Audictus bryluje obecnie w słuchawkach mobilnych i do tego właśnie segmentu zalicza się jeden z nowszych modeli marki – niejaki Voyager, na którego test Was zapraszam.
Pudełko i dołączone wyposażenie
Audictus idąc nie tyle z duchem czasu, co z chęcią zapisania się w naszych głowach już za sprawą samej stylistyki, w modelu Voyager postawił na charakterystyczne dla siebie wzornictwo. Przynajmniej pod kątem samego kartonu utrzymanego w szarości, czerni i bieli.
To, co widzimy, jest jednak jedynie cienką obwolutą, w której skrywa się ekologiczne pudełko z kartonu. W środku znajdziemy z kolei słuchawki w plastikowej osłonce, dwa przewody oraz instrukcję obsługi.
Najważniejsze cechy Audictus Voyager
- Ogólne
- Przeważający materiał: tworzywo sztuczne + skóra ekologiczna
- Waga: 240 gramów
- Słuchawki wokółuszne zamknięte
- Możliwość złożenia konstrukcji
- Rozbudowana regulacja
- Długość przewodu do PC/laptopa – 200 centymetrów + 100 cm z wężyka
- Długość przewodu z mikrofonem do konsol/urządzeń mobilnych – 130 centymetrów
- Przetworniki neodymowe
- Średnica: 50 mm
- Impedancja: 32 Ohm
- Pasmo przenoszenia: 20 – 20 kHz
- Dynamika: 105 dB +/-3 dB
Design, materiały i wykonanie
Jak na solidne mobilne słuchawki nauszne przystało, model Voyager posiada składaną konstrukcję i ogromny zakres mobilności pod kątem regulacji na czele z możliwością odwrócenia muszli o 90 stopni. Nie zabrakło też odpinanych przewodów, które wpinamy albo w port 3,5 mm na spodzie prawej, albo jack 6,3 mm na spodzie lewej muszli.
Model ten jest w całości wykonany z matowego tworzywa sztucznego dobrej, ale nie najwyższej jakości. Nie wiem jednak, czy powinniśmy uznać to za wadę, ponieważ dobór mieszanki z pewnością miał kluczową rolę w niewielkiej, bo 240-gramowej wadze słuchawek.
Pod kątem samego wzornictwa Voyager nie wyróżnia się specjalnie. Ot pałąk połączony z muszlami za pośrednictwem tradycyjnych widełek. Jedyne ozdóbki sprowadzają się do wytłoczonych okręgów na muszlach zwieńczonych logiem producenta oraz jego nazwy wypalonej na pałąku.
Jeśli o wykonaniu mowa, ten model Audictusa do najlepszych nie należy. Tak przynajmniej uważam przez wgląd na okropnie widoczne spoiny pomiędzy poszczególnymi elementami z plastiku. Producent starał się jakoś je zamaskować wieloma zgrubieniami i wytłoczeniami, ale nie zdało się to na wiele.
Nie oznacza to jednak, że przy tych słuchawkach jakości nie ma co szukać. Ta przejawia się w ładnym ściegu na pałąku, aluminiowym obiciu mechanizmu regulacji rozstawu muszli i zwłaszcza jednym przewodzie. Nie tym mobilnym, a tym w teorii „domowym” (choć oba nadadzą się do tego samego). Ten bowiem posiada nie tylko wzmocniony wtyk jack 3,5 mm, ale też zakończenie ogromnym jackiem 6,3 mm, a na dodatek zwinięte w sprężynkę dodatkowe 100 cm przewodu (w sumie daje to całe 3 metry).
Skóra, a jednak nie męczy
Tutaj najlepiej przejść od razu do tego, co o naszą wygodę dba zwłaszcza, a więc pałąku i nauszników. W obu przypadkach Voyager oferuje połączenie skóry ekologicznej oraz miękkiej, przyjemnej, ale jednocześnie dosyć sprężystej pianki.
Dzięki temu możemy cieszyć się dodatkowym wygłuszeniem oraz cieplej brzmiącym basem i choć w teorii powinniśmy odczuwać szybsze zmęczenie uszu, to w przypadku tych nauszników było inaczej. Te po prostu wydawały się mniej tłamsić małżowiny.
Co tu więc dużo mówić, te cechy wraz z niską wagą sprawiają, że ten model zdecydowanie można określić mianem wygodnego i przyjemnego w użytkowaniu. Mała bolączka? Brak wymiennego zestawu skórzanych nauszników na materiałowe.
Jak słuchawki Voyager brzmią?
Sam producent chwali się w specyfikacji, że Voyager cechuje typowo basowe brzmienie, a widoczny z tyłu opakowania wykres ewidentnie wskazuje charakterystykę typu U. Ciepły bas przyjemnie wysuwa się w nim na przód, zapewniając stricte rozrywkowe brzmienie, które świetnie sprawdza się u „typowego użytkownika”.
Dynamiczność również nie kuleje, jak zresztą szersza, niż głębsza scena muzyczna. Wspomniana charakterystyka “U” sprawia jednak, że wokale są nieco przygaszone, ale finalnie i tak najważniejsze jest to, że Voyager uderza swoim brzmieniem w mainstream.
Na sam koniec warto wspomnieć jeszcze o jakości mikrofonu, który jest w przypadku modelu Voyager wbudowany tylko i wyłącznie w jeden z przewodów (ten stricte mobilny). W skrócie? Jest przyzwoity – rozmówcy nie skarżyli się na jakość podczas rozmów, ale o krystalicznej czystości głosu możecie zapomnieć.
Audictus Voyager – podsumowanie
Z mojego “punktu widzenia testera” miło jest od czasu do czasu rzucić okiem na słuchawki, które nie są przeznaczone dla graczy. Zwłaszcza w takim podaniu, jakie oferuje Audictus, wrzucając na rynek solidne propozycje z myślą o mobilnym segmencie.
Kosztujący 200 złotych model Voyager jest zdecydowanie ciekawą propozycją, jeśli szukacie dobrych i przyzwoicie wycenionych wokółusznych słuchawek zamkniętych z myślą o podróżach.
Pamiętajcie jednak, że w tym modelu nie uświadczycie wbudowanej regulacji poziomu głośności, czy mikrofonu poza tym wbudowanym w jeden z przewodów.