Osoby bezdomne są szczególnie narażone na kontakt z SARS-CoV-2, a ze względu na ich położenie, trudno oczekiwać od nich skutecznej izolacji. Właśnie dlatego naukowcy zastanawiają się nad rozwiązaniem tego problemu.
Profesor Hal Pawson przyznaje, że sytuacja na rynku nieruchomości utrudnia zapewnienie każdemu człowiekowi osobnego lokum. Nawet zwiększenie nakładów na walkę z bezdomnością prawdopodobnie nie doprowadzi do jej zaniku. Co więcej, wiele osób świadomie prowadzi taki a nie inny styl życia. Tym samym musiałyby one podlegać przymusowej izolacji.
Trzeba również mieć na uwadze fakt, że nadchodzi kryzys gospodarczy, który może znacząco zwiększyć liczbę bezdomnych. Osoby, które do tej pory posiadały regularny dochód, mogą po jego utracie nie posiadać wystarczających środków do wynajęcia pokoju czy mieszkania. W przypadku Australii, gdzie zagrożonych bezdomnością w najbliższym czasie może być nawet milion osób, naukowcy mówią o tymczasowym wstrzymaniu eksmisji – miałoby to potrwać sześć miesięcy i zapobiec nagłemu wzrostowi bezdomności.
Czytaj też: Czy koronawirusem faktycznie jest zakażonych znacznie więcej ludzi niż oficjalnie wiadomo?
Pawson mówi też o długotrwałych działaniach, takich jak budowa sieci mieszkań socjalnych, której rozwój powinien nadążać za rosnącą liczbą ludności (a zarazem bezdomnych). Niestety, pod tym względem jest nawet gorzej niż w przeszłości. 20 lat temu ok. 6 procent wszystkich mieszkań stanowiły mieszkania komunalne – teraz jest ich mniej, bo ok. 4 procent. Jedyny impuls w tej sprawie pojawił się w okolicach kryzysu z 2009 roku, kiedy to przez dwa lata australijski rząd zainwestował 6 miliardów dolarów w budownictwo socjalne.
Chcesz być na bieżąco z WhatNext? Śledź nas w Google News