Klawiatury mechaniczne wyrobiły już sobie na rynku solidny podział na modele budżetowe, te ze średniej i wreszcie wysokiej półki. Dziś mamy przyjemność rzucić okiem na przedstawiciela tego trzeciego segmentu, czyli model SteelSeries Apex 7.
Pudełko i dołączone wyposażenie
Jak na klawiaturę za prawie 650 złotych przystało, Apex 7 już od samego początku zachwyca nas sobą. Model ten dociera do nas w solidnym, ciężkim kartonie okraszonym zachęcającym renderem oraz charakterystycznym dla marki połączeniem barw.
W środku z kolei czeka na nas solidnie zabezpieczona klawiatura i podkładka wraz z instrukcją obsługi. Doczepię się, bo czemu by nie, ale w takim pułapie cenowym zawsze miłym dodatkiem jest jakaś naklejka, czy nawet głupi brelok, czy opaska. To życzeniowe myślenie, jasne, ale też świetny pomysł dla marketingu marki.
Najważniejsze cechy SteelSeries Apex 7
- Klawiatura pełnowymiarowa (104 przyciski)
- Materiał: tworzywo sztuczne i aluminium klasy lotniczej
- Przełączniki: Steelseries QX2 Red, Blue, Brown
- Wymiary: 430 x 138 (210 z podkładką) x 40 mm
- Waga: 950 gramów
- Podwójny prawie 180-centymetrowy przewód USB w gumowej osłonie
- Kanaliki do odprowadzenia przewodu
- Podświetlenie RGB
- Wsparcie aplikacji SteelSeries Engine 3
- Przyciski multimedialne i funkcyjne
- Dodatek wyświetlacza OLED i rolki
- Pełny N-Key rollover
- 32-bitowy procesor ARM
Materiały, design i wykonanie
Chociaż przez moje ręce przewaliła się już cała masa klawiatur mechanicznych, jestem w stanie z prawie 100% pewnością rozpoznać sprzęt czy to HyperX, czy właśnie SteelSeries. Jest w nim coś po prostu charakterystycznego, a to w obecnych czasach kluczowe na rynku tak drogich modeli, bo ofert w tym segmencie nie brakuje.
Jeśli chodzi o klawiatury SteelSeries, te nie wydają się przesadzone pod kątem – jak to zwykłem określać – “gamingowego kiczu”. Poszczególne szczegóły oraz dodatki są tutaj dokładnie przemyślane i po prostu użyteczne, a sama bryła i wygląd zakrawają o to eleganckie, stonowane podejście do gamingowego sznytu.
Patrząc na ogół Apex 7 od razu możemy docenić to, jak producent ładnie wypełnił całą górną powierzchnię klawiatury z ciemnego aluminium zestawem klawiszy.
Oczywiście z wyjątkiem prawego górnego rogu, gdzie znalazło się unikalne dla droższych modeli Apex połączenie małego ekranu OLED, rolki oraz przycisku. Jedyne ozdobne wstawki sprowadzają się do nazwy i logo producenta na przedniej krawędzi oraz po lewej stronie tej górnej, gdzie znalazł się podświetlany port USB typu pass-through.
Obracając klawiaturę do góry nogami, ujrzymy bryłę twardego tworzywa sztucznego z zestawem trzech gumowych podkładek na przodzie i pary tradycyjnych nóżek z gumowym wyłożeniem. Nie zabrakło też trzech solidnych kanałów odprowadzania równie solidnego przewodu w gumowej osłonie.
Z tak masywnym i ciężkim przewodem USB się jeszcze nie spotkałem, ale poniekąd to dwa-w-jednym, więc można to zrozumieć. Trudno jednak przełknąć to, że zastosowana guma jest po prostu brzydka – dwukolorowy oplot w barwach producenta byłby tutaj idealny .
Całość uzupełnia podkładka pod nadgarstek z rodzaju tych, które rzeczywiście są użyteczne. Wszystko dzięki jej wielkości oraz stabilności zapewnianej przez aż osiem podkładek antypoślizgowych.
Wprawdzie nic nie stoi na przeszkodzie, aby odsunąć ją od klawiatury dla możliwie najlepszego komfortu, ale producent przewidział łączenie się z nią za sprawą delikatnych magnesów. Wierzch podkładki został wykonany z przyjemnej, wytrzymałej, ale jednocześnie miękkiej gumy.
W tej całej wspaniałości SteelSeries niestety nie dopiął wszystkiego na ten ostatni guzik, a jest to niedociągnięcie z rodzaju tych, które nawet w małym stopniu nie przekreślają modelu, ale które kolą w oczy na tle tak wysokiej jakości. Mowa tylko i wyłącznie o białym podświetleniu portu USB, które jest po prostu brzydkie. Rozwiązanie? Odpięcie drugiego przewodu, który jest klawiaturze potrzebny tylko do aktywacji tego dodatkowego USB.
Oprogramowanie Steelseries Engine 3
W ramach swoistego HUBu ukrytego w aplikacji SteelSeries Engine 3 możemy zadbać o programowe zaplecze Apex 7. Producent nie zapomniał o tradycyjnej opcji zapisywania kilku profili, podpinania ich do konkretnych aplikacji, czy wyboru układu klawiszy. Nie zabrakło też dodatkowych funkcji dla poszczególnych sprzętów w drugiej zakładce.
Wchodząc głębiej w ustawienia, natkniemy się na pierwszą zakładkę, w której to podmienimy funkcje klawiszy z ogromnego wachlarzu funkcji i nagramy rozgraniczone na tekst i sekwencje klawiszy makra. W drugiej zakładce (Meta Bindings) przypiszemy z kolei funkcje do kombinacji klawisza funkcyjnego z dowolnym innym.
Równie dobrze rozbudowane opcje dotyczą podświetlenia. To w wydaniu pełnego RGB umożliwia zabawę kolorem każdego pojedynczego przycisku i ustawiania konkretnego efektu dla każdego z nich. Właśnie tak! Możecie stworzyć oddzielny efekt podświetlenia dla każdego klawisza. Dla leniwych nie zabrakło oczywiście z góry zaprogramowanych świetnych efektów.
Ostatnie menu dotyczy ustawień ekranu OLED, ale o nim rozpisuję się poniżej.
Nie tylko prosty ekran OLED
Wspominałem już, że w prawym górnym rogu klawiatury Apex 7 znalazło się ciekawe połączenie rolki, podświetlanego na biało przycisku oraz głównego bohatera tego modelu – dwukolorowego ekranu OLED o rozdzielczości 128 na 40 px i zdolnego do wyświetlania animacji o 10 klatkach na sekundę. Te trzy elementy, to tak naprawdę miniaturowe centrum dowodzenia.
Ekran może wyświetlać stworzony przez nas, statyczny obrazek, ale też być użyteczny i wyświetlać informacje czy to na temat stanu klawiatury (profilu, podświetlenia), czy wreszcie informacji z gier (Minecrafta, CS:GO), a nawet Discorda pod kątem ostatnich wiadomości.
Sami możemy też wgrać znalezione w sieci, specjalne gify, a osobiście postawiłem na wyświetlanie informacji o zużyciu GPU, CPU i RAMu.
Wystarczy z kolei przytrzymać przycisk na dłużej, aby wejść do menu Apex 7 podzielonego na zakładkę podświetlenia, makra, profilu i ustawień ogólnych, gdzie poruszamy się rolką. W tym dodatku najbardziej użyteczne dla mnie było proste nagrywanie makr, ale to z kolei jedyne miejsce, gdzie dostosujemy ogólną jasność podświetlenia.
System podświetlenia SteelSeries Apex 7
Przechodzimy tym samym płynnie do mocy RGB, jaka drzemie w Apex 7, a jest to moc z górnej półki, co widać nie tylko po dokładnym podświetleniu przejrzystej czcionki. Klawisze same w sobie są oczywiście przedstawicielami wysokiej jakości z tą gwarancją, że nie wytrą się nawet po kilku latach. Stworzono je z kolei z przyjemnego w dotyku, matowego tworzywa sztucznego, które nie brudzi się tak łatwo.
Jak to na klawiaturę mechaniczną przystało, każdy klawisz Apex 7 posiada w przełączniku dedykowaną dla niego diodę. SteelSeries z kolei postarał się “wyciągnąć” ją z czeluści obudowy, aby jeszcze lepiej podświetlała czcionkę. Pod kątem samej jakości, trybów oraz zaawansowania, ten model wnosi podświetlenie klawiatury na zupełnie nowy poziom.
Test przełączników
W moim przypadku Apex 7 otrzymał przełączniki typu Brown, a więc swoiste połączenie charakterystyki czerwonych z niebieskimi. Jednolita praca w całym zakresie jest tutaj zaburzona delikatnie wyczuwalnym „guzkiem” po przekroczeniu 2 milimetrów drogi z ogólnych 4 mm.
To zapewnia przełącznikom zarówno stosunkowo niski poziom hałasu w połączeniu z delikatnym sprzężeniem zwrotnym co do aktywacji klawisza.
Wariacja SteelSeries QX2 wymaga tradycyjne 45 gramów siły nacisku, a producent twierdzi, że każdy z przełączników wytrzyma okrągłe 50 milionów aktywacji.
Jak tu nie polecić SteelSeries Apex 7?
Wprawdzie model SteelSeries Apex 7 nie jest klawiaturą dla wszystkich, co akcentuje jego cena na poziomie 629 złotych, ale dla tych, którzy nie zadowolą się podstawowymi klawiaturami, jest to świetna propozycja. Przy zapewnieniu świetnej jakości przełączników i klawiszy, dba jednocześnie o nasz komfort za sprawą fenomenalnej podkładki pod nadgarstki, ale to nie wszystko.
Gdyby nie niedopieszczone podświetlenie portu USB, Apex 7 byłby przykładem klawiatury mechanicznej pozbawionej jakichkolwiek wad, a jeśli jedynym minusem w ocenie czegokolwiek jest coś tak trywialnego, to z pewnością wyczuwacie już, jak świetny model zgotował nam SteelSeries. Tak jak jednak wspomniałem w teście, niektórzy mogą narzekać na wygląd olbrzymiego gumowego przewodu.
Apex 7 zachwyca wykonaniem, jakością i nawet efektami podświetlenia, a przede wszystkim ma w sobie coś wyjątkowego, bo ekranik OLED. Ten na całe szczęście nie jest tylko wizualnym bajerem, a funkcjonalnym dodatkiem.