Mechaniczna klawiatura FireStorm okazała się kolejnym produktem w serii peryferiów Sandberga powstałej z myślą o e-sporcie. Sprawdźmy więc, jak w praktyce wypadnie sprzęt (w domniemaniu) godny profesjonalisty.
Pudełko i dołączone wyposażenie
Pod kątem kartonu producent nie zachwyca, ot proste pudełko z klimatycznymi renderami piorunów. Szkoda tylko, że to bardziej taki „storm”, aniżeli „firestorm”, ale klienci jakoś to pewnie przełkną. W środku czeka na nas z kolei klawiatura z fabrycznie przymocowaną podkładką, dobrej jakości plastikowy kluczyk do klawiszy oraz instrukcja obsługi.
Najważniejsze cechy Sandberg FireStorm
- Klawiatura pełnowymiarowa z blokiem numerycznym
- Materiał: tworzywo sztuczne i metal
- Przełączniki: Outemu Blue
- Wymiary: 38.01 x 14.38 x 4.24 cm
- Waga: 1000 gramów
- 180-centymetrowy przewód USB w materiałowym oplocie
- Kanaliki do odprowadzania przewodu
- Podświetlenie: RGB dla wszystkich klawiszy
- Wsparcie aplikacji
- Przyciski multimedialne i funkcyjne
- Cena producenta: 329 zł
- Gwarancja: 5 lat!
Materiały, design i wykonanie
Wystarczy jedynie krótki rzut oka, aby zauważyć dosyć niestandardową bryłę FireStorm, która zwęża się od góry aż do samej podkładki. Dzięki temu klawiatura nie tylko jest ciekawa pod kątem designu, ale też wygodniejsza, dzięki umieszczeniu każdego kolejnego rzędu przycisków nieco wyżej. Ponadto Sandberg nie zdecydował się na zwyczajne prostopadłe kształty, celując w coś nieco bardziej charakterystycznego. Boki zdobią więc regularne wcięcia, a górną część obudowy ścięte ścianki.
Górna pokrywa FireStorm trzymająca w ryzach wszystkie przełączniki Outemu jest wykonana z metalu i jedynymi bajeranckimi dodatkami na jej powierzchni są wytłoczenia na lewej i prawej stronie oraz posrebrzane, wypolerowane krawędzie. Tradycyjnie w prawym górnym rogu, czyli nad blokiem numerycznym znalazło się miejsce na „panel” wskazujący nam aktywację caps-, num- i scroll-locka oraz trybu gamingowego.
Nakładki przełączniki, czyli klawisze wykonano z połączenia przyjemnego w dotyku matowego plastiku wykończonego w delikatne dolinki. Wszystko to oczywiście zgodnie z techniką dual-injection, która gwarantuje wytrzymałość czcionki. Czcionki, która w tym wydaniu jest jedną z najbardziej eleganckich, jakie kiedykolwiek było dane mi spotkać.
Problem w tym, że rozmieszczenie przycisków ktoś naprawdę spartaczył. Skrócił bowiem lewego shifta, dorzucając do niego przycisk odpowiadający za znaki “\|”, a ponadto z niewyjaśnionych przyczyn przycisk ‘ i “ wzbogacił wizerunkiem @, a ~ dwoma przedziwnymi znaczkami. Może to w ramach jakiegoś konkretnego układu, ale nigdy się z tym nie spotkałem, choć muszę pogratulować obecności „tradycyjnego” entera, a nie okrojonego.
Na spodzie czekają na nas cztery podkładki antypoślizgowe, które odwalają kawał dobrej roboty, dwie tradycyjne nóżki z gumowymi nakładkami, a nawet coraz częściej stosowane kanaliki do odprowadzenia przewodu z „lewej, prawej i góry”. Nieco niżej, bo na dolnej belce zaskakuje nas z kolei obecność dwóch zawiasów utrzymujących sporą podkładkę pod nadgarstek w ryzach.
Powierzchnia tej podkładki składa się z licznych rombów wykonanych z matowego, przyjemnego w dotyku tworzywa sztucznego, a na jej spodzie producent umieścił parę równie solidnych, co na samej klawiaturze podkładek antypoślizgowych. Na całe szczęście jest to podkładka z rodzaju tych, które są zwyczajnie przydatne (nie są za małe), ale w razie potrzeby i tak będziecie w stanie ją odkręcić albo po prostu „schować” pod klawiaturę.
Oprogramowanie
FireStorm zwyczajnie nie mógł nie otrzymać dedykowanej aplikacji do zarządzania całością, a tę pobierzecie ze strony producenta. Ta nie sprawia jednak wrażenia rewolucyjnej, oferując standardowe opcje, będące podstawą w każdej aplikacji do klawiatury. Muszę jednak przyznać, że „podanie”, na jakie zdecydował się Sandberg, jest podaniem z gatunku tych dobrych, ponieważ interfejs jest przejrzysty i wszystko działa bez problemu.
Funkcje
Wprawdzie kwestia makr, podświetlenia i nadpisywania funkcji przycisków na FireStorm jest możliwa z aplikacji, to jednak producent dorzucił na pokład samej klawiatury kilka funkcyjnych przycisków. Te odpowiadają jednak wyłącznie za podświetlenie i szczególną uwagę zwracam tutaj na funkcje ukrytą pod PageDown. To właśnie nim dostosujemy podświetlenie bocznych części klawiatury.
System podświetlenia
Właśnie, jak już jesteśmy przy podświetleniu, to od razu trzeba zaznaczyć, że FireStorm oferuje odrobinę wzbogacone efekty względem konkurencji. Mowa bowiem nie tylko o podświetleniu każdego klawisza z osobna, ale też wydzieleniu dwóch zależnych od siebie sektorów na lewej i prawej krawędzi. To tam liczne wcięcia są rozświetlane dodatkowymi diodami, których zarządzanie jest jednak ograniczone.
Nie to co w przypadku podświetlenia klawiszy. Tutaj możemy wpływać nie tylko na barwę, ale też jasność i prędkość danego efektu. Jego jakość jest wysoka, co widać m.in. po dobrze oświetlonej czcionce. Jeśli jednak miałbym się już do czego przyczepić to do jasności diod na drugich (licząc od góry) wcięciach z obu boków – tam ewidentnie brakuje blasku.
Test przełączników
Przechodzimy więc co zdecydowanie najsłabszego elementu model FireStorm, jakimi są przełączniki. Oczywiście to dobrze, że nie znalazły się tutaj jakieś mechaniczne „no-name”, ale jak już się przekonałem przy modelu Hermes od Gamdias, te również mogą pokazać klasę. Jednak tutejsze Outemu Blue oferują po prostu delikatne uczucie korzystania z wersji „klikających Blue”. Nie bez powodu w rankingu trzech producentów (Cherry MX, Kailh, Outemu), to właśnie Outemu zajmuje ostatnie miejsce. Źle oczywiście nie jest – „klikać się da”, ale przejście na te przełączniki z takich Cherry MX Blue jest bardzo wyczuwalne.
Podsumowanie
Na ten moment klawiatura mechaniczna FireStorm nie jest dostępna w żadnym z polskich sklepów. Sandberg wycenił ją jednak na 329 złotych, co wydaje się przesadą, zważywszy na zastosowane przełączniki. Wersja Kailh sprawdziłaby się tutaj znacznie lepiej. Jednak przełączniki to nie jedyny ważny element tego modelu.
FireStorm może pochwalić się ciekawym wyglądem, zintegrowaną (i rzeczywiście użyteczną) podkładką pod nadgarstki, świetnym podświetleniem RGB oraz jego dopełnieniem na obu bokach. Do tego dochodzi całe 5 lat gwarancji, więc ta propozycja tego producenta zwyczajnie zasługuje na polecenie. Zwłaszcza że jej przyszłość maluje się w świetle delikatnych obniżek po zapełnieniu półek rodzimych sklepów.
Wszystkie powyższe zdjęcia zostały wykonane za pomocą telefonu Wiko View 2 Pro.