Szczepionka z Chin to najnowszy pomysł na walkę z pandemią. Ale chińska technologia… Wywieźć, zakopać, zapomnieć.
Szczepionka z Chin tematem rozmów Andrzeja Dudy i prezydenta Chin
Jednym z najważniejszym wydarzeń wczorajszego dnia była informacja o rozmowie Andrzeja Dudy z Xi Jinpingiem. Jednym z poruszonych tematów miała być szczepionka na Koronawirusa. Rozmowa miała odbyć się na wniosek premiera Morawieckiego.
Jednym z tematów rozmowy była kwestia współpracy polsko-chińskiej w zakresie walki z pandemią. A konkretnie chodzi o zakup szczepionki wyprodukowanej w Chinach.
Prezydencki minister Krzysztof Szczerski poinformował, że prezydent Chin wyraził deklarację gotowości Pekinu do zrobienia z produkowanych szczepionek globalnego dobra publicznego. Andrzej Duda miał go do tego przekonać słowami o solidarności współpracy międzynarodowej.
Aż chciałoby się powiedzieć – jak trwoga to do Chin. Ale w Państwie Środka, ze względu na działania polskiego rządu, nikt nawet nie musiał podnosić słuchawki dzwoniącego telefonu.
Chińska szczepionka to nie to samo co chińska technologia?
Polska już od dwóch lat prowadzi kampanię wymierzoną w Chiny. Zaczęło się od aresztowania byłego dyrektora firmy Huawei. Dopiero po 20 miesiącach pobytu w areszcie Weijing W. usłyszał zarzuty szpiegostwa. Ale sprawa wydaje się nadal tkwić w martwym punkcie.
Później mieliśmy prawdziwy festiwal prób przypodobania się administracji Donalda Trumpa. W końcu to premier Morawiecki na łamach Daily Telegraph pisał o konieczności zabezpieczenia europejskich sieci 5G przed firmami kontrolowanymi przez autorytarny reżim. Czyli Huawei i ZTE.
No i na końcu mamy Projekt nowelizacji Ustawy o Krajowym Systemie Cyberbezpieczeństwa. Czyli przepisy napisane tak, aby możliwe było wykluczenia chińskich firm z budowy sieci 5G w Polsce tylko ze względu na to, że… są z Chin.
Niemiecki dylemat w Polsce
Nie uważam, że zwrócenie się do Chin z prośbą o pomoc w zdobyciu szczepionki jest złą decyzją. Aktualnie nie bardzo mamy wyjście, a mając wybór szczepionki z Chin i Rosji… Kierunek dalekowschodni wydaje się bardziej odpowiedni. W końcu Chiny opanowały pandemię. Podają szczepionkę swoim obywatelom. Dodatkowo w Polsce przecież ktoś (powinien) sprawdzić ją po przywiezieniu. Zbadać, porównać skład ze znanymi specyfikami. Nikt nam przecież nie wyśle trucizny w tych fiolkach.
Tyle tylko, że na tle dotychczasowych działań, szczególnie premiera, kontakt z Chinami w sprawie szczepionek i robienie z tego medialnej sprawy wydaje się nie na miejscu. Do dotychczasowej narracji bardziej pasowałyby foliarskie teorie, że chińskie szczepionki są złe, bo mają nanochipy.
Przywodzi to na myśl sytuację Niemiec. Podczas gdy kolejne europejskie kraje zastanawiały się nad wykluczeniem chińskich dostawców z budowy sieci 5G, nasi zachodni sąsiedzi stali w rozkroku. Chiny są ważnym partnerem biznesowym Niemiec. Ale naciski ze strony Stanów Zjednoczonych były duże. Mówiło się, że Niemcy jako jeden z pierwszych krajów miał dostać dowody na szpiegowską działalność chińskich firm technologicznych. Najwyraźniej były nieprzekonujące, bo Niemcy nie podjęły żadnych drastycznych kroków, a USA zdecydowały wycofać część swoich wojsk z kraju.
W podobnym rozkroku za chwilę znajdzie się Polska. Bycie bliskim przyjacielem USA wygląda dobrze w oczach wyborców. Ale dyskryminacja mniejszości seksualnych, czy ograniczanie praw kobiet nas do tego nie prowadzą. Joe Biden to pod tym względem przeciwieństwo Donalda Trumpa.
Dlatego też rządzący, jeśli faktycznie chcą uzyskać szczepionki od Chin, powinni dobrze przemyśleć dotychczasową politykę wobec chińskiej technologii.