Chociaż zapewne nigdy nie dostaniemy tego „sprzętu idealnego”, który umożliwi nam odpalenie wszystkich gier na wszystkich platformach w możliwie najwyższej jakości, ale Origin Big O 2.0 przynajmniej stara się zrobić z nas prawdziwego konsolowca i PCtowca w jednym momencie.
Czytaj też: Zapowiada się kolejna podwyżka cen pamięci RAM
Jeśli do dyspozycji macie obecnie każdą z nowych konsol i PCta, to wiecie, że trochę miejsca ten sprzęt w sumie zajmuje, a przełączanie się pomiędzy nimi do najprzyjemniejszych też czasem nie należy. Dlatego też firma Origin PC przygotowała kolejną iterację swojego Origin Big O sprzed około dziesięciu lat i do jednej obudowy w formacie Super-Tower (60,5 x 24,74 x 63 cm) upchnęła bebechy z Xbox One X, PlayStation 4 Pro, Nintendo Switch oraz PCta z górnej półki. Finalnie wygląda to tak, a środkowy panel obudowy oddziela od siebie PCta z dwoma pierwszymi konsolami:
Jeśli szukacie wzrokiem Switcha, to słusznie, bo ten nie znalazł się w środku – jakim marnotrawstwem by to było? Dlatego też w Origin Big O 2.0 zastosowano stację dokującą na froncie, aby w razie potrzeby po prostu wyjąć go w razie potrzeby na mobilną zabawę. Pod kątem technicznym ten sprzęt zadowoli zapewne każdego, bo w grę wchodzą rozbudowane customowe obiegi wodne (oddzielne dla konsol z wyjątkiem Switcha i PC). Te chłodzą wyjęte z konsol laminaty, na których chłodzenia wymaga wyłącznie układ SoC z GPU i CPU od AMD, jak zresztą w przypadku konfiguracji PC, gdzie procesor i karta graficzna otrzymały swój własny blok wodny.
Na ten moment Origin Big O 2.0 jest dla nas sporą tajemnicą, bo cena, dostępność oraz dodatkowe wyposażenie nie zostały (raczej) sfinalizowane. Bliżej projektowi możemy przyjrzeć się na kanale Unbox Therapy, ale uprzedzam, że z tego materiału praktycznie wylewają się reklamy. Osobiście sądzę, że jest to jednak prototyp, patrząc po nieestetycznych nitach dookoła szkła hartowanego, czy niewykorzystanym mocowaniu chłodnicy 360 mm. Jeśli z kolei zastanawiacie się, jak to wszystko podpiąć, to tylny panel wyjść i wejść został praktycznie podzielony na panele i/o z czterech sprzętów.
Origin Big O 2.0 pod lupą
Oczywiście przy takich konfiguracjach po prostu nie mogło zabraknąć topowej specyfikacji w przypadku komputera, który swoją mocą obliczeniową przewyższa kilkukrotnie zestaw pozostałych konsol. Nic w tym dziwnego, te podzespoły kosztują łącznie niemałą fortunkę, ale umówmy się – stawiacie taką bestię w swoim gaming-roomie, podpinacie ją do czterech różnych monitorów i możecie zapraszać znajomych na wspólną grę. Byleby postarać się o obsługę crossplayu w danej grze. Tak czy inaczej, oto sama specyfikacja komputera upchniętego w Origin Big O 2.0, a jako że obudowa jest customowa, to nawet jej nie wliczam.
- Procesor: Intel Core i9-9900K
- Karta graficzna: Nvidia Titan RTX
- Pamięć RAM: Corsair Dominator Platinum RGB (4 x 16 GB)
- Płyta główna: MSI MEG Z390 Godlike
- Dyski: Samsung 970 EVO NVMe 2TB + 14 TB HDD Seagate Barracuda
Oczywiście nie bylibyśmy sobą, gdybyśmy pominęli wycenę tego sprzętu, wśród którego same dyski kosztują około 5000 złotych. To jednak wyłącznie wierzchołek góry lodowej, bo 1400 złotych przyjdzie wyłożyć nam na 64 GB pamięci RAM, 2500 złotych na płytę główną, 12000 zł na kartę graficzną i wreszcie 2300 złotych za procesor Intela. W sumie? Około 23400 złotych za same podzespoły do PC, do których należy jeszcze dodać samo chłodzenie wodne za +/- 1000 złotych x2, bo przecież to znalazło się również na konsolach. Z kolei ich łączny koszt wynosi już 4800 złotych, a więc finalnie patrzymy na sprzęt za ponad 30000 złotych. Nie liczcie jednak, że za tyle go kupicie… chyba że zamienimy złotówki na dolary. firma poinformowała, że to jedynie jednorazowy skok w bok, który nie trafi do sprzedaży.
Czytaj też: Kupiłem Xboxa One
Źródło: YouTube