Wojna nuklearna z pewnością miałaby negatywny wpływ na wiele aspektów naszego funkcjonowania. Artykuł dostępny w Journal of Geophysical Research: Atmospheres ukazuje jednak ten problem z perspektywy, o której mówi się stosunkowo rzadko.
Autorzy tego badania skupili się bowiem na tym, co stałoby się z ozonem w ziemskiej atmosferze w następstwie konfliktu z wykorzystaniem broni jądrowej. Aby przekonać się o przyszłości naszej planety w przypadku tak pesymistycznego scenariusza, naukowcy wykorzystali zaawansowane modele wykorzystujące złożone reakcje chemiczne, które miałyby zachodzić na wysokości stratosfery.
Czytaj też: Sekrety nuklearnych okrętów podwodnych sprzedane podstawionemu agentowi FBI
Na potrzeby badania naukowcy przeprowadzili analizy wykazujące wpływ lokalnego jak i globalnego konfliktu. Pod uwagę wzięto dwa scenariusze: w pierwszym do atmosfery zostałoby wyrzuconych około 5 megaton sadzy, podczas gdy w drugim – 150 megaton. O ile w przypadku mniejszego „kalibru” użytej broni jądrowej utrata warstwy ozonowej wyniosłaby 25% na przestrzeni dwunastu lat, tak poważniejszy konflikt doprowadziłby do zniknięcia 75% ozonu w ciągu 15 lat.
Wojna nuklearna doprowadziłaby do usunięcia ozonu z atmosfery.
I choć początkowo pył znajdujący się w atmosferze chroniłby przed nadmiarem promieniowania ultrafioletowego docierającego do powierzchni, to sytuacja szybko uległaby pogorszeniu. W efekcie, na skutek opadnięcia pyłu, pozbawiona ozonu atmosfera byłaby niemal bezbronna w starciu ze światłem UV. To oczywiście doprowadziłoby do szeregu konsekwencji, chociażby w zakresie poparzeń skóry oraz zwiększonej częstotliwości zachorowań na raka.
Czytaj też: Stężenie CO2 w ziemskiej w atmosferze osiągnęło rekordowy poziom
Dlaczego ozon w ogóle miałby zniknąć z atmosfery? Wśród przyczyn wymienia się reakcje chemiczne z tlenkami azotu oraz obecność rozgrzanego dymu prowadzącego do zakłóceń w procesach zachodzących w atmosferze. Co ciekawe, symulacje prowadzone w latach 80. brały pod uwagę między innymi możliwość wystąpienia nuklearnej zimy. Dopiero późniejsze modele uwzględniały jednak wpływ takiego konfliktu na ozonosferę.