Podczas gdy problemy Huawei nie schodzą z nagłówków portali branżowych, Honor – submarka chińskiego producenta stara się robić dobrą minę do złej gry. Efektem tego jest wypuszczenie na rynek m.in. modelu Honor 20 Lite, którego reklamuje hasło „Potrójny obiektyw, potrójna zabawa”. Czy aby na pewno?
Zestaw sprzedażowy najtańszego urządzenia z nowej linii Honor 20 nie jest zaskakujący – smartfon, ładowarka, kabel micro USB i dokumentacja. Wszystko to zamknięte w tekturowym pudełku w kolorze morskim. Pamiętajmy jednak, że jest to smartfon ze „średnio-niskiego” segmentu. W Polsce oficjalnie kosztuje on 1299 zł, ale w internecie bez problemu znajdziemy go za 1199 zł.
Desing? – gdzieś to już widziałem!
Wizualnie smartfon jest bardzo podobny do Huawei P30 lite i Samsung A50 – to nie podlega wątpliwości. Będzie to chyba najpopularniejszy design tego roku, przynajmniej na to się zanosi. Cechy szczególne – „bezbramkowy wyświetlacz” z łezką na przedni aparat i obiektywy tylnego aparatu ułożone pionowo w lewym górnym rogu. Te ostatnie naturalnie zawsze muszą wystawać z bryły urządzenia… Nie zmienia to faktu, że smartfon nadal może się podobać, zwłaszcza w wersji czerwonej lub niebieskiej, w których tył urządzenia ma efektowne przejścia kolorystyczne. Dla miłośników stonowanych kolorów pozostaje wariant czarny.
Jakość wykonania należy określić jako dobrą – wszystko jest dobrze spasowane, smartfon pewnie leży w dłoni i nie jest specjalnie śliski. Pamiętać należy jednak, że obudowa została wykonana z tworzyw sztucznych a ekran chroni szkło hartowane niewiadomego producenta. Obudowa łatwo zbiera również odciski palców.
Wydajność? – adekwatna do ceny
Sercem Honor 20 Lite są te same podzespoły, które napędzają Huawei P30 lite. A są to procesor HiSilicon Kirin 710 (4 x 2,2 Ghz + 4 x 1,7 Ghz) wraz z grafiką Mali-G51. Całość uzupełniają 4 GB pamięci RAM oraz 128 GB pamięci wewnętrznej (realnie 108 GB), opcjonalnie rozszerzalnej przy pomocy kart microSD.
Wyniki w benchmarkach prezentują się więc podobnie jak w Huawei P30 lite:
– Antutu Benchmark 7.2.2 – 131 719 pkt
– 3D Mark (test Sling Shot Extreme) – 743 pkt (OpenGL ES 3.1) oraz 1159 pkt (API Vulkan)
– 3D Mark (test Sling Shot) – 902 pkt
W codziennym użytkowaniu na płynność narzekać jednak nie można. Jak na swoją cenę telefon działa naprawdę sprawnie i szybko. Problemy pojawiają się tylko, gdy uruchomimy w tle kilka wymagających gier czy aplikacji. Pamiętajmy jednak, że w wymagających produkcjach pokroju Asphalt 9, będziemy musieli obniżyć detale. No chyba, że lubimy pokaz slajdów.
Ekran? – stylowy, z wcięciem
Honor 20 Lite został wyposażony w 6,21 calową matrycę IPS o rozdzielczości 2340 x 1080 pikseli i proporcjach 19,5/9. Przekłada to się na zagęszczenie pikseli na poziomie 415 ppi. Pokrywa go szkło hartowane, a jedyne wycięcie to „łezka” na przednią kamerę pośrodku górnej krawędzi. Jeśli chodzi o jakość obrazu to jest ona po prostu dobra i adekwatna do ceny urządzenia. Kolory są odwzorowane naturalnie, kąty widzenia bardzo dobre, podobnie jak kontrast. Zarówno minimalna, jak i maksymalna jasność nie pozastawiają wiele do życzenia. W słoneczny, czerwcowy dzień nie było problemów z korzystaniem z telefonu. Warto pamiętać, że w ustawieniach możemy regulować tryb kolorów i temperaturę barwową, a także włączyć filtr światła niebieskiego.
System? – oczywiście Android Pie
Smartfon działa pod kontrolą Androida w wersji 9.0 wraz z autorską nakładką producenta – EMUI 9.0.1. Oczywiście producentem jest tak naprawdę Huawei, a wygląd i działanie systemu jest wręcz bliźniaczo podobne jak w Huawei P30 lite. System działa więc płynnie i stabilnie, a dodatkowo posiada wiele opcji personalizacyjnych. Kilka z nich przytoczę – dla przypomnienia.
Jest więc możliwość edycji przycisków ekranowych i ułożenia siatki ikon oraz obsługa motywów. Mamy możliwość „ukrycia” notcha, tryb prosty, motywy i obsługę urządzenia jedną ręką. Możemy również nagrywać, to co dzieje się na ekranie naszego telefonu – w rozdzielczości 596 x 1280 pikseli. Ponadto przeinstalowane są świetne aplikacje do odtwarzania multimediów oraz Menadżer telefonu, który pomoże nam zachować porządek i sprawną pracę urządzenia. Przydatny może okazać się może również wbudowany antywirus i dyktafon.
Jakość dźwięku? – dobra, nie najgorsza
Jakość połączeń głosowych jest taka, jaka być powinna – rozmówca jest słyszany głośno i wyraźnie. Niezły jest natomiast wbudowany głośnik monofoniczny. Jest dość głośny i dopiero na najwyższym poziomie głośności traci on niskie tony i pojawiają się niewielkie zniekształcenia. Po podłączeniu słuchawek pod gniazdo miniJack odtwarzany dźwięk jest całkiem przestrzenny, ale płaski i bez efektu „wow”. Sytuacja zmienia się na plus po zajrzeniu w opcje Huawei Histen i zmianie trybu odtwarzania z Auto na Naturalny. Dźwięk nabiera wtedy więcej basów i wzrasta przyjemność z odbioru. Dla chcących większej personalizacji pozostaje tradycyjny korektor dźwięku. Reasumując – jest bardzo podobnie jak w Huawei P30 lite.
Bezpieczeństwo? – czytnik linii papilarnych o nie zadba
Czytnik linii papilarnych został umiejscowiony w standardowym, ergonomicznym miejscu, czyli na tylnich pleckach. Działa on szybko, celnie i sprawnie. Jego celność wynosi średnio 9 na 10 prób. Inaczej sprawa ma się z odblokowywaniem ekranu za pomocą skanu twarzy. Po pierwsze miałem spore problemy, by telefon poprawnie zeskanował moją twarz. Męczenie się z tym trwało dobre 2 minuty, w dobrym świetle, na różnych tłach. A jak już się udało, to celność odblokowań to plus minus 6 na 10 prób. Nie najlepiej. Oczywiście oba rozwiązania mogą funkcjonować jednocześnie.
Moduły komunikacyjne? – mieszane uczucia
Honor 20 Lite jest hybrydowym Dual-SIMem, a łączność Wi-FI jest realizowana tylko w paśmie 2,4 Ghz. Dla niektórych może być to znaczący mankament. Podczas trwania testów ze stabilnością połączenia nie było jednak najmniejszych problemów. Smartfon oczywiście wspiera LTE, choć testy prędkości w programie Speedtest w sieci Orange i Plus (Janki pod Warszawą) wypadły zastanawiająco. Mianowicie w sieci Plus telefon uzyskiwał lepsze wyniki dla wysyłania, niż pobierania danych! Maksymalnie 19,1 Mb/s dla pobierania i 37,7 Mb/s dla wysyłania. W sieci Orange było już „normalnie” i smartfon uzyskał 26,5 Mb/s (pobieranie) i 19,3 Mb/s (wysyłanie). Screeny z wynikami poniżej.
Na wyposażeniu znajdziemy ponadto Bluetooth 4.2, radio FM, NFC oraz moduły lokalizacyjne (GPS, AGPS, Glonass, Beidou). Wszystkie działają bez zarzutu. Za wymianę danych z komputerem odpowiada przestarzałe już gniazdo micro USB 2.0 z obsługą OTG. Brakuje diody powiadomień oraz portu podczerwieni, choć nie są to znaczące minusy.
Aparat? – potrójny obiektyw, potrójna zabawa?
Aparat główny składa się z trzech obiektywów ułożonych pionowo, oczywiście wystających z bryły urządzenia. Podstawowy posiada matrycę o rozdzielczości 24 MP i przysłonie f/1.8. Partneruje mu obiektyw szerokokątny (120 stopni) z optyką o jasności f/2.4 i matrycą 8 MP oraz obiektyw do Bokeh – 2 MP i f/2.4. Niestety, nie uświadczymy tu optycznej stabilizacji obrazu. Pod aparatami umieszczono pojedynczą, skuteczną diodę doświetlającą.
Potrójna zabawa ma tu jednak lekko pod górkę, ponieważ jakość zdjęć ogólnie nie zachwyca. O ile do balansu bieli i nasycenia kolorów nie mam zastrzeżeń, to niewielka ilość detali zdjęć w powiększeniu i spadki szczegółowości na brzegach kadru nie sprawiają najlepszego wrażenia. Rozpiętość tonalna czasami też jest poniżej oczekiwań, dlatego sugeruję korzystać z dedykowanego trybu HDR. Na szczęście poziom szumów jest dość niski, a gdy się przyłożymy, to udaje się uzyskać naprawdę ładne zdjęcia. Po zmroku łatwiej o rozmazane ujęcia, ale poziom szumów pozostaje pod kontrolą.
Oczywiście szerokokątny obiektyw to spory plus i niejednokrotnie pozwala on objąć cały fotografowany obiekt, niedostępny w normalnym trybie. Do zdjęć portretowych nie mam większych zastrzeżeń – tło jest ładnie rozmywane za fotografowaną osobą.
Przedni aparat to aż 32 MP matryca z optyką o jasności f/2.0. Selfie wychodzą bardzo ładne i ostre – na Instagrama czy Facebooka jak znalazł.
Wideo możemy kręcić maksymalnie w 1080p 60 kl/s oraz w zwolnionym tempie w 720p przy 480kl/s. O ile zwykłe filmy wychodzą bardzo ładnie, również w gorszych warunkach oświetleniowy i nie ma większych problemów ze stabilizacją obrazu, o tyle zwolnione tempo pozostawia nieco do życzenia. Po pierwsze – rozdzielczość przypomina bardziej 480p, niż 720p. Po drugie – często bywają problemy z ustawieniem ostrości. Jest więc pole do poprawy.
P.S Oprogramowanie aparatu posiada również tryb profesjonalny, z czasem naświetlania ujęcia do 8 sekund.
Bateria? – nie ma tragedii!
Honor 20 lite, przeciwieństwie do Huawei P30 lite, nie obsługuje szybkiego ładowania. W zestawie znajdziemy tylko standardową, 10 W ładowarkę. Czas ładowania przy jej użyciu wynosi ok. 2,5 godziny. O ładowaniu bezprzewodowym oczywiście możemy zapomnieć.
Sama bateria ma pojemność 3400 mAh i dzięki niej w cyklu mieszanym spokojnie osiągniemy ok. 1,5 dnia pracy urządzenia. W teście ciągłego odtwarzania wideo 720p na najwyższej jasności ekranu smartfon uzyskał 463 minut. Jest więc przyzwoicie!
Warto?
To zależy. Honor 20 Lite to uboższy brat bliźniak Huawei P30 lite, który jest jednak droższy od bohatera naszej recenzji. Aktualnie w cenie 1199 zł konkurencja jest jednak dość silna, z lepiej wyposażonym Samsungiem Galaxy A50 na czele. Dlatego Honora 20 Lite polecam tylko fanom marki, którym nie przeszkadza brak Wi-Fi w paśmie 5 Ghz i przestarzały już port micro USB. Niemniej w ogólnym rozrachunku to całkiem udany smartfon, warty rozważenia po znacznym spadku jego ceny.
Pełną specyfikację telefonu możecie znaleźć tutaj.