NASA ogłosiła swoją kolejną misję planetarną, w ramach której wyśle latającego łazika zwanego Ważką (Drgonfly) na największego księżyca Saturna, Tytana. To technologiczne cudo o wielkości Curiosity Mars będzie oczywiście bezzałogowym i napędzanym energią jądrową „dronem”, który przeleci się po Tytanie w poszukiwaniu molekuł organicznych, w tym elementów budujących przeszłe lub obecne życie.
Czytaj też: Prawdopodobnie naukowcom udało się wytworzyć metaliczny wodór
Chociaż wysłanie zautomatyzowanego wiropłatu 1,4 miliarda kilometrów z dala od Ziemi i oczekiwanie, że przeleci nad księżycem, którego powierzchnie zdobią morza ciekłego metanu (stąd temperatura -179°C) jest ambitnym planem, to nie niemożliwym. Tytan ma bowiem znikomą grawitację (0,133 w porównaniu do ziemskiej) oraz czterokrotnie gęstszą atmosferę. To z kolei sprawia, że tam drony mogłyby latać ze znacznie większą łatwością, co otwiera szansę na jego eksplorację, która z udziałem gąsienicowego łazika byłaby znacznie trudniejsza.
Jednak należy pamiętać, że Dragonfly jest dopiero w fazie projektowania, a plany jego podróży na Tytana zostały wyznaczone na 2034 rok. Obecne pomysły sprowadzają go do octacoptera z każdym śmigłem o długości jednego metra i parą płóz. Całość ma być zasilana akumulatorami ładowanymi przez miniaturową elektrownię jądrową, która rozpędziłaby Ważkę go do 36 km/h i wzniosła na maksymalną wysokość 4000 metrów w serii lotów, które będą trwały nawet osiem kilometrów. Podczas nich używałby kamer, spektrometru masowego, promieniowania gamma i neutronów, pakietu geofizycznego i meteorologicznego, aby zgarnąć możliwie najwięcej informacji na temat tego intrygującego księżyca.
Planuje się, że Dragonfly wystartuje na nieokreślonej rakiecie, a następnie uda się w stronę Saturna w ramach ośmioletniej podróży wspomaganej serią trajektorii procy. Zostanie dostarczony na powierzchnię Tytana na równikowych polach Shangri-La wydm przez ochronną skorupę wyposażoną w spadochrony. Po zejściu ma tam spędzić 2,7-roku, w ciągu których nocą będzie się ładował, a za dnia latał na trasach do 175 km.
Czytaj też: Astronomowie zdekodowali dziwny sygnał pochodzący z kosmosu
Źródło: New Atlas