Naukowcy z Imperial College London przeanalizowali komercyjne urządzenie oparte na interfejsie mózg-komputer. Na łamach APL Bioengineering opisali następnie ograniczenia technologiczne i potencjalne niebezpieczeństwa związane z takimi rozwiązaniami.
Autorzy badania ostrzegają przed potencjalnymi społecznymi, etycznymi i prawnymi konsekwencjami, jakie może mieć stosowanie technologii modyfikujących funkcjonowanie mózgu. Z ich mało optymistycznych przewidywań można wywnioskować, że ludzkość może czekać ponura przyszłość.
Czytaj też: Kształtowanie pamięci ma swoją cenę. DNA w mózgu ulega uszkodzeniom
Największe nadzieje w kontekście wykorzystania interfejsu mózg-komputer budzi elektroencefalografia będąca metodą nieinwazyjnego monitorowania tego organu z użyciem impulsów elektrycznych. Wiele osób będzie korzystało też z implantów, które pozostaną z nimi na zawsze, zmieniając sposób funkcjonowania ich mózgów. Ich integracja będzie na tyle zaawansowana, że będzie można mówić o prawdziwych cyborgach.
Interfejsy mózg-komputer mogą stanowić prawdziwą rewolucję w medycynie
Poza typowymi skutkami ubocznymi tego typu terapii, obejmującymi zarówno efekty zdrowotne jak i psychologiczne, pojawiają się również obawy związane z własnością intelektualną. Nietrudno wyobrazić sobie scenariusz, w którym prywatne firmy zbierają dane neurologiczne od swoich pacjentów, bądź monitorują ich zachowanie za sprawą umieszczonych w ich organizmach implantów.
Czytaj też: Jak działa i na czym polega sztuczna inteligencja?
Jeden z autorów badania, Rylie Green, zadał kilka ważnych pytań związanych z tym tematem:
Czy organy regulacyjne powinny interweniować, aby zapobiec nadużyciom i nierównemu dostępowi do neurotechnologii? Czy zamiast tego społeczeństwo powinno podążać ścieżką obraną przez poprzednie innowacje, takie jak Internet czy smartfon, które początkowo były skierowane do niszowych rynków, a obecnie są komercjalizowane na skalę globalną?