Motorola One to model, który pewnie brałbym pod uwagę zmieniając mój prywatny telefon na nowy. Wpasowuje się w moją zasadę niewydawania więcej niż 1000-1200 zł za telefon co 2-3 lata. Jako, że od mojego ostatniego zakupu mijają dokładnie 23 miesiące, mogłem zobaczyć jaki przeskok oferują producenci w tym segmencie cenowym.
Po co ta grzywka?
Na wstępie muszę od razu wytknąć jedną rzecz, która mnie osobiście odrzuca i powoduje, że moje poczucie estetyki wyje z bólu – notch. Zabranie malutkiej części wyświetlacza, by umieścić tam wcięcie na głośnik i obiektyw. Ani to ładne, ani funkcjonalne – osobiście zakopałbym ten pomysł jak najszybciej, ale nie wiedząc czemu, producenci kopiują, nawet tak bezmyślne rozwiązania. Spójrzmy jednak nieco przychylniej na resztę urządzenia. Bryła jest bardzo przyjemna i pomimo wyświetlacza o rozmiarze 5,9 cala (Max Vision HD+), telefon trzyma się bardzo wygodnie.
Budowa
Zaskakuje za to waga, Motorola One swoje waży i na początku ciężko mi się było do tego przyzwyczaić, ale z biegiem czasu przestało mi to przeszkadzać. Złącze słuchawkowe znajduje się w górnej części obudowy, a na dole w towarzystwie głośnika dwie kratki i złącze USB-C do ładowania. Z tyłu czeka na nas lekko wycięte w obudowie logo Motoroli, które jest jednocześnie czytnikiem linii papilarnych [działa jak należy] oraz dwa obiektywy aparatu z diodą LED do zdjęć z flashem. Z boku urządzenia spoczywają przyciski do zmiany głośności oraz blokowania telefonu.
Tym co kusi użytkownika najbardziej, jest goły system Android, co znacznie przekłada się na wydajność urządzenia- bez spowalniających nakładek, telefon dosłownie śmigał jak szalony. Nie ma tu mowy o wydajności flagowców, ale za 1000 zł, myślę, że każdy byłby zadowolony. W tej kategorii cenowej na model One czeka duża konkurencja, ale myślę, że warto wpierw zobaczyć, czym Motorola chce wojować.
Miłą niespodzianką było dołączenie do telefonu przezroczystej nakładki na obudowę. Gumowa, ale smukła konstrukcja tego etui, pozwala lepiej chronić telefon przed ryskami, a odporność telefonu na upadki to coś, co interesuje każdego z nas. Motorola wyposażyła One w Gorilla Glass 2,5D z przodu i z tyłu. W trakcie testu zdarzyło mi się parę razy model upuścić wyciągając go z kieszeni, ale obyło się bez żadnych oznak stłuczenia lub zarysowania. Szkło może odstraszać przyciąganiem odcisków palców, ale o dziwo, problem ten nie występował jakoś nagminnie. Jedynie pod światłem można było zauważyć ślady paluchów na ekranie, z tyłu są one nieco mniej widoczne.
Trafił do mnie biały model, który nie jest wodoszczelny, a jedynie odporny na zachlapania. Mimo to, krople deszczu spływają po przedniej i tylnej powłoce w trybie ekspresowym. Podsumowując sam wygląd – Motorola One swoim designem nawiązuje do telefonów klasy premium i muszę przyznać, że polubiłem te zaokrąglone kształty. Tylko ten notch…
Wyświetlacz
Motorola One został wyposażony w wyświetlacz 5,9 cala o rozdzielczości 720×1520 i pixel density na poziomie 286 ppi. Szkoda, że w tym modelu nie pokuszono się o FullHD, jednak ktoś musiał podjąć decyzję o niższej rozdzielczości, co przekłada się też na wydajność urządzenia. Muszę przyznać, że cienkie ramki [oprócz dolnej], powodują, że z One korzysta się bardzo komfortowo i ponownie, można mieć wrażenie, że to urządzenie z wyższej półki cenowej, a pamiętajmy, że telefon kosztuje zaledwie 1000 zł. Niestety nie mogę powiedzieć, że jakość wyświetlanego obrazu na matrycy LTPS IPS jest dla mnie perfekcyjna, Motoroli daleko do ekranów OLED, które uważam za ideał w tej kwestii. Zarzuty padną głównie pod kątem kontrastu, jasność oraz kolory są zadowalające, a kąty widzenia szerokie.
Trzy aparaty
Dwa z tyłu i jeden z przodu. Tył to przede wszystkim obiektyw o rozdzielczości 13Mp z przysłoną f/2, autofokusem i pojedynczą lampą błyskową LED. Duetu dopełnia 2 Mp sensor, głównie pod tryb portretowy. Aparat posiada kilka trybów, w tym Cinemagraph, który pozwala na zrobienie zdjęcia z ruchomym elementem lub Spot Color, który efektem zbliżony jest do Sin City – wyklucza ze zdjęcia wszystkie kolory, oprócz jednego, wskazanego przez użytkownika.
Zdjęcia robione tylnym aparatem i selfie zobaczycie poniżej. Starałem się robić je w różnych warunkach pogodowych, w automatycznym trybie – nie czarujmy się, większość osób korzystających z tego telefonu właśnie w ten sposób będzie użytkowało aparat. Autofokus łapie szybko i dokładnie, zdjęcia mają sporo szczegółów [szczególnie w trybie HDR], ale kolory mogą być nieco wyprane, wręcz matowe.
Aparat z przodu ma zaledwie 8 Mp, ale wspiera go malutka dioda doświetlająca selfie w ciemnym otoczeniu. Jeśli chodzi o wideo, telefon pozwala na nagrywanie w rozdzielczości 4K i 30 klatkach na sekundę, ale bez stabilizacji. Ta włącza się dopiero po przejściu na FullHD/30 klatek. Szczerze powiedziawszy – nie ma szału. Zdjęcia są przyzwoite, ale na efekt wow nie ma co liczyć. Amatorzy fotografii pewnie dołożą trochę grosza do zakupu urządzeń z wyższej półki cenowej. Kowalskiemu wystarczy aparat Motoroli.
Bebechy
Procesor Qualcomm Snapdragon 625, układ ośmiordzeniowy, taktowany zegarem 2GHz, 4 GB pamięci RAM i 64 GB pamięci masowej w standardzie, co w tej cenie jest rewelacyjną pojemnością. Dodajmy do tego obsługę kart pamięci do 256 GB i mamy w kieszeni naprawdę pojemną bestię. Mikrofon i głośnik to kolejna zaleta tego modelu – zarówno wokal osób dzwoniących jak i mój brzmi świetnie i muszę przyznać, lepiej niż w moim prywatnym telefonie.
Wyniki AnTuTu i GeekBench przedstawiam poniżej.
AnTuTu
Geekbench
Ładowanie TurboPower
W zestawie z Motorolą One znajdziemy ładowarkę TurboPower. Producent zapewnia, że na jednym ładowaniu od zera, trwającym zaledwie 20 minut, można uzyskać do sześciu godzin trybu czuwania. Podczas testów, telefon ładował się do 100% w mniej więcej godzinę, ale bateria 3000 mAh spokojnie wytrzymywała cały dzień intensywnego użytkowania. W cenie 1000 zł, nie ma co oczekiwać bezprzewodowego ładowania i tak też jest w tym przypadku – pozostaje kabel.
Android One
Goły system Android to właśnie to, co tygrysy lubią najbardziej. Motorola i Google zapewniają aktualizacje bezpieczeństwa przez trzy lata od momentu premiery urządzenia. Dodatkowo możemy być pewni, że nasz telefon, startujący domyślnie z androidem 8.1, otrzyma wsparcie kolejnych wersji systemu Android [przynajmniej kolejnych dwóch].
Moto Actions i Moto Display
Moto Actions to przydatne w codziennym użytkowaniu gesty – potrząśnięcie telefonu dwa razy uruchamia latarkę, a przekręcenie nadgarstkiem dwa razy odpala aparat. Proste, działa, używałem często. Moto Display oznacza tyle, że wyświetlacz posiada tryb stand by, gdzie powiadomienia oraz podstawowe informacje takie jak czas, procent naładowania baterii i data są widoczne za każdym razem, kiedy urządzenie jest ruszane z miejsca, w którym spędziło trochę czasu bez ruchu. Nie wpływa to zbytnio na drenaż baterii, więc jest miłym dodatkiem, z którego również często korzystałem.
Dodatki
Omówiliśmy już wszystkie najważniejsze rzeczy, ale przed zakończeniem warto zwrócić uwagę na kilka pozostałych pozycji. Motorola One posiada NFC, dwuzakresową antenę Wi-Fi i dwa gniazda na kartę SIM, ale to rozwiązanie odpada, kiedy zamiast drugiej karty, chcemy skorzystać z możliwości dołożenia pamięci kartą SD. Gniazdo słuchawkowe znajduje się u góry, więc jeśli chcemy posłuchać muzyki i nosić telefon w kieszeni, jest to wygodne rozwiązanie, nie łamiące kabla.
Podsumowanie
Telefon jest naprawdę przyzwoity, zarówno pod kątem specyfikacji, oprogramowania [Android One!], aparatów oraz designu. Należy również pamiętać o cenie zaledwie 1000 zł, co jednocześnie jest ogromną zaletą Motoroli One, ale też pewnym ograniczeniem. Firma musiała pójść na kompromisy, stąd m.in. brak wyświetlacza FullHD lub samo użycie LTPS IPS, które mimo wszystko jest słabszą alternatywą pełnoprawnego IPS-a.
Motorola One to dobry smartfon ze średniej półki, który może być hitem nadchodzących promocji, tym bardziej, że lokalni operatorzy sieci komórkowych również promują ten model w swoich reklamach. Jeśli nie jesteście wymagającymi użytkownikami, nie żyłujecie wyników w super zaawansowanych grach 3D lub nie oczekujecie zdjęć jak z aparatu za kilka tysięcy więcej, na pewno docenicie pojemną baterię, płynność działania i bardzo wyraźne rozmowy. Godny uwagi przedstawiciel średniej półki cenowej.