Mowa o najdroższych, prywatnych placówkach na terenie Los Angeles. Zjawisko jest efektem ruchu antyszczepionkowego, który znalazł poparcie wśród najbogatszych mieszkańców tego miasta. Teraz ich dzieci zmagają się z epidemią krztuśca.
Jak wynika z deklaracji opiekunów dzieci w szkołach podstawowych na terenie Los Angeles, liczba szczepień zmalała. Szczególnie widać to w najdroższych dzielnicach, takich jak Santa Monica czy Beverly Hills. Jednocześnie wzrosła częstotliwość zachorowań na krztusiec. Wynika to z polityki polegającej na decydowaniu rodziców o nieszczepieniu swoich pociech. Wypełniają oni formularz związany z „osobistymi przekonaniami” na mocy którego ich dzieci są zwolnione z obowiązku szczepienia. W części szkół wskaźnik tego typu wniosków wyniósł aż 70%. Procent szczepień jest więc tak niski jak w jednym z najbiedniejszych krajów Afryki – Sudanie Południowym. Sęk w tym, że tam dostęp do medycyny jest utrudniony i nie wynika z własnego „widzimisię”.
Te same, bogate dzielnice, walczą z powrotem krztuśca. Z kolei w Kalifornii odnotowano wysoki wskaźnik zachorowań na odrę. Co więcej, zjawisko nieszczepienia przybiera na sile. Od 2007 roku odsetek przedszkoli, w których co najmniej 8% dzieci nie otrzymało pełni szczepień, wzrósł aż dwukrotnie. Interesujący jest fakt, że w prywatnych szkołach ilość formularzy zwalniających ze szczepienia był znacznie wyższy niż w przypadku placówek publicznych.
Problem jest poważny, ponieważ społeczność może być wolna od epidemii, gdy co najmniej 92% jej członków jest zaszczepionych przeciwko danej chorobie. W wielu miejscach ten procent jest znacznie niższy, powodując spore zagrożenie nawet dla szczepionych osób.
[Źródło: theatlantic.com]