Cyberpunk 2077 – wizja świata, w którym empatia jest tak nisko, jak moralność wszystkich jednostek (ludzi), korporacje są nad tradycyjną władzą, która przemieniła się w instytucje targaną łapówkami i machlojami. Jeśli więc zastanawialiście się, to tak – jasne że możecie walczyć z władzą w Cyberpunk 2077… ale pamiętajcie, że władza zawsze wygra.
Czytaj też: Zapowiedź Ghostrunner – Mirror’s Edge spotyka Hotline Miami
Chyba nie macie nam za złe, że ostatnio jakoś cicho było o produkcji naszego oczka w głowie na gamingowym rynku, jakim jest CD Projekt Red? Nie martwcie się jednak, bo okres ten minął przynajmniej na kilkanaście dni, bo Gamescom 2019 działa w pełni sił, a targi PAX West już są tuż za rogiem. Innymi słowy – o Cyberpunku 2077 będzie od teraz naprawdę głośno.
Zbiorek informacji na temat tej produkcji rozpoczyna m.in. opis tego, jak to będzie w tej grze z prawnymi instytucjami. Wiecie, coś na wzór policji z GTA, ale w tym stopniu, że ta nie będzie sobie dawać w kaszę dmuchać. Potwierdził to producent Richard Borzymowski z CD Projekt Red w rozmowie z USgamer. Według niego w Cyberpunk 2077 warto wiedzieć to, gdzie warto być złym, a gdzie dobrym.
Nic dziwnego, bo Night City jest podzielone na różne dzielnice, niektóre z nich wyjątkowo bogate, a inne totalnie zapuszczone. Jak dobrze myślicie, w tych bogatych służby porządkowe mają nieco więcej do powiedzenia, a w tych biedniejszych… no cóż, każdy radzi sobie sam albo zbiera się w grupy.
W Pacificy (jednym z biedniejszych obszarów) prawdopodobnie można kogoś zastrzelić, a jeśli nikt nie zobaczy, to nikogo to nie obchodzi. Gdybyście to zrobili w centrum miasta, prawdopodobnie mielibyście do czynienia z organami ścigania. Ponieważ te obszary są znacznie bardziej patrolowane.
Wpadniesz w sprzeczkę z miejscowymi żandarmami? Jasne, że możesz chwycić za broń, ale nie ma to znaczenia, bo:
Twoje opcje to uciekać, walczyć z nimi, a następnie uciec lub walczyć z nimi, walczyć z nimi, walczyć z nimi, a następnie umrzeć.
Czytaj też: Recenzja gry God’s Trigger od polskiego studia One More Level
Źródło: USgamer