Amerykańskie uczelnie zaśmiecane są dziwnymi nazwami swoich oddziałów. Bogate rodziny dawały duże kwoty na rozbudowę uniwersytetów. Oczywiście, chciały żeby ich nazwisko pozostało na długi czas. Jeden ze współzałożycieli Oculusa, Brendan Iribe, przekazał właśnie 35 milionów dolarów na budowę nowego skrzydła informatyki na Uniwersytecie w Maryland. Jaką ono nazwę będzie nosiło? „The Brendan Iribe Center for Computer Science and Innovation”. Oczywiście.
Główny architekt oprogramowania, Michael Antonov, przekazuje kolejne 4 miliony. Ale jego imienia nie uświadczymy w nazwie. Nowy budynek jest przeznaczony głównie dla hakerów, twórców i inżynierów, którzy mogą doprowadzić do przyszłych odkryć, powstania innowacyjnych produktów. Bardziej dokładnie budynek przeznaczony jest dla tworzenia nowej generacji wirtualnej rzeczywistości i innych tego typu rozwiązań.
Projekt ten pozwoli uniwersytetowi być wiodąca placówką w tworzeniu wirtualnej rzeczywistości.
Ibre ma sporo pieniędzy, ponieważ Oculus został zakupiony przez Facebooka za 2 miliardy dolarów. Dlaczego akurat ta uczelnia? Tam po raz pierwszy spotkali się Ibre i Antonov. Tam się także kształcili.
Centrum będzie ukierunkowane na wirtualną rzeczywistość, sztuczną inteligencję, robotykę, nowe wizje komputerowe.
Wydaje mi się, że uniwersytet ubił dobry interes. Nazwisko w nazwie, w zamian za fantastyczne możliwości? Żeby tylko takie interesy robiły polskie uczelnie.
Źródło: http://www.engadget.com/