W świecie technologii półpasywne systemy chłodzenia są cudownym wynalazkiem, zapewniając zarówno błogą ciszę, jak i wydajne chłodzenie, kiedy zajdzie taka potrzeba. Apple jest tego samego zdania, co potwierdzają słowa firmy. Wedle nich system chłodzenia MacBook Pro 2021 może i jest świetny, ale w praktyce wiele do roboty mieć nie będzie.
Wyjątkowy system chłodzenia MacBook Pro 2021
Wszystko przez to, że nowe 14-calowe i 16-calowe MacBooki Pro bazują na całkowicie nowej obudowie i rozwiązaniach, wśród których wyróżnia się ulepszony system chłodzenia. Ten wedle Apple jest w stanie przedmuchać przez obudowę o 50% więcej powietrza przy niższych prędkościach wentylatorów względem poprzednika. To przydaje się jednak tylko wtedy, kiedy MacBooki są naprawdę, ale to naprawdę poważnie obciążone.
Czytaj też: NZXT BLD, czyli zestawy za 5500 zł, z którymi złożycie PCta
Wszystko przez wyjątkowy poziom energooszczędności nowych SoC M1 Pro i Max, które w codziennych, niewymagających pracach (oglądanie filmów, przeglądanie sieci) generują tak mało ciepła, że z nim chłodzenie radzi sobie bez udziału wentylatorów, dmuchających na radiator. Dlatego też te mogą pozostać w spoczynku i aktywować się dopiero wtedy, kiedy ciepło zacznie być problemem.
Czytaj też: WLC 2.0 oficjalnie. Oto specyfikacja nowego standardu bezprzewodowego ładowania
Na zweryfikowanie tego poczekamy jeszcze kilka dni, bo obecnie 14-calowe i 16-calowe MacBooki Pro z układami M1 Pro lub M1 Max są obecnie dostępne w przedsprzedaży, a ich wysyłka rozpocznie się w przyszłym tygodniu. Wtedy też głos w sprawie wydajności i chłodzenia podejmą niezależne osoby i testerzy.