie coraz więcej.