Gry w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat przyzwyczaiły nas do prostej zależności – jeśli coś zepsujemy, to zazwyczaj wita nas ekran „Koniec gry”, wymagając wczytania zapisu, choć momentami zdarza się, że niektóre z nich możemy po prostu spartaczyć po całej linii, ale zabawa będzie nadal trwała. I tą właśnie drogą pójdzie CD Projekt Red w Cyberpunk 2077, o czym poinformował nas Philip Webber, projektant zadań w studiu.
Jeśli jesteście zaznajomieni z uniwersum Cyberpunk 2020, to doskonale wiecie, że w Cyberpunk 2077 wykreujemy historię jednego z mieszkańców Night City, który jednak będzie walczył nie o ocalenie świata, a swój własny tyłek. Dlatego też świetnie pasuje do tego pomysł na zwyczajne niepodołanie wyzwaniu i ukończenie misji z niepowodzeniem. Najmniej rażącym skutkiem będzie oczywiście nieotrzymanie zapłaty, ale w świecie, w którym liczą się znajomości oraz renoma, a wszystko czyha na nasze życie, jest to mało prawdopodobne.
Webber wymienił przykład zadania, w którym to np. udamy się na burgera przy chronieniu ważnego klienta. Kiedy my będziemy się zajadać, ten dostanie kulkę… a gra nie zmusi nas do wczytania, choć mam nadzieję, że CD Projekt Red rozszerzy to na nieco większą ilość „rozpraszajek”. Projektanci planują nie tylko dać znać graczowi, że „jeśli nie podołał zadaniu, to nie znaczy, że nie podołałeś grze”. Przygotowują więc zadania w prosty sposób, zadając sobie pytanie „Co najgłupszego mógłby zrobić gracz?”, a konsekwencje tego implementują w jednym z zakończeń.
Pytanie tylko, czy cały ten system nie zostanie zniszczony… prostym F5, czyli ”kłick-sejwem”.
Czytaj też: Zadania w Cyberpunku 2077 bardziej złożone od tych w Wiedźminie 3
Źródło: GameStar