Reklama
aplikuj.pl

Test Huawei Mate 20 – Zapomniany flagowiec

Huawei Mate 20 to smartfon, który nie ma łatwego życia na rynku. Z jednej strony w cieniu droższego i bardzo udanego Mate 20 Pro, z drugiej –  cena na poziomie 2999 zł nie pozwala mu walczyć w średniej półce cenowej. W tej o serca i portfele konsumentów walczy zresztą Mate 20 Lite. Czy zatem „zwykły” Mate 20 jest skazany na zapomnienie? Niekoniecznie! Po szczegóły zapraszam do recenzji.

Design, czyli podobnie, ale nie tak samo

Jeśli spojrzymy na design smartfonu, to wizualnie ma on wiele punktów wspólnych z Mate 20 Pro. Różnic jest jednak dość sporo. Obudowa została wykonana z aluminium i hartowanego szkła, ale nie spełnia normy szczelności IP68, a jedynie IP53, tak więc o kąpieli z telefonem możemy zapomnieć. Wersje kolorystyczne dostępne na polskim rynku są identyczne dla obu modeli (niebieski, czarny oraz Twilight), ale w tańszym nie uświadczymy prążkowanego wzoru na tylnej tafli szkła.

Szkło na froncie nie zostało zagięte na krawędziach, co w połączeniu z ekranem o przekątnej aż 6,53 cali daje poczucie obcowania z zauważalnie większym urządzeniem. Ponadto notch został zredukowany po subtelnej „łezki” pośrodku górnej krawędzi ekranu, a czytnik linii papilarnych został przeniesiony na tył urządzenia, pod obiektywy aparatów. Wysoka jakość wykonania i uczucie obcowania ze sprzętem „premium” zostało jednak zachowane. Pomimo rozmiaru smartfon dość dobrze leży w dłoni i nie jest przesadnie śliski. Szklana obudowa zbiera jednak odciski palców jak szalona, podobnie jak małe ryski. By ich uniknąć, możemy założyć silikonowe etui, dołączone do zestawu.

Ekran, czyli prawie bez ramek

Oszczędności pociągnęły za sobą zmianę matrycy z OLED na IPS. Ma ona jednak bardzo dobre parametry, a ekran wypełnia ok. 88% frontu telefonu, co jest świetnym wynikiem. Ramki dookoła wyświetlacza są jednymi z najcieńszych na rynku. Rozdzielczość 2244 x 1080 na matrycy 6,53 cala daje co prawda zagęszczenie pikseli na poziomie zaledwie 381 ppi, niemniej nie jest to odczuwalne na co dzień. Obraz jest ostry, z nasyconymi barwami, których intensywność i odcień możemy regulować z poziomu menu. Kąty widzenia również są bardzo dobre. W wyposażeniu znajdziemy również filtr światła niebieskiego. Notcha możemy ukryć, włączając czarne tło po jego bokach, w menu ustawień.

Podzespoły, czyli jest flagowo

Podobnie jak w Mate 20 Pro, również i tutaj znajdziemy najnowszego, ośmiordzeniowego Kirina 980 (2 x 2,6 GHz + 2 x 1,92 GHz + 4 x 1,8 GHz) wspartego grafiką Mali-G76 oraz dwurdzeniowym układem NPU (sztuczna inteligencja). Dostajemy więc jeden z najmocniejszych układów na rynku. Wyniki w benchmarkach mówią same za siebie. 275 263 pkt w Antutu Benchmark 7.1.2 oraz 4213 pkt i 3681 pkt w teście Sling Shot Extreme odpowiednio dla OpenGL Es 3.1 i API Vulkan w programie 3D Mark to klasa sama w sobie. Jedyny minus to tylko 4 GB pamięci RAM, niemniej w codziennym użytkowaniu jest to ilość wystarczająca. Najbardziej wymagające gry, pokroju Asphalt 9, działają płynnie na pełnych detalach.

Z 128 GB pamięci wbudowanej, do naszej dyspozycji pozostaje dokładnie 107 GB. Można ją rozszerzyć, ale tylko przy użyciu kart NM (Nano Memory). MicroSD pozostaje nieobsługiwane. Smartfon jest hybrydowym Dual SIMem i obsługuje LTE kat.16. W aplikacji Speedtest, w Warszawie w sieci Orange udało mi się uzyskać 96 Mb/s przy pobieraniu i 14,5 Mb/s przy wysyłaniu danych. Są to wyniki nieco gorsze od Mate 20 Pro, który obsługuje jednak LTE kat.21.

Z wyposażenia wymienić należy ponadto Bluetooth 5.0, Wi-Fi (2,4 Ghz & 5 Ghz) oraz port podczerwieni i NFC. Nie zabrakło również diody powiadomień oraz radia FM. W połączeniu z komputerem pośredniczy port USB C 3.1. Czytnik linii papilarnych został przeniesiony spod ekranu, na tył urządzenia, pod obiektywy aparatów. Telefon stracił trochę na nowoczesności, niemniej szybkość i precyzja działania są nieporównywalnie lepsze, niż w czytniku umieszczonym pod ekranem.

Jakość dźwięku, czyli w to mi graj

Wbudowane głośniki stereo mają niezłą barwę dźwięku, a dodatkowo grają głośniej, niż te w Mate 20 Pro. Po podłączeniu słuchawek pod złącze miniJack (tak, droższy model go nie posiadał) również jest bardzo dobrze. Dźwięk na złączu jest domyślnie neutralny w całym zakresie pasma. Żadne tony nie są sztucznie podbijane. Jedyne, do czego mogę się przyczepić to brak przestrzenności.

W ustawieniach do naszej dyspozycji został oddany system Dolby Atmos, mający za zadanie zoptymalizować barwę dźwięku do naszych upodobań. Jest również standardowy korektor dźwięku. Do jakości połączeń głosowych nie mam żadnych zastrzeżeń – dźwięk jest głośny i wyraźny. Jeśli zdecydujemy się na tryb głośnomówiący, staniemy przed wyborem między mikrofonem kierunkowym a dookólnym. Obydwa świetnie sprawdzają się w swojej roli, a wybór powinien być podyktowany jedynie tym, czy będziemy się przemieszczać naokoło telefonu w trakcie rozmowy, czy też nie.

System, czyli Android Pie z EMUI 9.0

Smatfon działa pod kontrolą Androida Pie z nakładką Emui w wersji 9.0. System działa bardzo płynnie i stabilnie. Podczas trwania testów nie odnotowałem najmniejszych spowolnień animacji. Pod względem funkcjonalności jest tu niemalże identycznie, jak w Mate 20 Pro. Mamy więc świetne aplikacje autorskie do obsługi multimediów, opcję nagrywania ekranu z dźwiękiem, obsługę motywów i gestów.

W zakresie optymalizacji działania i ochrony antywirusowej świetnie sprawdzi się wbudowany Menadżer telefonu. Możemy również zabezpieczyć nasz telefon za pomocą skanu twarzy, choć w tym modelu nie zawsze jest ona rozpoznawana za pierwszym razem. Na plus zaliczam jednak fakt, że telefon odmawia zdjęcia blokady przy zamkniętych oczach.

Aparat, czyli jest świetnie!

Aparat główny składa się z trzech obiektywów z optyką marki Leica, wspartych podwójną diodą LED. Pierwszy, o jasności f/1.8 i matrycy 12 MP. Drugi, szerokokątny o jasności f/2.2 i matrycy 16 MP oraz trzeci, o matrycy 8 MP, jasności F/2.4 i OIS. Najistotniejszą zmianą względem Mate 20 Pro, jest ostatni obiektyw, posiadający zaledwie dwukrotny, bezstratny zoom. W droższym modelu jest on trzykrotny.

Tryby pracy są praktycznie identyczne, łącznie z profesjonalnym, z czasem naświetlania do 30 sekund. Sama jakość zdjęć pozostała świetna, zarówno w dzień, jak i przy sztucznym oświetleniu. Ujęcia są pełne detali i potrafią zachwycić! Zwłaszcza rozpiętością tonalną. Huawei wyciągnęło wnioski efekty pracy AI są teraz dużo naturalniejsze niż jeszcze w P20 Pro. Niezmiennie dobre rezultaty zapewnia również tryb nocny, który jednak nieznacznie ustępuje temu z P20 Pro w zakresie oddania barw. W kwestii filmów – jest bardzo dobrze. Filmy są płynne i szczegółowe.

Z nowości doszła filmowa proporcja 21/9. Oczywiście jest również możliwość nagrywania krótkich ujęć w 960kl/s w 720p. Tu jakość obrazu bardzo zależy od dobrego oświetlenia. Przedni aparat to 24 MP i optyka o jasności f/2.0. Zdjęcia nim wykonane są ładne i szczegółowe. Na portale społecznościowe jak znalazł.

test Huawei Mate 20, opinia Huawei Mate 20, opinie Huawei Mate 20, wrażenia Huawei Mate 20, użytkowanie Huawei Mate 20, wygląd Huawei Mate 20, Mate 20, test mate 20, opinie mate 20, wrażenia mate 20, opinia mate 20, recenzja Huawei Mate 20, recenzja mate 20, huawei, huawei mate, review Huawei Mate 20, review mate 20,

Zasilanie, czyli tniemy koszty

Smartfon nie obsługuje ładowania indukcyjnego, a tym samym nie możemy również ładować nim innych urządzeń. Szkoda. Dołączona do zestawu ładowarka 22,5 W wspiera technologię SuperCharge i naładuje baterię do ok. 56 % w ciągu 30 minut. To wynik o prawie 14% gorszy niż w Mate 20 Pro, niemniej tam dostawaliśmy mocniejszą (40 W) ładowarkę. Samo ogniwo ma pojemność 4000 mAh i starczy na ok. 1,5 dnia intensywnego użytkowania. W trybie mieszanym, wyłączając na noc internet możemy osiągnąć nawet 2,5 dnia pracy. W teście ciągłego odtwarzania wideo 720p w najwyższej jasności smartfon uzyskał 734 minut – świetnie!

Podsumowanie

Na pytanie „Czy warto?” odpowiadam – to zależy. Jeśli poszukujecie stylowego smartfonu z bardzo cienkimi ramkami i świetnym aparatem, to jest to sprzęt jak najbardziej dla Was. Polecałbym go zwłaszcza miłośnikom gier, filmów i mobilnej fotografii, z uwagi na topową wydajność połączoną z wielkim ekranem i rozbudowanymi możliwościami fotograficznymi. Jeśli jednak oczekujecie najnowszych nowinek technologicznych, to niestety czeka Was dopłata i wybór np. Mate 20 Pro.