Każdy wie, że lepiej przeciwdziałać, a nie leczyć… i lepiej zmieniać trajektorię kierowanego pocisku przeciwpancernego, niż przyjmować go na swój pancerz. Ten nie gra już takiej roli w przypadku naprawdę potężnych broni, ale na szczęście pojazdy nie muszą polegać wyłącznie na pasywnej ochronie. Jednym z przykładów tej znacznie skuteczniejszej jest wymyślony przez firmę Lockheed Martin aktywny system MAPS (Modular Active Protection Systems), który chroni np. czołgi, zmieniając trajektorie kierowanych pocisków.
Sam MAPS jest już w produkcji od 2014 roku, będąc zbiorem czujników i środków zaradczych, które wykrywają pociski, a następnie odrzucają je od celu. Jak? Cały proces tłumaczy poniższy filmik, który obrazem przekazuje to, co najważniejsze, bo nam wystarczy wiedzieć tyle, że ochrona sprowadza się do zagłuszenia sygnałów sterujących pocisków kierowanych, co w teorii gwarantuje, że ten zmieni tor lotu. Potwierdziły to testy, które wykazały ostatnio 100% skuteczność w przypadku aż 15 ataków rakietowych.
Najlepsze w MAPS jest jednak to, że jego modułowość oparta na otwartej architekturze umożliwia rekonfiguracje na potrzeby konkretnych platform, czy broni, z jakiej korzysta wróg. Jego temat ostatnio stał się gorący, ponieważ armia USA zintegrowała w nim trzy nowe środki zaradcze oraz czujnik informujący. Ponadto Lockheed wysila się ostatnio z BAE Systems i Northrop Grumman nad implementacją MAPS na szeroką skalę.
Czytaj też: Dron Loyal Wingman od Boeing wspomoże myśliwce w walce
Źródło: New Atlas